Sheri
Dlaczego on się na mnie tak patrzył?
Był wielki. W sumie przy mnie i mojej posturze praktycznie każda osoba wydawała się olbrzymem, ale ten czarnowłosy mężczyzna wyróżniał się wzrostem nawet wśród swoich towarzyszy. Do tego choć był szczupły, widać było, że często odwiedzał siłownię. Kombinezon, który miał na sobie przylegał do jego ciała, eksponując wypracowaną muskulaturę. Przy nim czułam się mniejsza niż zwykle i jeszcze bardziej niedołężna, ale nie zamierzałam mu tego okazywać. Zbierając w sobie całą siłę, jaką miałam, walczyłam z chęcią opuszczenia wzroku.
Ależ on miał intensywnie węgielne spojrzenie. Zdawał się prześwietlać mnie nim na wskroś, uśmiechając się przy tym tajemniczo.
Zaraz, zaraz... On się uśmiechał?
Przecież to był człowiek burmistrza. Jeden z ludzi jego syna, zwanego Królem Miasta. Był zły do szpiku kości, jak cała reszta typów, którzy grozili Abbottom. Mógłbym mnie uderzyć, jak wcześniej starego księgarza, mógłby mierzyć do mnie jak jeden z jego kumpli, a nawet zabić, jeśli taka byłaby jego wola, bo ta banda była bezkarna w Tucson. A jednak on stał i patrzył się na mnie tym swoim mrocznym spojrzeniem, a uśmiech błąkający się po jego ustach wcale nie wyglądał na drwiący. Gdyby nie fakt kim był i skąd się wywodził, uznałabym go za niezłego przystojniaka.
Przytuliłam się mocniej do książki, jakby ta mogła obronić mnie przed napastnikiem, z którym nie miałam żadnych szans.
– Czego chcesz? – warknęłam, bo cisza między nami trwała zdecydowanie zbyt długo i rodziła w mojej głowie irracjonalne myśli, jak chociażby te o urodzie gangstera, który powinien mnie jedynie mierzić.
Mężczyzna uniósł dłoń.
Uderzy mnie! To nie ulegało wątpliwości.
W tym momencie nie wytrzymałam i zamknęłam oczy.
Ból... Bałam się go. Nie ludzi którzy go zadawali, a wspomnień, jakie rodził. Nie chciałam znów wracać do przeszłości. Nie teraz. Nie przy nich...
A jednak mój umysł mimowolnie odtworzył w mojej głowie to, co kryłam na jego dnie i o czym starałam się zapomnieć.
Kuchnia w domu rodziców. Mama i tata na podłodze. Cali we krwi. Nad nimi ludzie w czerni, jak ci tutaj...
Nakręcona tymi myślami byłam bliska histerii, gdy nagle poczułam, że gangster mnie dotknął.
Dotknął mnie?!
Momentalnie otworzyłam oczy. Stojący przede mną mężczyzna chwycił mnie za brodę. Łzy gromadzące się pod moimi powiekami momentalnie wyschły.
Spokojnie, Sheri... Ludzie tacy jak on już kiedyś skrzywdzili cię najbardziej na świecie. Teraz nie są w stanie nic ci odebrać, bo zabrali ci już wszystko!
Uspokoiłam oddech.
On mnie nie uderzył. To nie rokowało źle.
CZYTASZ
Król Miasta
RomantizmOna jest kaleką. On gangsterem, który ją skrzywdził. Ona walczy o swój maleńki biznes. On reprezentuje tego, który ściąga od niej haracz. Ona kocha książki. On ma zakaz czytania. Łączy ich tajemnicze pudełko, w którym ukryta jest tajemnica miasta, k...