Tristan
Przez chwilę nie byłem w stanie nic zrobić. Zamurowało mnie, podobnie do reszty chłopaków. Najście niezwykłej dziewczyny totalnie wybiło nas z rytmu. Była kaleką. Chodziła z trudem, wspierając się na drewnianej lasce, jakby była staruszką. W dodatku jej ciało było zdeformowane przez jakąś wadę kręgosłupa, przez co jej ramiona nie były na tej samej wysokości, a sylwetka chyliła się w jedną stronę, zamiast trzymać się w pionie. Ale nie to było tak zaskakujące, jak fakt, że ktoś taki – słaby i nieudolny – nic sobie nie robił z naszej obecności.
Dziewczyna hardo podeszła do nas, by następnie odzyskać najwyraźniej swoją własność z rąk Thora i w dodatku stanęła w obronie durnych staruszków, którzy byli równie żałośni co ona sama. Fenomen!
– Wynoście się! – powtórzyła patrząc po nas z dumnie zadartą głową. – To nie jest miejsce dla osób takich, jak wy. Od razu widać, że nie czytacie, bo gdybyście byli oczytani, wiedzielibyście, że starszym ludziom należy się szacunek i nie wolno na nich podnosić ręki.
– Sheri, dziecko, nie warto ryzykować dla nas – jęknęła z przerażeniem żona księgarza. – Ratuj się, póki możesz.
– To są niebezpieczni ludzie. Nie zadzieraj z nimi dla nas. Nie warto. Lepiej wracaj do kawiarni i nie wtrącaj się. Jakoś... Jakoś sobie poradzimy z tym wszystkim – zawtórował bełkotliwie jej małżonek, bo najwyraźniej uderzenie mojego człowieka przestawiło mu coś w szczęce.
– Nie zostawię was! – odpowiedziała dziewczyna hardo. – Nie boję się ich! Poza tym nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś się wam stało. Ta księgarnia jest dla mnie jak drugi dom. Jesteście dla mnie, jak rodzina, której nie mam i was nie zostawię. Zamierzam was bronić!
Uniosłem brwi zaskoczony.
No proszę. Ta mała naprawdę ceniła sobie tych staruchów, a także ich książki. To taka rzadkość. Żadna z kobiet, które kręciły się wokół mnie nie interesowała się literaturą. Modelki, aktorki, celebrytki. Córki bogaczy. Królowe wybiegów i konkursów piękności. Wszystkie o idealnych proporcjach i rysach twarzy. Szczupłe i proste jak struna. Z odpowiednimi krągłościami, bez żadnych anomalii i niedoskonałości, zrobione jak od sztancy przez chirurgów plastyków. Doskonałe klony samych siebie. Niestety prócz wyglądu nie mające do zaoferowania nic więcej, gdyż były puste jak dzbany. Nie miały zainteresowań innych prócz poprawiania urody i mnie, bo byłem synem najważniejszej osoby w Tucson i każda z nich liczyła na profity wynikające ze znajomości ze mną. Nadawały się tylko do pieprzenia i pokazywania się z nimi na publicznych eventach. Nic więcej. Nie mieliśmy o czym rozmawiać, dlatego ograniczałem moje relacje z kobietami wyłącznie do powyższych aktywności, nie wierząc, że kiedykolwiek trafię na taką, która mnie zaintryguje czymś więcej niż sztucznym biustem, dlatego miłym zaskoczeniem było dla mnie pojawienie się tej całej Sheri, czy jak jej tam. Ona była inna. Odmienna nie tylko ze względu na swoje kalectwo. Czytała, a to robiło wrażenie. Podobnie jak fakt, że się nas nie bała. To było równie abstrakcyjne.
Poczułem się zaintrygowany.
– Szefie, mam rozwalić tę kuternogę? – zapytał Oli wyciągając z kabury skrytej pod marynarką pistolet i mierząc nim w nowo przybyłą.
– Nie. Sam sobie z nią poradzę – mruknąłem ruszając w jej stronę.
Stanąłem naprzeciwko niej, górując postawą nad jej wątłym ciałem. Mała zacisnęła dłoń na książce, którą przyciskała teraz do piersi, tak mocno, że aż jej kłykcie zrobiły się białe. A jednak nie cofnęła się przede mną ani na krok. Mierzyła mnie wzrokiem, patrząc swoimi intensywnie zielonymi oczami wprost w moje źrenice. Jej postawa mi się podobała. W sumie stojąc tak blisko niej nie mogłem zaprzeczyć, że prócz charakteru, nie brakowało tej dziewczynie uroku. Gdyby nie kalectwo i deformacja, jaką była dotknięta, byłaby całkiem niezła. Miała delikatne rysy twarzy, lekko zadarty nos, naturalnie jędrne wargi, wystające kości policzków, teraz zarumienione od buzujących w niej emocji, a jej głowę otaczała burza kasztanowych włosów. Do tego dochodziła długa szyja i całkiem pokaźne piersi. Naturalne. Nie plastikowe. Wow!
No, no, no... Sheri zdecydowanie miała coś w sobie. W sumie jej nieidealność była dla mnie atutem, który mnie kręcił. Z kaleką jeszcze nie byłem...

CZYTASZ
Król Miasta
RomanceOna jest kaleką. On gangsterem, który ją skrzywdził. Ona walczy o swój maleńki biznes. On reprezentuje tego, który ściąga od niej haracz. Ona kocha książki. On ma zakaz czytania. Łączy ich tajemnicze pudełko, w którym ukryta jest tajemnica miasta, k...