Tristan
Siedziałem na ladzie i przeglądałem z zaciekawieniem leżące na niej książki. Kiedyś lubiłem czytać. I to bardzo. Ale ojciec był zdania, że czytanie jest dla leszczy, nie dla wojowników. Jego dziedzic miał być przede wszystkim maszyną do egzekwowania jego rozkazów, a nie naukowcem, dlatego starał się wybić mi z głowy podobne głupstwa. Nic jednak na to nie poradziłem, że wciąż czułem nieuzasadniony sentyment do literatury. Najchętniej przejrzałbym wszystkie zbiory zgromadzone w tej księgarni, ale przecież nie po to tu przybyłem. Nie chciałem też, by któryś z moich ludzi zorientował się, że wbrew zakazom burmistrza po godzinach bawię się w mola książkowego.
– Gdzie kasa, staruchu! – darł się Arsen, grożąc właścicielowi sklepu bronią. Klęczący przed nim siwowłosy mężczyzna osłaniał wątłym ciałem staruszkę, która siedziała na ziemi za nim.
– Nie mamy... Jeszcze nie uzbieraliśmy... Mówiłem, że to zbyt dużo. Księgarnia nie przynosi już takich dochodów jak dawniej – jęczał staruszek.
– W takim razie czas zwijać ten biznes, dziadku, skoro taki nieopłacalny! – prychnął ze wzgardą Thor. – Jedna zapałka i po kłopocie. – Zamaszystym gestem zrzucił z pobliskiego stolika stos leżących na nim woluminów.
Zmarszczyłem brwi, przenosząc znudzone spojrzenie na moich ludzi otaczających właścicieli tego miejsca. Nie lubiłem, gdy ktoś nie szanował książek.
– A ja myślę, że ten dziadek kłamie – zawyrokował Oli. – Śpi na kasie. Auto zaparkowane przed sklepem jest nowe. Stać go na nie, to stać go i na spłacenie długów, jakie zaciągnął w ratuszu. Trzeba tylko wiedzieć, jak go podejść.
Staruszek pobladł, a kobieta z anim zaniosła się szlochem.
– Błagam... Mówię prawdę. Nie mam pieniędzy. Auto nie jest nasze. Nawet nie mamy prawa jazdy... Proszę... Uwierzcie mi! I oszczędźcie moją żonę. Ona... Ona jest niewinna... Nic wam nie zro...
Jego głos zmienił się we wrzask, bo Oli chwycił go boleśnie za włosy, po czym zdzielił sierpowym w twarz. Z nosa mężczyzny trysnęła krew.
Boże, ależ to było żałosne. Ci wszyscy ludzie, których nawiedzaliśmy w kółko, zarzucali nas tymi samymi argumentami. Wiecznie to samo. Te same błagania i prośby. Te same łzy, które nie robiły na mnie i pozostałych żadnego wrażenia. A wystarczało płacić haracz w terminie. Wówczas byśmy się nie pojawili, ech...
Zniesmaczony zachowaniem naiwnych sprzedawców wróciłem do przeglądania książek. Wyciągnąłem jedną spomiędzy leżących na spodzie pobliskiego stosika. Na jej okładce znajdował się postawny mężczyzna w czarnym garniturze i czarnej koszuli. Jego twarz skrywał mrok. W jednej ręce trzymał gnata, w drugiej koronę.
Mafijny Książę, przeczytałem tytuł.
– Patrzcie! – zwróciłem się ze śmiechem do towarzyszy zeskakując z lady i machając im przed nosami trzymaną w dłoni pozycją. – To chyba coś o mnie!
Odpowiedział mi donośny rechot.
– Mafijny Książę? – zawołał wesoło Oli, dając na chwilę odetchnąć staruszkom, którzy padli sobie w ramiona płacząc. – Ale ty jesteś Królem Miasta, a nie tylko księciem, szefie.
– Co to za czytadło? – zapytał Arsen. – Już sam tytuł o świadczy o tym, że nie jest to literatura wysokich lotów.
– Rządził armią gangsterów, ale to ONA zdobyła władzę absolutną nad nim – przeczytałem opis z okładki.
– To jakieś tanie romansidło – parsknął Thor sięgając po trzymaną przeze mnie książkę, by ją przejrzeć. – Miałem rację. To wszystko nadaje się wyłącznie do ognia, bo i kto czytałby podobne farmazony?
– Ja! – Od strony drzwi dobiegł stanowczy kobiecy głos, który zmusił nas wszystkich do przerwania konwersacji i wbicia spojrzenia w stojącą na progu, niewielką postać.

CZYTASZ
Król Miasta - PREMIERA 18.06.2025 r.
RomanceOna jest kaleką. On gangsterem, który ją skrzywdził. Ona walczy o swój maleńki biznes. On reprezentuje tego, który ściąga od niej haracz. Ona kocha książki. On ma zakaz czytania. Łączy ich tajemnicze pudełko, w którym ukryta jest tajemnica miasta, k...