Nieudana próba ucieczki

1.2K 103 6
                                    

"Noc, 10 km od zamku głównego w lesie Pegasus"

- I po cholerę ją zabrałeś! - krzyknął czarnowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna. - Do niczego się nie przyda! - wskazał palcem na związaną Lucy. 

- Spokojnie, Gray - Natsu próbował go uspokoić. - Miałem odwrócić ich uwagę, kiedy wy okradaliście ich skarbiec, prawda? - złapał za podbródek dziewczynę i dokładnie przyjrzał się jej twarzy. Widać było, że jest ją zafascynowany, ale ona mniej nim. Patrzyła na niego z obrzydzeniem. 

- Nieee! - przegryzał wargę, próbując pohamować złość. - Natsu! Miałeś tylko udawać, że interesuję cię wyłącznie korona, zwrócić całą uwagę na siebie i uciec przy najbliższej okazji! Nie miałeś sprowadzać...

- Dosyć! - wrzasnęła czerwono włosa kobieta. - Osiągnęliśmy nasz cel, a to się liczy! Ale! - spojrzała na Natsu ze złością. - Teraz nie tylko poszukują nas za to, że okradliśmy skarbiec, ale też za porwanie służącej księżniczki! 

- Erza... - mężczyzna z tatuażem na twarzy i czarnymi włosami podszedł do niej. - Wiedzą tylko jak wygląda Natsu i jak dotrzemy do portu od razy się z nim roztajemy, więc nie ma potrzeby się tak denerwować. 

- Jellal! Wiesz kim ona jest?! - wskazała palcem na dobrze przyglądającej się całej sytuacji Lucy.

- Wiem, ale nie możemy już z tym nic zrobić. Widziała nasze twarze, a zabić jej nie możemy...

- A to niby... - Gray wyciągnął nóż i ruszył w kierunku służącej. 

- Natsu na to nam nie pozwoli - w tym momencie blondyn rzucił Gray'em o ziemię i zabrał mu nóż. Mężczyźni zaczęli się kłócić, a Erza próbowała ich uspokoić. Lucy wykorzystała sytuację by poukładać sobie wszystko w głowie. 

Jest ich czterech. Jedna kobieta i trzech mężczyzn o dobrze umięśnionym ciele. Kobieta walczy każdym rodzajem miecza - do pasa ma przymocowany jeden, drugi, mniejszy schowany w podeszwie od buta i następny, który można złożyć z części jej zbroi. Gray walczy ręcznie, ale ma przy sobie dwa sztylety - jeden zabrał mu Natsu, a drugi jest w kieszonce od spodni. Prawdopodobnie nie jest piratem tylko złodziejem. Nosi naszyjnik w kształcie krzyża/miecza co jest powszechne wśród złodziei wysokiego poziomu. Jellal prawdopodobnie podróżuje z Erzą i  walczy ręcznie. Nie ma nic przy sobie. A teraz... Natsu. Jest piratem i walczy zarówno ręcznie jak i bronią. W jego torbie mogę dostrzec materiały wybuchowe i różne narzędzia co oznacza, że zajmuje się też sabotażami. Jest sprytny i... Wkurzający!!!  Podróżuje sam tak, jak Gray i jest idiotą, któremu udało się pokonać Gajeel'a. To nie było tylko szczęście. A teraz... Jestem związana i od środka, który mi podał Natsu nie mogę się jeszcze dobrze poruszać. Chcą dojść do portu co zajmie im z dzień, więc muszę uwolnić się w tym czasie. 

- Koniec! - Erza oddzieliła chłopaków i podeszła do Lucy. - Jest ładna. - stwierdziła. - Chcesz ją sprzedać? 

- Hym... - Natsu zaczął się przez chwilę zastanawiać. - Chyba nie... - powiedział bezinteresownie. 

- To po co ją ze sobą zabrałeś?! - Gray znów zaczął się wkurzać. 

- Bo wiecie... - zaczął zadowolony z siebie. - Każdy pirat powinien mieć ładną służącą, którą może się pochwalić przed innymi! - wyglądało to jakby zmyślał, ale też mówił poważnie. - I ostatnio czuję się takiii samotny! - udawał minę cierpiącego człowieka. 

- Jesteś... - wszyscy walnęli się w czoło. Nie wiedzieli już czy brać to na poważnie czy nie. 

- Nie ważne! - krzyknął Jellal, którego sytuacja też zaczęła denerwować. - Musimy już wyruszyć! Zgubiliśmy armię przed doliną, ale jeśli będziemy tak się guzdrać to nas dogonią. 

Przyznali mu rację i ruszyli w dalszą drogę. Mieli ze sobą dziewięć koni z czego na pięciu były zapakowane worki ze złotem z zamku. Lucy jechała z Natsu, który cały czas miał ją na oku. To wkurzało dziewczynę i nie dawało szansy do ucieczki. Żeby nie przejeżdżać przez żadne wioski i miasta, brali zawsze okrężne drogi co zaprowadziło ich na wzgórze Oz. Na drodze natrafili na zaskrońca, który wystraszył jednego z koni. 

- Natsu, łap go! - zawołał Gray, a Natsu, który był najbliżej zwierza, złapał go i uspokoił. Lucy skorzystała z nieuwagi blondyna i skoczyła z konia. 

- Hej! - zawołał, próbując ją dosięgnąć dłonią. Dziewczyna szybko podbiegła do nie tak stromego klifu i skoczyła. - Kurde! - odwrócił się do towarzyszy. - Jedźcie beze mnie! - i już go nie było.

Dziewczyna zjechała po zboczu i kiedy znalazła się na samym dole zaczęła biec przed siebie. Jej ciało nie poruszała się jeszcze zgodnie z jej wolą, ale wiedziała, że jeśli uda jej się dobiec do wioski to będzie bezpieczna. 

Kurde! Wiedziałam, że powinnam ubrać spodnie, a nie ta głupią suknię! I tak miałam szczęście, że związali mi tylko ręce i zatkali usta. To dało mi szansę na ucieczkę. 

Po paru minutach, gdy stwierdziła, że oddaliła się wystarczająco daleko, postanowiła pozbyć się sznurka. Podeszła do jednego z drzew i zaczęła trzeć materiałem o jego korę. Co chwilę rozglądała się czy nikogo nie ma w pobliżu. 

Już prawie!

Nie wiedząc, kiedy za jej plecami stanął Natsu.  

- Nie ładnie tak uciekać. Aniele. 

Mówił szeptem i ostatni wyraz przeciągnął tak, że dziewczynę przeleciał dreszcz. Czuła na sobie jego ciepły oddech i wzrok. Odwróciła się gwałtownie i ujrzała jak ten się uśmiecha. Był bardzo blisko jej twarzy i kiedy ta się zaczerwieniła, cofnął się trochę.

- Radzę ci nie uciekać. Od dziecka umiałem wytropić każde zwierze, więc z taką pięknością, jak ty nie mam żadnego problemu. 

Pociągnęła swoje ręce w dwie różne strony i lina się urwała, a następnie ściągnęła tą co przeszkadzała jej w mowie. 

- A mi od dziecka udawało się unikać tak denerwujących kolesi jak ty! 

Zaatakowała go bez namysłu, a ten unikł jej pierwszego ciosu. Szybko się odwróciła na pięcie i uderzyła go nogą w bok głowy. 

- I co ty na... !!! - zaczęła pewna siebie, ale gdy ujrzała, że zablokował jej cios jedną ręką, zdenerwowała się. 

Zabrała swoją nogę i zaczęła go atakować pięściami. Jedne ataki unikał, drugie zatrzymywał, ale ani mu na myśl nie przyszło by jej oddać. 

- Wiesz... - kolejny unik. - Nie biję kobiet i dla ciebie nie zrobię wyjątku, ale to zaczyna mnie już męczyć, więc - uśmiechnął się - pozwól, że zakończę naszą pierwszą potyczkę.

Podstawił jej haka i swoim ciężarem ją przewrócił. 

- Wylądowaliśmy w bardzo ciekawej pozycji, nie sądzisz? - uśmiechnął się zadowolony. - Możemy później do tego wrócić, ale już bez ubrań. 

Złapał ją za nadgarstki nad głową i usiadł jej na nogach tak by nie mogła się ruszyć. 

- Kurde! Puść mnie! - służąca próbowała się uwolnić, ale mężczyzna był za silny. 

- Jesteś bardzo mądrą osobą, więc powinnaś wiedzieć, że jeśli chodzi o siłę fizyczną to, kobieta nigdy nie wygra z mężczyzną - widać było, że ta cała sytuacja go bawi. 

- Ahh! Jesteś zbyt pewny siebie! - związał jej ręce i zabrał się za nogi. Robił to w taki sposób by jak najmniej ją to bolało. 

- Hihi - zaśmiał się, zarzucając na plecy. - To w drogę! 

Ruszył nie zwracając uwagi na to co mówi Lucy. Szedł zadowolony z siebie i czekał cierpliwie aż dziewczyna się zmęczy. Nie minęły trzy godziny, a już miała dosyć tej ciągłej szarpaniny i usnęła. 

- Oj Aniele, Aniele... - dał jej swój płaszcz. 

Jadąc drogą, nie spuszczał z niej wzroku. Nie dlatego, że bał się, że znów może uciec, ale dlatego, że jego zdaniem wyglądała przepięknie, kiedy spała. Tak słodko, niewinnie... 

- Tylko co ja zrobię, kiedy pozna prawdziwy powód jej porwania? - zapytał sam siebie z niepewnym uśmiechem. 


PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz