Oczami Gray'a:
Właśnie skończyłem kolejną robotę i kierowałem się na wyspę Natsu, gdy dostałem nowe zlecenie. Nie miałem najmniejszej ochoty na jego wykonanie, ale nagroda była dość duża, więc się zgodziłem. To zadanie różniło się trochę od innych, gdyż moim pracodawcą była cała wioska, położona w kraju Phantom Lord. W tym kraju jest największa dyskryminacja magów na świecie i moja ostatnia podróż do tego kraju nie skończyła się zbyt dobrze. (Nie w wszystkich krajach istnieje takiego typu dyskryminacja).
Zanim przyjąłem zlecenie, bardzo dobrze przyjrzałem się tej wiosce i zauważyłem, że są nękani przez służących jednego ze szlachciców. No mają pecha. Nie wyglądało mi to na pułapkę, więc wyczekałem odpowiedniej chwili by ujawnić się przed właścicielem wioski.
- W czym mam pomóc? - spytałem, pojawiając się znikąd za tym brzydkim, malutkim starcem.
- Łaa! - krzyknął, odwracając się gwałtownie. Patrzył się na mnie, z szeroko otwartymi oczami. - Jesteś płatnym zabójcą?
- Chyba widać - niech oszczędzi mi tego gadania i przejdzie do rzeczy! - Więc? Ten twój list nie był zbyt dokładny.
- Proszę! - klęknął na kolana z łzami w oczach. Tego to jeszcze nie było. - Szlachcic, który mieszka niedaleko stąd, przysyła do wioski swoją straż i służących, którzy nas nękają. Dzieje się tak od dziesięciu lat, a my z tym nie możemy nic zrobić! Wiesz jaka jest polityka w naszym kraju?
- Jeśli nie chcesz być deptany przez innych to, bądź od nich silniejszy, prawda? No takie życie.
- My jesteśmy słabi i wielu z nas zginęło w probie obrony swoich bliskich! Nawet ja straciłem swoją żonę przez nich!
- Ale jesteś pewien? - pokażę wam teraz co znaczy "dyskryminacja magów". - Chcesz pomocy od maga? - nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
- Maga?! - facet szybko wstał i popatrzył się na mnie z obrzydzeniem. - Jesteś magiem?! - czułem jak jego ciśnienie wzrasta. To zawsze jest piękne. - Nawet jeśli to będzie kosztować me życie to i tak nigdy nie zniżę się do takiego poziomu by prosić o pomoc takie robactwo jak ty! - krzyknął, plując na mego buta.
- Tak? - ci ludzie mnie naprawdę rozbawiają.
- Myślisz, że jak to się wszystko zaczęło? To przez to, że w naszej wiosce urodziło się dziecko z tą przeklętą mocą! To to ich tu zbawiło! Przez pierwsze siedem lat próbowaliśmy ukryć ten fakt, ale oni i tak się o tym dowiedzieli i zgotowali nam piekło na ziemi! Wszystko przez takie coś jak ty!
- Uważałbym na słowa! - złapałem staruszka za szyję i podniosłem do góry. - Przeleciałem całą tą drogę, a ty mi mówisz, że już nie potrzebujesz mojej pomocy? Nie mam aż tyle wolnego czasu!
- Agr! - jego twarz zrobiła się blada i go puściłem. Wziął kilka głębokich oddechów i znów popatrzył na mnie z pogardą. - Na to by móc ci zapłacić, mieszkańcy tej wioski głodowali! Nie chcę by ich poświęcenie poszło na marne, ale...!
- Nie chcesz by ktoś taki jak ja wam pomógł? Spokojnie, rozumiem. - Nic nie rozumiem. Ta cała dyskryminacja jest bez sensu, ale tacy są już ludzie. Jak pojawia się coś czego nie rozumieją, zaczynają się tego bać lub to podziwiać. - Wykonam swoje zadanie i później już o mnie nie usłyszysz. Zgoda?
- Zgoda... - nadal widziałem nienawiść w jego oczach i to, ze zgodził się tylko dlatego, że nic mu już nie pozostało. - Masz, tu są pieniądze. - podał mi skrzynię, w której była moja nagroda. Nic nie mówiąc zniknąłem. Ulżyło mu, ale tylko dopóki nie usłyszał mojego głosu na dworze.
