Oczami Lucy:
Co robicie, kiedy nie możecie spać? Ja zazwyczaj wychodzę na dwór i spaceruję lub uczę się. Nigdy nie potrzebowałam zbyt wiele snu, ale czasem zdarza mi się, że jest jedyną rzeczą, która może mi pomóc. Już pięćdziesiąty dzień z rzędu śpię tylko cztery godziny, ale czuję się pełna energii. To mój trzeci dzień na tej wyspie i pierwszy dzień treningu z Juvią. Mam nadzieję, że szybko się stąd wydostanę!
Juvia przyszła do mnie, a raczej do biblioteki, w której siedziałam całą noc, by zawołać mnie na trening. Jak zawsze była pełna energii i w dobrym humorze. A ta miłość do Gray'a tylko ją jeszcze bardziej pobudzała.
- Gotowa na trening?! - zawołała podekscytowana.
- Taa... - odłożyłam jedną z książek, o teorii powstania wszechświata i ruszyłam za nią. - Jak widzę jesteś w dobrym humorze. Coś się stało? - jakbym nie wiedziała.
- Spałam dziś razem z paniczem Gray'em! - cała zaczerwieniona szła w podskokach przez wyspę.
- W jednym łóżku? - zatrzymaliśmy się koło rzeki, gdzie było sporo miejsca.
- Nie, panicz zawsze mnie z niego wykopywał, dlatego spaliśmy w jednym pokoju, ale to duży postęp w naszej miłości! - zadowala się czymś takim? Jej naprawdę dużo do szczęścia nie potrzeba, ale to znaczy, że jest w miarę dobrym człowiekiem lub jeszcze dzieckiem. - Mogę rozmawiać z tobą cały dzień o moim ukochanym, ale chyba chcesz już przejść do treningu, prawda?
- Czym szybciej tym lepiej.
- Oki! W naszym treningu pomoże nam kotek! - usłyszałam z daleka wielkie kroki i nagle ujrzałam tego niebieskiego kota! Jaki z niego kotek, ja się pytam?! - Musisz go powalić na ziemię przed południem.
- Mam to coś powalić?! - złapałam się za głowę i popatrzyłam zniechęcona na tego kota. - Jak to mam mi pomóc w ucieczce? I... Czemu ten kot jest niebieski? - proszę o normalną odpowiedź!
- Niebieski? No bo to przecież kot! - odpowiedziała jakby to było coś normalnego.
- To wszystko tłumaczy...! - zwierzę patrzyło się na mnie jakby chciało mnie pożreć. - A co do pierwszego pytania...
- Nie marudź! - podniosła rękę do góry. - Gotowi do startu? - i szybko ją opuściła. - Start!
Kot zamiauczał, a raczej ryknął i zaczął biec w moją stronę. Przestraszona zaczęłam uciekać jak za pierwszym razem, gdy go spotkałam. I jak ja mam to zwierzę powalić?! To prędzej zginę! Złapałam się jednej z gałęzi drzewa i się na nie wdrapałam. Kot stanął na przednich łapach i miał mnie już w buzi, kiedy przeskoczyłam na kolejne drzewo. Złapałam się liany i zanurkowałam w krzaki, chowając się przed kotem, którego kolor sierści dziwił tylko mnie! Przestałam oddychać i wtopiłam się w otoczenie, a zwierze gubiąc trop, pobiegło dalej.
Wróciłam nad rzekę, gdzie Juvia ćwiczyła kontrolowanie wody i usiadłam na jednym z kamieni.
- Wybacz, ale nie mam żadnych mocy i nie posiadam tak silnego ciała jak magowie, by móc walczyć z tą bestią! - uderzyłam kamyk, a ten wpadł do wody.
- Nie jesteś magiem?! - spojrzała na mnie z wielkim zdziwieniem.
- A ty co myślałaś?! - kurde! Dupa, a nie trening! - Właśnie dlatego nie mogę rozwalić tej bariery i stąd uciec!
- Nie jesteś magiem... - zapatrzyła się w jedno miejsce i kompletnie mnie ignorowała. - To czemu czuję od ciebie magię?
- O czym ty gadasz? - widocznie ma coś nie tak z głową. - Nawet nie posiadam żad...
![](https://img.wattpad.com/cover/45178829-288-k483054.jpg)