Będę cię chronił

867 88 5
                                    

Oczami Juvii:

Boję się. Tak bardzo się boję. Boję się ciemności, która mnie otacza. Boję się tych łańcuchów, które uniemożliwiają mi ruch. Boję się krwi, która spływa po moim ciele. Tak bardzo się boję... Że już nigdy nie zaznam ciepła innej osoby. Mamo... Mamo! Oni znów tu idą! Idą tu! Mamo! Boję się... Zimno mi, nie mogę się ruszać, a ci źli ludzie znów tu idą. Czemu nie mogę po prostu umrzeć? Ja chcę umrzeć. Teraz. Szybko. Bezboleśnie. 

Otworzyłam oczy, krzycząc. Przyłożyłam rękę do piersi i próbowałam uspokoić swój oddech. Bez szans. Całe moje ciało drżało, a w oczach miałam łzy. 

- To tylko zły sen. To tylko zły sen! - powtarzałam sobie, chowając głowę w kolanach. - To tylko zły sen... 

Była jeszcze noc, ale nie mogłam zmusić się do ponownego snu. Nadal widziałam ich twarze przede mną i miałam wrażenie, że drzwi zaraz się otworzą, a w nich ujrzę ich. Otworzyłam szufladkę i wyciągnęłam z niej pudełko z tabletkami. Wysypałam na rękę jedną, potem drugą i trzecią. 

- Za mało... - moje ciało nadal było słabe. Wciąż drżałam i nadal chciałam umrzeć. - Potrzebuję więcej. Muszę się uspokoić! 

Wysypałam połowę tabletek na rękę i połknęłam wszystkie, popijając wodą. 

- Mało. Mało. Mało. Chcę wziąć więcej i zapomnieć o bólu. Jestem wodnym magiem i dawka, którą przed chwilą zażyłam mnie nie zabije, ale jeśli wezmę więcej... - popatrzyłam z przerażeniem na lekarstwo i w furii rzuciłam nim o ścianę. - Jeśli umrę zawiodę panicza Gray'a i Lucy. Muszę jej pomóc... - kuląc, zakryłam się kocem. - Niech mi ktoś pomoże. 

*** 

Kiedy weszłam do kuchni, zastałam tam pirata i panicza Gray'a. Lucy pewnie siedziała w bibliotece. Od niedawna je z nami obiady i kolacje, a nawet wychodzi nad staw by popływać, a nie tylko ćwiczyć. Coraz rzadziej rozmawia o swoim państwie i dogaduje się lepiej z Natsu. Ostatnio przyjęła od niego nawet pomoc. 

- Dzień dobry! - zawołałam z wielkim uśmiechem, siadając koło zabójcy. - Co dziś na śniadanie? - spytałam Natsu, który gotował lepiej niż niejeden kucharz. 

- Dziś nie mam za bardzo czasu, więc zrobiłem tylko naleśniki i jajecznicę z bekonem. Smacznego. - podał mi wymienione danie i się uśmiechnął. 

- A co dziś robisz? Idziesz gdzieś z paniczem? - spytałam delektując się posiłkiem. 

- Nie, po prostu musimy przygotować się do podróży i wymyślić plan działania - odpowiedział za niego Gray. 

- Podróż? - moje oczy zaczęły się świecić. - Mogę jechać z wami? 

- Nie - odpowiedział czarnowłosy chłopak. 

- Ale ja chcę jechać! Proszę! - z uśmiechem spojrzałam na niego błagająco. 

- Zostaniesz tutaj. Kiedy wrócimy powinnaś już w pełni wyzdrowieć i będziesz mogła opuścić to miejsce, a ja udam będę mógł znów wykonywać nowe zlecenia. 

- Nie będziemy już razem? - nadal się uśmiechałam. - Ale przecież tworzylibyśmy dobrą drużynę. - w środku czułam wielką pustkę, która się powiększała i powodowała, że chciałam wymiotować. 

- Nie jesteś mi potrzebna - wiem, że jestem bezużyteczna, ale proszę nie mów tak. - Będziesz mi zawadzać. - uśmiech, uśmiech, musisz się uśmiechać. 

- Ale ja chcę iść z tobą! Nie chcę cię opuszczać! - mój uśmiech znikł, ale nie płakałam ani nie histeryzowałam. Nie mogłam dać po sobie poznać, że się boję. Boję się, że znów spotkam złych ludzi. 

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz