Oczami Lucy:
Otworzyłam oczy i wpatrywałam się kilka minut w kamienny sufit. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałam co. Może to to, że moje ciało wydaje się takie ciężkie i to, że wszędzie czuję lekki ból. Ale jeszcze dziwniejsze było to, że nie byłam w swoim pokoju! Wstałam i podbiegam do dużych, drewnianych drzwi i złapałam za klamkę.
- Zamknięte? Co się tu dzieje? - usiadłam na łóżku i wszystko sobie przypomniałam. - Cholerny pirat! - zagryzłam zęby. - Kurde!
Rozglądnęłam się po pokoju w poszukiwaniu czegoś co pomogłoby mi w ucieczce. Obok drzwi było wielkie lustro, koło którego stała wielka szafa z ubraniami. Było tam pełno sukienek, bluzek i spodni. *Boże dziękuję ci za spodnie* Na środku pokoju leżał dywan, a pod nim nic nie było. Sama podłoga. Koło łóżka, które stało na przeciwko szafy, były dwie puste komody. W całym pokoju nie było żadnej rzeczy, która mogłaby mi pomóc w ucieczce.
- Ale w moich rzeczach powinno coś... - zbladłam, gdy uświadomiłam sobie, że mam na sobie tylko koszulę nocną. - Zaraz, zaraz. Kiedy ja się przebrałam? - moja twarz robiła się cała czerwona. - Piracie!!! - krzyknęłam, biegnąc w stronę drzwi, które nagle się otworzyły, a w nich staną ten przeklęty pirat!
- Już się obudziłaś, Aniele? - zapytał z wielkim uśmiechem. - Przyniosłem ci coś do jedze...
- Ty zboczeńcu! Gdzie są moje ciuchy?! - wzięłam go za kołnierz jego bluzki i przyciągnęłam na dół, tak by stał twarzą w twarz ze mną. Był naprawdę wysoki! - Gdzie one są?!
- Ciuchy? Wyrzuciłem je bo były całe podarte. - nie uśmiechaj mi się tak głupio!
- A kto mnie przebrał w koszulę nocną?! - przyparłam go do ściany.
- Wiesz... Nie lubię, gdy to kobieta dominuje. - postawił jedzenie na ziemi, złapał mnie za ramię i przyparł do ściany. Jest silny! - Teraz to możemy się zabawić.
- Nie mów takich rzeczy z takim uśmiechem! - patrzy się na mnie jak na swoją zdobycz! - Gdzie ja jestem?
- Na mojej wyspie.
- Wyspie? A gdzie dokładnie? - muszę zdobyć jak najwięcej informacji i się stąd wydostać!
- Dokładnie? Na planecie ziemia, a współrzędnych nie znam, wybacz. - poklepał mnie po ramieniu i się odwrócił. - Zjedz śniadanie, a potem przyjdź do głównego pokoju to, cię oprowadzę po wyspie.
Wyszedł, nie zamykając drzwi. Spojrzałam na jedzenie i od razu je od siebie odsunęłam. Nie wyglądało na zatrute, ale nie zamierzam nic zjeść co on mi dał! To, że burczy mi w brzuchu, nie pomaga w dotrzymaniu tej decyzji, ale nie mogę zapomnieć! Ten drań skrzywdził Gajeel'a i zrujnował urodziny Levi! Nie wybaczę mu!
Przebrałam się w krótkie spodenki i luźną bluzkę po czym wyszłam z pokoju i idąc głównym korytarzem i nigdzie nie skręcając, doszłam do głównego pokoju. Jego kryjówka jest wielka! Gdybym, gdzieś skręciła to bym się prawdopodobnie zgubiła! On już na mnie czekał z uśmieszkiem na twarzy. Jak tak teraz pomyślę to, na przyjęciu wydawał mi się słodki... Z obrzydzenie potrzęsłam głową i ruszyłam w jego stronę, przyglądając się całemu wystrojowi. W korytarzu były tylko lampki na ścianach i czerwony dywan na podłodze, a tu też nie wa wielu rzeczy. Jest wielki stół z siedmioma krzesłami, komin, nad którym wisiał obraz koni i mały stoliczek, wokół którego stoją trzy, czarne kanapy. Ściany są z kamienia tak samo jak sufit i podłogi. Mój pokój był trochę inny, ale tutaj tez nie ma nic czym można by było walczyć.
- Szybko zjadłaś śniadanie - powiedział trochę zdziwiony. - Smakowało?
- W pałacu jadałam lepsze rzeczy - nie wiem co planuje, więc na razie będę udawać, że je zjadłam. - Idziemy? - mam ochotę mu przyłożyć za to, że w ogóle istnieje!