Coś czego one nie miały

1K 91 8
                                    

Oczami Natsu:

Minął dzień, od kiedy Juvia pogodziła się z Gray'em. Cieszę się, że uporządkowali swoje sprawy przed podróżą bo trudno by było podróżować w takiej nieprzyjemnej atmosferze. Jesteśmy w drodze do krain pustynnych, gdzie razem z Gray'em mamy parę spraw do załatwienia.

- I wtedy powiedział, że będzie mnie bronił! Kyaa! - Juvia czerwieniąc się, opowiadała Lucy o rozmowie z Gray'em. 

- Kyaa! - Lucy była tak samo podekscytowana jak ona. Ostatnio obydwie zachowują się jak najlepsze przyjaciółki, ale mnie jakoś unika. Tsk! - Tak się cieszę, że wam się układa! Trzymam kciuki! - kto by pomyślał, że ona też potrafi tyle gadać. 

Dziewczyny świetnie się bawią, ale tego nie mogę powiedzieć o Gray'u. Wkurza go to, że wszystkim rozpowiada o jego "delikatniejszej" i "milszej" stronie. To idealna okazja by go podenerwować. 

- Ah, Gray! - poklepałem go po ramieniu. - Nie wiedziałem, że z ciebie taki romantyk! Hahhaa! 

- Zamknij się! - odepchnął moją dłoń i spojrzał groźnie. - Jeszcze jedno słowo, a cię zabiję! 

- Eh?! - moja zraniona mina mówiła wszystko. - Czemu nie możesz być dla mnie tak dobry jak dla Juvii? - wytarłem nieistniejącą łzę i boleśnie złapałem się za klatę. - Ja też potrzebuję twojej miłości! 

- Tyyy! - wyciągnął rękę by mnie złapać, odskoczyłem, a ten zaczął mnie gonić. - Pozwól, że pokażę ci moją miłość do ciebie! 

*** 

 Po małej bójce, na której upłynęło nam parę godzin, w końcu dotarliśmy do pustynnych krain. Tutaj nie panują żadne prawa oprócz ,,Pieniądze, władza i siła". Była to kraina, która zajmowała cały kontynent i słynęła ze swych trudnych warunków i tego, że można tu znaleźć dosłownie wszystko. Z trzech kontynentów tylko tutaj kraje takie, jak Fairy Tail nie miały żadnych wpływów. 

Nie mogłem pozwolić by Lucy mi uciekła, więc złapałem ją za rękę - była wniebowzięta i w ogóle nie stawiała sprzeciwu. 

Zeszliśmy ze statku i ruszyliśmy przez miasto. Mimo iż Lucy szła ze mną za rękę to i tak musiałem być czujny bo nie byłem pewny czy zechce uciec czy nie.  

  Mijaliśmy wiele straganów z ciuchami, bronią i przyprawami. Jest tu tak gorąco, że każdy był poubierany w specjalne ciuchy indyjskie by słońce go nie zjadło. Kobiety miały coś w rodzaju sukni, a mężczyźni spodnie-dzwony. Serio nie lubiłem tych strojów, ale był też plus - Lucy wyglądała w tym naprawdę seksownie, więc mogłem przynajmniej nacieszyć wzrok... Nią i jeszcze tysiącom innych dziewczyn, które miały trochę ciemniejszą skórę.    

- A ta Cana, do której idziecie, czym się zajmuje? - spytała Juvia rozglądając się dookoła.

- Ogólnie to prowadzi restaurację, gdzie do wszystkiego musi się zamawiać alkohol, ale ma tez inne zajęcie - odpowiedział Gray. - Może też wróżyć i właśnie po to do niej idziemy. 

- Wierzycie w wróżby? - Lucy wydawała się zawiedziona. - To niemożliwe by móc ujrzeć przyszłość. Serio jestem zdziwiona, że ktoś taki jak wy wierzy w takie bzdury. 

- To nie są bzdury - Gray spojrzał poważnie na Lucy. - Nie dopóki ten ktoś używa magii. 

- Magii? - ze zdziwienie o mało się nie po tchnęła, ale pomogłem jej utrzymać równowagę, a ta mi nawet nie podziękowała. Gdyby nie to, że jest mi potrzebna i ma ładną buźkę to bym zostawił ją tu na pastwę losu. W pierwszej kolejności w ogóle bym jej nie porwał . - Kolejny mag?! - złapała się za głowę. - To chyba jakiś kiepski żart. 

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz