"Sala tronowa króla Fairy Tail"
- Nie dość, że go nie pokonałeś to, jeszcze naraziłeś moją córkę na niebezpieczeństwo! - twarz króla stała się cała czerwona. - Jesteś dowódcą armii, ale nie myśl, że ujdzie ci to na sucho!
- Ojcze, przestań! - Levy próbowała zbliżyć się do władcy, ale straż jej na to nie pozwoliła. - On to zrobił pod moim rozkazem! To ja mu kazałam, zabrać mnie ze sobą!
- Milcz! O tobie nie zapomniałem! Kto to widział by księżniczka poszła ratować służącą?!
- Przecież wiesz, że Lucy jest moją przyjaciółką! - słowa króla bardzo zabolały dziewczynę.
- Jej obowiązkiem była twoja ochrona. Trenowali ją najlepsi z najlepszych, ale i tak dała się tak łatwo porwać! To hańba! Od jutra przydzielę ci kogoś nowe...
- Ale ja nie chce nikogo innego! - odepchnęła straż i klękła przed swoim ojcem, który był dla niej prawie jak obcy człowiek. - Proszę Cię! Nie przerywaj poszukiwań! I tak szukasz sprawców, więc każ im przy okazji, sprowadzić Lucy bezpiecznie do zamku!
- Myślisz, że do kogo mówisz?! - zamachnął swoim berłem, chcą uderzyć księżniczkę, ale trafił Gajeel'a, który ją osłonił. - Co?!
- Proszę mi wybaczyć moją śmiałość wasza wysokość, ale nie mogę pozwolić panu, skrzywdzić księżniczki - Gajeel nie był w stanie spojrzeć mu w oczy.
- Co ty sobie...!
- Niedługo przyjeżdża narzeczony księżniczki, prawda? Nie może jej zobaczyć w takim stanie.
Król cofnął swoje berło i rozkazał strażą zabrać Levy. Dziewczyna się sprzeciwiała, ale sam Gajeel poprosił ją o opuszczenie sali i udanie się do jej komnaty. Niechętnie się zgodziła z łzami w oczach. Czuła się okropnie, że przez nią Gajeel musi cierpieć. Nie chciała tego! Wolała wziąć całą odpowiedzialność na siebie!
- Jesteś kimś bardzo ważnym dla mego królestwa - zaczął król - i dlatego twoją karą będzie tortura w formie biczowania. Dwadzieścia powinno wystarczyć.
- Dziękuję za łaskawość, wasza wysokość! - Gajeel ukłonił się i ruszył, razem z pilnującą go strażą, odbyć swoją karę.
''Komnata Levy''
Dziewczyna ze złością wparowała do pokoju i rzuciła się na łóżko. Jej oczy były czerwone, a ona sama zrozpaczona. Wiedziała, że kara nie będzie zbyt duża, ale to w niczym nie pomagało.
- Nic mi się nie stanie bo jestem księżniczką? - zapytała sama siebie. - Mogę wszystko bo jestem księżniczką?
Nienawidziła tego. Nie ważne czy ona zrobiła coś złego i tak dostawał za to ktoś inny. Mogła robić co chciała, a i tak zostałoby jej to wybaczone, tylko dlatego bo jest księżniczką. Każdy w tym zamku się do niej uśmiechał, był miły i zawsze chętny do pomocy. Ludzie ją chwalili, a nawet kochali, ale to tylko dlatego, że jest księżniczką. Ich uczucia i gesty nie były szczere. Dziewczyna to wiedziała i zasypiała każdej nocy z tą myślą.
''Wspomnienie Levy, 8 lat przed obecnymi wydarzeniami''
- Levy! Levy! - służąca szturchała księżniczkę by ta się w końcu obudziła. - Wstawaj! Już czas na śniadanie!
- Jeszcze pięć minut - rzekła i odwróciła się na drugą stronę.
- Ja ci dam pięć minut! - Lucy skoczyła na łóżko i zaczęła gilgotać swoją przyjaciółkę. - A masz!
- Hhahah! Przestań! - próbowała się uwolnić. - To łaskocze!
- Przestanę jak się obudzisz!
