Untitled Part 7

916 86 2
                                        

"Sala tronowa króla Fairy Tail"

- Nie dość, że go nie pokonałeś to, jeszcze naraziłeś moją córkę na niebezpieczeństwo! - twarz króla stała się cała czerwona. - Jesteś dowódcą armii, ale nie myśl, że ujdzie ci to na sucho! 

- Ojcze, przestań! - Levy próbowała zbliżyć się do władcy, ale straż jej na to nie pozwoliła. - On to zrobił pod moim rozkazem! To ja mu kazałam, zabrać mnie ze sobą! 

- Milcz! O tobie nie zapomniałem! Kto to widział by księżniczka poszła ratować służącą?! 

- Przecież wiesz, że Lucy jest moją przyjaciółką! - słowa króla bardzo zabolały dziewczynę. 

- Jej obowiązkiem była twoja ochrona. Trenowali ją najlepsi z najlepszych, ale i tak dała się tak łatwo porwać! To hańba! Od jutra przydzielę ci kogoś nowe...

- Ale ja nie chce nikogo innego! - odepchnęła straż i klękła przed swoim ojcem, który był dla niej prawie jak obcy człowiek. - Proszę Cię! Nie przerywaj poszukiwań! I tak szukasz sprawców, więc każ im przy okazji, sprowadzić Lucy bezpiecznie do zamku! 

- Myślisz, że do kogo mówisz?! - zamachnął swoim berłem, chcą uderzyć księżniczkę, ale trafił Gajeel'a, który ją osłonił. - Co?!

- Proszę mi wybaczyć moją śmiałość wasza wysokość, ale nie mogę pozwolić panu, skrzywdzić księżniczki - Gajeel nie był w stanie spojrzeć mu w oczy.

- Co ty sobie...! 

- Niedługo przyjeżdża narzeczony księżniczki, prawda? Nie może jej zobaczyć w takim stanie. 

Król cofnął swoje berło i rozkazał strażą zabrać Levy. Dziewczyna się sprzeciwiała, ale sam Gajeel poprosił ją o opuszczenie sali i udanie się do jej komnaty. Niechętnie się zgodziła z łzami w oczach. Czuła się okropnie, że przez nią Gajeel musi cierpieć. Nie chciała tego! Wolała wziąć całą odpowiedzialność na siebie! 

- Jesteś kimś bardzo ważnym dla mego królestwa - zaczął król - i dlatego twoją karą będzie tortura w formie biczowania. Dwadzieścia powinno wystarczyć. 

- Dziękuję za łaskawość, wasza wysokość! - Gajeel ukłonił się i ruszył, razem z pilnującą go strażą, odbyć swoją karę. 

''Komnata Levy''

Dziewczyna ze złością wparowała do pokoju i rzuciła się na łóżko. Jej oczy były czerwone, a ona sama zrozpaczona. Wiedziała, że kara nie będzie zbyt duża, ale to w niczym nie pomagało. 

- Nic mi się nie stanie bo jestem księżniczką? - zapytała sama siebie. - Mogę wszystko bo jestem księżniczką? 

Nienawidziła tego. Nie ważne czy ona zrobiła coś złego i tak dostawał za to ktoś inny. Mogła robić co chciała, a i tak zostałoby jej to wybaczone, tylko dlatego bo jest księżniczką. Każdy w tym zamku się do niej uśmiechał, był miły i zawsze chętny do pomocy. Ludzie ją chwalili, a nawet kochali, ale to tylko dlatego, że jest księżniczką. Ich uczucia i gesty nie były szczere. Dziewczyna to wiedziała i zasypiała każdej nocy z tą myślą. 

''Wspomnienie Levy, 8 lat przed obecnymi wydarzeniami''

- Levy! Levy! - służąca szturchała księżniczkę by ta się w końcu obudziła. - Wstawaj! Już czas na śniadanie! 

- Jeszcze pięć minut - rzekła i odwróciła się na drugą stronę. 

- Ja ci dam pięć minut! - Lucy skoczyła na łóżko i zaczęła gilgotać swoją przyjaciółkę. - A masz!

- Hhahah! Przestań! - próbowała się uwolnić. - To łaskocze! 

- Przestanę jak się obudzisz! 

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz