Untitled Part 3

1K 95 2
                                    

"Główny zamek, parę godzin po uprowadzeniu Lucy"

- Nadal nic nie znaleźliście?! - krzyknęła Levy, chodząc niecierpliwie po zamku. - To tylko jeden pirat, a sprawia wam takie problemy!

- P-Proszę o wybaczenie, księżniczko! - wydukał jeden z żołnierzy. - Z tego co mówią świadkowie, było ich jeszcze trzech... Żołnierze ze wszystkich stron poszukują tych przestępców, którzy odważyli się okraść skar...

- A co mnie obchodzi skarbiec?! - spojrzała na niego ze złością. - Lucy została porwana, a wy siedzicie na dupie i nic nie robicie! 

- Księżniczka nie powinna używać takich słów - Gajeel dał znać żołnierzowi by, ten odszedł. - Wiem jak się czujesz, ale - klęknął na prawym kolanie - obiecuję, że ją znajdziemy. 

- Jak, ty możesz być tak spokojny?! - odwróciła od niego wzrok. 

- Muszę - stwierdził zimnym spojrzeniem. - Jestem dowódcą armii, więc nie mogę stracić głowy, nawet w takiej sytuacji. 

- Rozumiem - westchnęła. Słowa Gajeel'a dały jej do pomyślenia. - Jakieś wieści? 

- Widziano ich w pobliżu góry Oz. Wysłałem tam swoich ludzi, którzy zbadali teren. Wygląda na to, że kierują się do portu. 

- A straty? - mało ją to w tej chwili obchodziło, ale musiała spełnić też swoje obowiązki. 

- Mamy 34 zabitych i 7 ciężko rannych. W skarbcu nic nie zostało. 

- Do którego  doszli poziomu?

- Tylko do pierwszego. Wygląda na to, że nie obchodził ich większy zysk. 

- Czyli wzięli tylko pieniądze i złote monety. Gdyby doszli dalej to, mogliby dostać szlachetne i drogocenne kamienie. Co ich powstrzymało? 

- Sprawdziłem w kartotekach. Pirat zwany "Natsu" jest poszukiwany we wszystkich krajach leżących przy oceanie i Wielkim morzu. Jest też znany w krajach leżących dalej na północ. Podobno okradł już nie jedno królestwo i zamki należące do szlachty. 

- Sprytny jest - uśmiechnęła się złośliwie. - Sala balowa znajduje się w głównym zamku, a skarbiec w zamku północnym, najdalej oddalonym. Ale mimo to... Jak udało im się pokonać tylu żołnierzy i nie dać się nikomu zauważyć? 

- To prawdopodobnie byli magowie. 

- Magowie?! - spojrzała na dowódce z przerażeniem. - Wszyscy?! 

- Tak. To naprawdę niespotykane by spotkać tak dużą grupę magów. W całym królestwie tylko ja mam zdolności magiczne. 

- To jest... - zacisnęła wargę. - Gajeel! - kucnęła przy nim. 

- Księ... !!!

- Mówiłam ci, byś zwracał się do mnie Levy - w jej spojrzeniu można było dostrzec ogień, którego nie można było ugasić. Była to złość, podniecenie i strach, ale też odwaga, jaką mało kto posiadał. - Jesteś dowódcą armii i twoim najwyższym obowiązkiem jest moja ochrona, prawda? - przybliżyła się do niego tak, że ich twarz dzielił centymetr. - Jako twoja księżniczka rozkazuję ci, chronić mnie w czasie podróży do portu! 

Gajeel przełknął ślinę. Nigdy jeszcze nie widział by Levy mówiła coś tak pewna siebie. Nigdy dotąd nie byli jeszcze tak blisko siebie. Jego serce zaczęło bić szybciej, co można było rozpoznać na jego czerwonej twarzy. Kiedy Levy zauważyła o co chodzi, sama się zaczerwieniła. Nie mogła się ruszyć tak samo jak, on. Patrzyli sobie głęboko w oczy, nic nie mówiąc, aż w końcu ich oddech się zsynchronizował, a serce zaczęło bić w tym samym rytmie. 

Oboje nie byli świadomi swych uczuć. Myśleli, że to przyjaźń i to było dla nich bardziej wygodne. Ona jest księżniczką, a on dowódcą wojska. Nie mogli żywić do siebie tak głębokich uczuć. Nikt by tego nie zaakceptował i ich serca zostałyby zgniecione przez innych. Ale czy tak powinno być?! Nie tylko ich serca są ze sobą połączone, ale dusze też! Nić przeznaczenia zdecydowała ze są sobie przeznaczeni, ale... Mężczyzna nie wierzył w przeznaczenie.

- Księżniczko... - spojrzał na nią z bólem, ukrytym głęboko w sercu. - Wydaje mi się, że powinienem już iść. Będę czekał na Księżniczkę przed zamkiem. 

Wstał i odszedł, nie odwracając się. Zatrzymał się tylko na chwilę i znów ruszył dalej pewnym krokiem. Chciał coś wtedy powiedzieć, ale rzeczywistość mu na to nie pozwalała. 

Levy patrzyła się jak odchodzi. Łzy zbierały jej się w oczach, a ona próbowały je powstrzymać. Jednak, kiedy nie mogła tego zrobić, uświadomiła sobie co czuła, jakie uczucia żywiła do Gajeel'a i to, że nie ma już kontroli nad nimi kontroli. 

''W pobliżu góry Oz" 

- Jeśli utrzymamy tępo to, ich nie długo dogonimy - stwierdził Gajeel. - Przemieszczają się na koniach, a my samochodem. 

- To coś co tylko posiada szlachta i królewska rodzina. Gdyby się tym przemieszczali to, zwróciliby na siebie za dużo uwagi. - odparła Levy. 

- Przy porcie czeka na nich już masa straży, ale mogę się nimi uporać tak jak, z tymi z zamku, więc musimy tam jak najszybciej dojechać. Nie wspominają o tym, że sami wyślizgnęliśmy się z zamku. Księżniczka powinna zostać, a ja sam wyruszyć.

- Wtedy opuściłbyś swój posterunek. Tylko w czasie bitw i wojen możesz oddalać się tak daleko od zamku. 

Chłopak nic nie odpowiedział i nastała cisza. Każdy z nich myślał o czymś innym. Levy o Lucy, a Gajeel o swoich wrogach. Pirat, którego poznał wydawał mu się dziwnie znajomy, ale za nic nie mógł sobie przypomnieć, gdzie go już kiedyś widział. 

"Port" 

- Serio się wysilili - zaśmiał się Gray. - Jest tu więcej straży niż w całym zamku. 

- Ale to dla nas żaden problem, prawda? - Natsu też bawiła cała sytuacja. 

- Ale serio, szybko nas dogoniłeś! Twój aniołek nie stawiał chyba żadnego oporu. 

Lucy niedawno się obudziła. Była zła, że usnęła i "chyba" przegapiła kolejne możliwości do ucieczkę. Kiedy jest już przy porcie to, ma jedynie nadzieje, że jakiś z żołnierzy ją uratuje lub Gajeel. Pomimo iż w tak banalnej sprawie nie mógł opuszczać zamku, była pewna, że razem z Levy i tak po nią przyjadą. 

- Mają tylko twój opis, Natsu, więc musisz założyć ten płaszcz zrobiony przez Gray'a - rzuciła ubranie do niego i zaczęła tłumaczyć dalsze działanie. - Straże będą sprawdzać każdy wóz, ale my oczywiście nic nie mamy, więc bez obawy - uśmiechnęli się sprytnie, jeden do drugiego. Oczywiście Lucy ciekawiło o co chodzi z tym "nic" jak mieli całe kilkanaście worków złota, ale należała do osób, które po krótkiej obserwacji już wszystko wiedzą, więc siedziała cicho. - Mogą nas też zatrzymać i prosić Natsu o zdjęcie płaszcza co będzie już dla nas problemem. Własnie dlatego Natsu, przejdziesz drogą powietrzną do naszego statku, Gray załatwił ci już osłonę. Dołączysz do nas, gdy będziemy oddaleni od brzegu o 50 metrów, a i nie zapomnij wziąć ten dziewczyny! 

Powietrzem? Nic? Osłona? O co w tym... Nie. To niemożliwe! Czwórka... Magów? To by wszystko wyjaśniało, ale dlaczego jest ich tak dużo? Magowie wędrują sami, w parach lub w ogóle nie przyznają się do swoich mocy! Ale jeśli to prawda to...

- Dopiero teraz zauważyłaś? - Jellal spojrzał na nią z uśmiechem. - Żeby nie wysilać twojej główki, wszystko ci wytłumaczę. Jak już zauważyłaś, jesteśmy magami. Ja tworzę iluzje, ale nie na ludziach. Erza może przywołać każdą broń, a Gray z niczego może stworzyć lód. Natsu włada ogniem, a w przeszłości spotkaliśmy się przez przypadek. Biorąc pod uwagę, że liczba magów nie przekracza 300 na całej ziemi to, jest to naprawdę niezwykłe. 

Zmieni złoto w coś nie podejrzanego dla żołnierzy, a Gray zrobi osłonę z lodu, a Natsu odbije się od powietrza używając odpowiedniej siły ognia... Trudno mi to sobie wyobrazić. Znam tylko Gajeel'a, który posługuje się magią żelaza, ale robi to bardzo rzadko. 

- Dobra! -krzyknęła Erza. - Zaczynamy! 

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz