10. Stewardessa

146 7 4
                                    

Pov: Patryk

Jest właśnie długa przerwa, a ja siedzę na stołówce, gdzie w spokoju próbuję zjeść drugie śniadanie, jakim jest przepyszna kanapka z szynką i serem, ale w towarzystwie tej wariatki Kingi jest to trochę niekomfortowe. Estera dziś rano stwierdziła, że świetnym pomysłem będzie zostawienie mnie z nią na cały dzień, co w teorii ma mi wyjść na dobre i mnie zrelaksować, lecz na razie jedyne co mi to przyniosło to chęć do autodestrukcji.

Przysięgam, jej praktycznie nigdy nie zamyka się morda, ciągle gada o nic nieznaczących głupotach, co trochę mnie wkurza, choć czasem błyśnie jakimś ciekawym faktem. Przez większość czasu jej jednak nie słucham, może dlatego, że nie przywykłem do przebywania z kimś tak pozytywnym i rozgadanym, ale jesteśmy w końcu w szkole średniej, a tu ciężko znaleźć energicznych ludzi, nasze liceum wysysa z uczniów ostatnie chęci do życia, trochę to przerażające.

Zastanawiam się tylko, dlaczego jej persona tak bardzo mnie denerwuje, skoro ja na co dzień, w gronie bliskich przyjaciół zachowuję się podobnie, a nawet cztery razy gorzej. Mam wrażenie, że w moich oczach za bardzo przypomina mi mnie samego, dlatego jej nie lubię, po prostu nie lubię siebie, co przekłada się na to, że jej także. Jak jednak mam zaakceptować siebie, skoro to ja? Sam, z wyboru zniszczyłem sobie życie i reputację w szkole, ostatnio czuję się, jakbym nie doceniał tego, co mam.

Właśnie, reputacja. Prawie o tym zapomniałem, może powinienem mniej myśleć? Im więcej myślę, tym bardziej ranię swoje własne uczucia, uświadamiając sobie różne rzeczy. Jakiś czas temu zorientowałem się, że jestem tematem do żartów, nawet wśród moich przyjaciół, bo w końcu to będzie takie kurwa zabawne, jak zabiorą mi piórnik i książki, po czym położą je na najwyższej szafce w klasie od polskiego, dobrze wiedząc, że ich nie odzyskam przez dalszy ból w żebrach i plecach. Bartek, jak cię szanuję, to tak mnie przy wszystkich ośmieszyłeś, że gdybym miał do wyboru przeżyć to jeszcze raz, a umrzeć, już leżałbym w  grobie.

W jednej chwili przed oczami widzę machającą rękę, dlatego podnoszę wzrok na Kingę i unoszę brew w odpowiedzi na jej dziecięce zagranie. — Ziemia do Patryka! Mówię do ciebie od paru minut, a ty nie odpowiadasz, trapi cię coś? — Pyta, jedząc właśnie sałatkę, którą ma na drugie śniadanie.

W tej chwili zaczynam kwestionować to, czy ona w ogóle używa mózgu. Nawet gdybym się czymś martwił, a nie oszukujmy się, tak jest, to byłaby ostatnią osobą, która by się o tym dowiedziała. Nie potrafię zaufać nowo poznanym ludziom i pomimo tego, że znam ją już dwa lata, to nigdy nie byliśmy na tyle blisko (więc w teorii jest dla mnie obca), abym był w stanie zwierzyć się jej na tak intymny temat, jak problemy w domu czy w szkole.

— Nic mnie nie trapi, ubzdurałaś sobie coś — Odpowiadam jej na wcześniejsze pytanie i biorę kolejny gryz kanapki, obserwując zmęczonym wzrokiem jej reakcje. Kinia wzrusza ramionami, trochę nieusatysfakcjonowana moimi słowami, ale mija zaledwie kilka sekund, zanim uśmiech wraca na jej twarz.

Brunetka bierze do ręki widelec ze swojej śniadaniówki i przybliża go do twarzy, po czym zamyka jedno oko. — Te metalowe ząbki mogłyby emitować kraty w areszcie, wyglądasz, jakbyś był w więzieniu — Śmieje się, co chwilę przybliżając i oddalając sztućca ku swojej twarzy, aby perfekcyjnie dopasować odległość i zrobić tę iluzję jeszcze bardziej realną.

Masuję załamany skronie dłońmi i wzdycham. — Jak tak dalej pójdzie, to serio skończę w więzieniu, za twoje morderstwo — Mówię głosem wypełnionym sarkazmem, mając nadzieję, że przynajmniej tym razem go zrozumie. Próbowałem wytłumaczyć jej trzy razy, na czym polega sarkazm i zawsze, gdy mówiła, że już rozumie, w praktyce było inaczej i nie raz musiałem słuchać jak płacze, bo tak jak twierdziła, jestem dla niej wredny.
— Dlaczego miałbyś mnie zabić? — Oburza się i mierzy mnie wzrokiem. Oho, wykrakałem.

FIGLARZ •Oliwier Kałużny•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz