6. Mus owocowy

173 12 6
                                    

Minął tydzień, podczas którego nadal dostawałam wiadomości od figlarza, jedne wzbudzały moją ciekawość bardziej, niektóre mniej. Wszystkie jednak skupiały się na komplementowaniu mnie, co tylko nasiliło moją czujność w tej sprawie, choć muszę przyznać, każdy z tych komentarzy był całkiem miły.

Nie jestem niewdzięczna, ale w tym tygodniu nie przywiązałam do znaków od figlarza dużej miary, właściwie to po prostu je zignorowałam, ale w końcu miała odbyć się impreza u Patryka, na którą bardzo się nakręciłam i przez ten okres miałam w głębokim poważaniu wszystko, co nie było związane z tą uroczystością.

Wreszcie nadeszła wyczekiwana przez każdego sobota. Spotkałyśmy się z dziewczynami u Wiktorii w domu, trzy godziny przed domówką, aby bez pośpiechu przygotować się razem na to wydarzenie. Aktualnie nadal mierzymy się z pierwszym etapem, jakim jest makijaż. Julita robi mi właśnie jedne ze swoich słynnych, artystycznych kresek, ponieważ nagle postanowiłam jej zaufać w kwestii całego mojego makijażu. Może po prostu mam nadzieję, że przynajmniej dziś wieczorem nie będę wyglądać, jakby moją twarz zdewastowały dwie ciężarówki z obu stron.

— Czy czerwone usta to konieczność? — Pytam gdy widzę, że brunetka odkłada eyeliner i do ręki bierze szminkę o odważnym, krwawym odcieniu czerwonego. Unosi wzrok znad kosmetyku i wpatruje się we mnie, jakby zobaczyła na profilu swojej mamy zdjęcia z dzieciństwa. — Oczywiście, że tak. Powiedziałaś, że chcesz zostać przy swoim stylu, ale muszę dodać coś od siebie, a to na pewno część makijażu, która doda ci charakteru — Odpowiada pewnie i zaczyna aplikować kosmetyk na moje usta, zanim zdążę się jej sprzeciwić.

Niedługo po tym robi ostatnie poprawki i chwilę później oglądam się już w lusterku i mogłabym przysiąc, że to nie ja, że po drugiej stronie znajduje się dojrzała kobieta, która świetnie panuje nad swoimi emocjami i sytuacją życiową. Czuję się potężnie i próbuję zapomnieć o tym, że to tylko złudzenie, o tym, że trochę płynu micelarnego mogłoby sprawić, że wróci prawdziwa Estera, która sama nie ma na tyle odwagi, aby stać się wymarzoną wersją siebie.

Kolejnym krokiem jest zwalający z nóg strój. Na szczęście tydzień temu poszłyśmy z dziewczynami do galerii i kupiłam piękne ciuchy, które mi poleciły. Szybko przebrałam się w te szarą spódniczkę i top, ale wcześniej z domu zabrałam też dodatki, które moim zdaniem idealnie pasują do mojego outfitu. Były w nich między innymi naszyjnik z nietoperzem, bransoletki ze srebrnymi serduszkami, martensy i białe ocieplacze na nogi.

Przez drzwi do pokoju wchodzi skrępowana Fausti i obraca się w prawo i lewo na palcach, przyglądając się dokładniej czarnemu kombinezonu, który na siebie włożyła. — Fausti, wyglądasz wspaniale — Mówię od razu po tym, jak ją zobaczyłam. Kątem oka widzę, że dziewczyny mi przytakują.

— No nie wiem... nie pogrubia mnie? — Pyta wciąż nieprzekonana. Unoszę wysoko brwi i zerkam ukradkiem na Julitę, aby sprawdzić, czy się nie przesłyszałam, potem swój wzrok ponownie przenoszę na różowowłosą. — Jest zupełnie odwrotnie, powinnaś pójść w tym na imprezę — Odpowiadam szczerze, szczerze, ponieważ na świecie nie widziałam piękniejszych kobiet od moich przyjaciółek, wszystkie z nich wyglądają jak księżniczki i chciałabym, aby mogły spojrzeć na siebie moimi oczami.

Kiedy wszystkie wybrałyśmy ciuchy i makijaż na ten wieczór, przyszedł czas na włosy. Ja postawiłam dziś na dwa niechlujne koki, ponieważ były szybkie i łatwe do zrobienia, ale pożyczyłam też lakier do włosów od Hani, aby moja fryzura nie rozwaliła się przy pierwszym, lepszym podmuchu wiatru. Gotowe do wyjścia zabieramy tylko potrzebne, podręczne rzeczy do swoich torebek i gdy jest już ciemno, wychodzimy z domu. Na nasze szczęście, Patryk mieszka parę przecznic dalej od domu Wiktorii, dlatego zamiast zanieczyszczania środowiska spalinami, wybieramy przyjemny spacer i idealnie na czas znajdujemy się już pod jego domem.

FIGLARZ •Oliwier Kałużny•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz