11. Róża z karteczką, pluszowa sarenka i biała czekolada

138 12 22
                                    

Pov: Estera

Kolejnego dnia budzi mnie dzwonek do drzwi, a nie tak jak zwykle budzik. Moje serce prawie wyskakuje mi z piersi, bo nie jestem przyzwyczajona do takiego rozpoczęcia poranka. Sprawdzam na wyświetlaczu telefonu godzinę, jest szósta trzydzieści, pół godziny przed alarmem, który mam ustawiony w telefonie. Wstaję zdezorientowana i wychodzę z pokoju w swoich ciepłych kapciach w jednorożce, po czym otwieram dolne drzwi i z niecierpliwością przysłuchuję się, jak nieznajomy wchodzi na klatkę schodową. Echem odbija się jego każdy krok, a moja podejrzliwość rośnie. W jednym momencie słyszę kilka puknięć do drzwi, ale one wystarczą, abym zwątpiła w swoje bezpieczeństwo, dlatego patrzę najpierw przez wizjer, ale zamiast napastnika, którego spodziewałam spotkać się za drzwiami, stoi tam kurier z całkiem pokaźną paczką, co tu się dzieje? Pomimo obaw, otwieram drzwi.

— Dzień dobry, mam paczkę dla pani Estery Wosiak — Informuje kurier, stojąc w drzwiach z niewzruszonym wyrazem twarzy. Przyglądam się pudełku, jakby w jego miejscu znajdowała się masa małych pajączków, które rozbiegają się dookoła z prędkością światła. — To chyba pomyłka, nic nie zamawiałam — Zapewniam go i ściągam brwi, coś jest bardzo nie tak, czuję to.

— Nie obchodzi mnie to, ktoś musi to ode mnie odebrać, a nadane było na panią, miłego dnia — Odpowiada i stawia paczkę w progu drzwi, następnie odchodzi bez żadnych wyjaśnień, zastanawiam się chwilę, jakim prawem zostawił mnie samą tak bezradną, bez żadnych wyjaśnień, ale co mógł wiedzieć jakiś zwyczajny mężczyzna w wieku średnim, którego zadaniem jest jedynie dowieść paczki w wybrane miejsce? Chyba zaczynam irytować się przez to, że nie jest mi dane nigdy nic wiedzieć, trochę to męczące, kiedy nawet nie wiesz, co dzieje się wokół ciebie.

Zmieszana, niechętnie wnoszę paczkę do mieszkania, nie jest ciężka, ale od razu poznaję, że jest tam więcej niż jedna rzecz. Zanoszę ją do pokoju i tam od razu ją odpakowuję. W pudełku znajdują się biała róża z doczepioną karteczką, pluszowa sarenka i biała czekolada. W pierwszej kolejności czytam karteczkę, gdzie jest napisane: „Przypominasz mi czasem sarenkę, taka nieśmiała i delikatna, chociaż nie kwestionuję twojego sprytu i przebiegłości, myślę, że już wiesz, kim jestem, twój figlarz".

Zamurowało mnie tak, że musiałam usiąść obok paczki na łóżku. Oczywiście, że ten prezent jest od figlarza, mogłam się zorientować, ale fakt, że wie, gdzie mieszkam, jest przerażający. Poza tym ta wiadomość na kartce sugeruje, że już wiem, kim jest figlarz, ale ja nadal nie mam zielonego pojęcia, to wszystko mnie przerasta.

Zostawiam wszystko i idę do kuchni, aby przygotować śniadanie dla babci Honoraty. Co z tego, że w moim życiu panuje teraz chaos, skoro nadal muszę żyć i trzymać się rutyny. Przygotowuję dla niej jajecznicę ze świeżymi grzankami i patrzę, jak niezgrabnie wychodzi ze swojego pokoju, aby następnie jak zwykle usiąść w salonie. Zanoszę dla niej śniadanie i stawiam talerz na stoliku, po czym siadam obok niej. Dla siebie nic nie przygotowałam, to nie tak, że zapomniałam, ale smażone jedzenie ma dużo kalorii, poza tym, dam radę dziś obejść się bez śniadania, to nic takiego.

— Jak się czujesz babciu? — Pytam, bo poranna rozmowa z babcią zawsze sprawia, że dzień rozpoczynam z uśmiechem, nawet jeśli jakiś czas temu dostałam prezent od nieznajomego. — Dobrze, miło, że pytasz. Jesteś strasznie troskliwa, zupełnie jak Jeremiasz gdy go poznałam — Wspomina dziadka i momentalnie jest mi jakoś smutniej. Tak bardzo żałuję, że nie zdążyłam go poznać. Babcia sięga ręką do szuflady jednej z komód, stojących obok kanapy i wyciąga z niej album ze zdjęciami. Otwiera go na samym początku, gdzie znajduje się czarno białe zdjęcie dwójki uśmiechniętych, młodych ludzi w środku starego auta.

FIGLARZ •Oliwier Kałużny•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz