Rozdział 24

43 3 42
                                    

reZi
Ten sam dzień z poprzedniego rozdziału
Godzina: 20:24

Nie wierzyłem, że serio to zrobiłem. Wiedziałem, że to za wcześnie i że to nie moment na to, a i tak to zrobiłem, bo miałem dość zachowania Michała.
Czułem na sobie wzrok też innych ludzi, którzy siedzieli przy stolikach.

"Szlag... co ja odwaliłem?"

Martyna patrzyła na mnie pytająco, ale było widać, że doznała szoku. Stuu patrzył raz na mnie raz na nią. Sam nie wiedział co się właśnie wydarzyło. Każdy z nich był zdezorientowany.

Wstała i oparła się o stół. Po tym, spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.
- Remi, o co ci chodzi? Nie żartuj sobie.
- Nie żartuję.
Zastygła w miejscu, a w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy. Walnęła pięścią w stół tak mocno, że wazon z kwiatami, który na nim był lekko podskoczył. Miała głowę w dół, więc nie widziałem jej twarzy.

"Eh... będzie co będzie. I tak jutro już wyjeżdżamy..."

Pingwin wstał i pomachał rękami.
- Ej, ej, ej! Spokojnie!
Michał stał jak wryty. Patrzył gdzieś byle nie na mnie i resztę znajomych.
- Cicho siedź. To nie twoja sprawa.
Powiedziała Martyna cichszym głosem, ale było słychać jak drży. Posłuchał się i nic więcej nie mówiąc, z powrotem usiadł nadal mając na twarzy zaskoczenie.

Podeszła do mnie i chwyciła mnie za nadgarstek. Poszedłem więc za nią. Mimo wszystko, wolałem to załatwić z nią na osobności. Tak czy inaczej i tak już wszyscy wiedzieli co między nami zaszło. Michał został za nami. Zerknąłem tylko na niego. Patrzył w moją stronę ze smutnym wyrazem twarzy, ale po chwili odwrócił głowę tak, że widziałem tył jego głowy.

"Wiem... przesadziłem i to kompletnie. Sam siebie nie poznaję... jego wzrok mówi sam za siebie. Pewnie ma mnie za skończonego idiotę."

Byliśmy na zewnątrz. Odeszliśmy trochę dalej, tak żeby nikt nas nie widział przez okno z pizzerii. Stanęła przede mną i chwyciła moje dłonie, po tym spojrzała mi w oczy. Miała rozmazany makijaż, bo płakała. Wyglądała jakby deszcz zmoczył jej twarz.

- Remi, czy ty... czy ty naprawdę...
Mówiła drżącym i smutnym głosem. Co jakiś czas ciągała nosem, a łzy nadal spływały po policzkach zostawiając czarne ślady po tuszu do rzęs.
- ... chcesz ze mną zerwać? Co się stało? Dlaczego? Jaki masz powód? Zrobiłam coś nie tak? Obiecuję, naprawię to! Chcę ratować nasz związek!

Patrzyłem raz na nią raz gdzieś indziej. Nie chciałem cały czas patrzeć jej w oczy. Im dłużej to robiłem, tym bardziej czułem się winny za to co odwaliłem. Mimo, że przestałem ją kochać to i tak czułem się paskudnie z faktem, że ją tak potraktowałem i to na oczach innych.

Zacząłem mówić spokojnym głosem.
- Nic nie zrobiłaś... to ja tutaj jestem winny. Po prostu... już cię nie kocham. Zrozum to, nie mam innego wyjaśnienia.
Bardziej zadrżała i mocniej ścisnęła moje dłonie.
- To... to przecież... niemożliwe... żeby tak z dnia na dzień przestać kochać?
- Czasami tak jest. Nic nie da się na to poradzić, przepraszam cię.
Puściła moje ręce i walnęła mnie pięściami w klatę.
- Co ty wygadujesz?! To tak nie działa! Jestem pewna, że zakochałeś się w kimś innym! Kto to jest?! Powiesz wreszcie?!

Mówiła to dosyć wysokim tonem głosu, ale nadal jej drżał. Wziąłem wdech i wydech.
- Najwyraźniej jestem bi, a nie hetero. Nigdy nie interesowali mnie chłopacy, ale poczułem coś więcej do-
Dokończyła za mnie.
- Michała? Zgadłam?
Przeszły mnie dreszcze. Patrzyła na mnie tymi smutnymi i pełnymi nienawiści oczami. Nie mogłem patrzeć na to jak bardzo się rozmazała. To wyglądało jak scena z horroru.

Dlaczego właśnie ty? || reZi x MultiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz