Zauważyliście że większość ludzi chce umrzeć na jeden z dwóch sposobów? Że jedni chcą umrzeć w jakimś spektakularnym wydarzeniu, że chcą odejść z przytupem, zaliczyć jakąś ostatnią bohaterską akcję, poświęcić się lub wziąć udział w czymś szalonym co ich uśmierci, a ci drudzy? Ci drudzy woleli wybrać coś spokojniejszego, coś bardzo pokojowego i cichego, metodę pozbawioną bólu i strachu, ci chcieli odejść we śnie. Cóż faktycznie było coś magicznego w zamknięciu oczu by już ich nie otworzyć, jakby wcale to nie była śmierć, a jakieś frywolne przejście do następnego świata, jakby to nie śmierć wybierała moment na nas, tylko jakby ten wybór należał do nas, jakbyśmy mogli wybrać moment na śmierć. Właściwie to był taki moment w którym człowiek walczył, w którym człowiek był na skraju, uwięziony tymczasowo pomiędzy dwoma światami, moment w którym na coś czekaliśmy, coś co by nam pozwoliło odejść. Narodziny dziecka, zobaczenie cudu potomstwa, odnalezienie kogoś bliskiego, czy spojrzenie komuś jeszcze raz w oczy, pojednanie czy też przebaczenie. To chyba były cnoty które dawały nam przyzwolenie by odpuścić, by po prostu zamknąć oczy i odejść. Tyle razy przecież utrzymywaliśmy się przy życiu by ten ostatni raz się uśmiechnąć, by wypowiedzieć jakieś ostatnie słowa, te ważne, być może najważniejsze słowa w naszym życiu.
A co jeśli ostatnimi słowami Klary było milczenie? Jeśli ta postanowiła pominąć ten krótki cytat który stawiono tuż obok portretów sław, tuż obok sławnych ludzi którzy przekazali swoje ostatnie słowa światu?
Co jeśli Kornel miał się obudzić przed dziewczyną? Ale nie dlatego że ten wstał wcześnie, nie dlatego że była około dziewiąta. Co jeśli ten miał się przeciągnąć, przytulić się do dziewczyny i szeptać jej coś na ucho w międzyczasie delikatnie jeżdżąc dłonią po jej ciele podczas gdy ten próbował ogarnąć czemu nagle postanowiła zmienić zdanie i jednak odwróciła się w jego stronę na resztę snu, czemu ta się w niego wtuliła. Cóż dopiero gdy ten poczuł ten bardzo płytki oddech, gdy poczuł że jej serce bije tak słabo, a sama dziewczyna nie daje oznak życia, ten domyślił się że coś jest nie tak, zwłaszcza po tym jak wszedł do łazienki gdzie pozostawiła pusty flakonik po tabletkach.
Świat kolejny raz w życiu Kornela zmarł, choć tym razem nie spławiła go szarość, bardziej niebieska ciemna barwa która szybko rozlała się po okolicy w akompaniamencie sygnałów dźwiękowych, która wpadła do pomieszczenia niczym panika do umysłu chłopaka, do umysłu Kornela który przez moment nie chciał jej puścić, nie chciał jej oddać lekarzom, ci bardzo szybko przenieśli ją na nosze i zabrali od razu do ambulansu, do karetki za którą od razu ruszył razem z bratem i jego ukochaną. W tym momencie sam się czuł jak Klara w tamtym pociągu, jak w przedziale ze stolikami i ciepłą kawą, jakby wszystko się zatrzymało pomimo tego że przecież byli w ruchu. Tym razem w pociągu nie chodziło o rozmowy, nie chodziło o przystanki, chodziło o kawę, chodziło o kawę która stygła, a Kornel nie mógł z tym nic zrobić.
Ktoś chyba postanowił pokruszyć również wszystkie ciastka i wypełnić życie pustką.
Klara teraz siedziała kilka stolików dalej, samotnie przesiadując nad swoją filiżanką, obejmując ją niczym dziecko próbujące unieść słodki kubeczek z czekoladą przy okazji przysłaniając swoją buźkę, buźkę która zjawiła się na szpitalnym korytarzu, która w asyście ludzi w niebieskich kitlach pojechała na szybkie przeczyszczanie żołądka, to miało jej trochę ulżyć, pozwolić jej pozbyć się choć części trucizny którą w siebie przyjęła, potem ci musieli liczyć na cud, na to że płukanie jej organizmu i żył przyniesie jakiś skutek.
Cisza była najgorsza, cisza zawsze była najgorsza... nie zdradzała nic, a przecież zawsze mogła zwiastować burzę.
W końcu do szpitala dotarli już wszyscy, tata Kornela czy też rodzina Klary, która dowiedziała się o wszystkim od brata jej ukochanego. To on musiał stanąć na wysokości zadania i wszystkich powiadomić, musiał to zrobić dla swojego brata, dla Kornela który już warował przy łóżku dziewczyny, który już klęczał tuż przy niej i delikatnie głaskał jej dłoń, uważając by ten przypadkiem nie trącił wentylka przez który przepływała kroplówka, w końcu nie chciał jej zrobić krzywdy, nie chciał wywołać na jej twarzy grymasu bólu, nawet jeśli ta teraz go nie czuła. Ta chyba była nieświadoma tego co się dzieje w rzeczywistości, nie była świadoma przerażenia na twarzach jej bliskich, na twarzach jej rodziców, sióstr czy też Hani która przybyła tam jako ostatnia. Nie była świadoma łez Kornela, który patrzył na jej klatkę piersiową, przyglądał się jak ta delikatnie się unosi by opaść. Za każdym razem wydawało mu się że ta lekko się wspina w górę, a potem jeszcze płycej spada, tak jakby niebawem jej płuca miały się zapaść, jakby ta miała się wyłączyć, jakby już nie miała sił co mogły sugerować te wszystkie pomiary na aparaturze obok. Dziewczyna była osłabiona, leżała w stanie krytycznym i chyba właśnie dlatego pozwolono chłopakowi tam wejść, być może ten nie miałby już innej szansy by popatrzeć na Klarę, by popatrzeć na nią gdy była żywa.

CZYTASZ
Suicidial
RomanceWszyscy wiedzą że istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia, ale czy istnieje miłość od pierwszego smutku? Czy wspólna chęć zakończenia życia dwojga młodych dusz jest w stanie zaowocować w coś innego niż śmierć? Wszystko się zmienia, g...