Babcia stała nad nią w chwili, gdy się obudziła, ucieszyła się na jej widok, dlatego szybko wstała i przytuliła ją. W drodze do domu rozmawiały o szkole, zaległościach oraz o mamie Cyntii, jednak nie dowiedziała się o niej dużo, nawet babcia słabo ją znała, była to babcia od strony ojca, lecz o nim nie chciała rozmawiać. Gdy już dotarły, Cyntia zajęła się lekcjami, było już późno, nie miała czasu iść do biblioteki, cały wieczór siedziała w swoim pokoju, nie miała ochoty iść jutro do szkoły, była zbyt zmęczona, ale wiedziała, że musi. Około godziny dwudziestej postanowiła się przejść, na dworze było już ciemno i dosyć chłodno. Kierowała się w stronę parku, po drodze zaczepił ją kolega z klasy, który już wcześniej próbował się z nią spotkać, wyraźnie było czuć od niego alkohol, starała się szybko go spławić, ale on nie dawał za wygraną, w pewnym momencie złapał ją za rękę i nie chciał puścić. Próbował ją przytulić, ale ona się wyrywała, kiedy zaczęła krzyczeć, zza rogu wybiegł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, odepchnął natręta, po czym przykuł go do drzewa. Cyntia patrzyła na całe zdarzenie zdziwiona, to był ten sam ciemnowłosy mężczyzna co w bibliotece, nagle zrobiło jej się słabo i upadła na kolana, przed oczami zaczęło robić się ciemno a głosy stawały się niewyraźne. Poczuła jak ktoś ją podnosi, co się działo dalej, już nie pamięta.
Przebudzając się było jej potwornie zimno, do tego bolał ją kark i nie czuła ręki, chyba jej zdrętwiała, otworzyła oczy i pierwsze co ujrzała to jasnobrązowa kurtka.
-Obudziłaś się, jak dobrze, bałem się już, że będę musiał Cię tak nieść aż do szpitala. - Mężczyzna wyglądał na zadowolonego z zaistniałej sytuacji, postawił ją na ziemi i z uśmiechem na twarzy się przedstawił. - Jestem Matt.
- Ja jestem Cyntia. - Podała niemiało rękę w stronę nowo poznanej osoby, a on zacisnął ją delikatnie. - Ta książka którą mi wtedy poleciłeś... - Szli dróżką prowadzącą do parku oświetlaną wpół działającymi latarniami, rozglądając się za dziurą w płocie, która umożliwi im wejście. Park jest zamykany gdy tylko robi się ciemno. - było w niej zdjęcie, wiedziałeś o tym?
- Nie, nie wiedziałem o żadnym zdjęciu. - Znaleźli dziurę koło starego drzewa, a raczej uciętym pieńku, który po nim został, po czym przecisnęli się przez nią i usiedli na ławce naprzeciwko małego stawu.
- Co się stało z Filipem? - Cyntia była wyraźnie zdenerwowana, wiedziała, że podoba mu się, ale nigdy by nie pomyślała, że nawet po alkoholu może tak się zachowywać, gdyby nie Matt, nie wiadomo co by się stało.
- A kim jest Filip? - Odwrócił się w jej stronę ze zdziwieniem na twarzy. - Aaa, mówisz o tym chłopaku co Cię zaczepiał? Dostał kilka razy, bo nie potrafił zrozumieć, że nie jesteś zainteresowana, a później poszedł w swoją stronę.
- Mam pytanie... - Wahała się przez chwilę, aż zebrała się na odwagę. - Dlaczego wpadłam na Ciebie już drugi raz? Wcześniej Cię nie widziałam ani razu, wprowadziłeś się niedawno? - Matt położył rękę na oparciu ławki, po czym uniósł głowę w górę, patrząc w gwieździste niebo.
- Najwyraźniej to przeznaczenie. - Uśmiechnął się lekko, lecz uśmiechały się tylko jego usta, oczy wyglądały na zaniepokojone i zmartwione czymś, co najwyraźniej nie dawało mu spokoju od dłuższego czasu.
Długo rozmawiali o książkach, ale przerwał im telefon Cyntii, to była babcia, cholera pewnie się martwiła, Cyntia wyszła bez słowa, a jeszcze jest tak późno. Która to godzina? Dwudziesta trzecia!
- Przepraszam, ale muszę już wracać. - Szybko wstała i biegiem zaczęła kierować się ku dziurze, przez którą tu weszli. - Do zobaczenia kiedyś, miło mi się rozmawiało. - Powiedziała te słowa w pośpiechu, z uśmiechem na twarzy.
- Czekaj, odprowadzę Cię! - Krzyknął do niej, lecz ona była już za daleko, żeby usłyszeć.

CZYTASZ
Przeznaczeni
FantasíaCyntia - obowiązkowa uczennica i wnuczka, kocha książki i nie wplątuje się w żadne kłopoty, ale czy aby na pewno to ona? Pewnego dnia poznaje tajemniczego mężczyznę o imieniu Matt, od tamtej pory wszystko się komplikuje. Tragiczne wydarzenie poci...