4

52 1 0
                                    

Obudziła się w jednym ze szpitalnych pokoi, przepełnionym białym kolorem i odorem śmierci. Siadając poczuła ból obejmujący całą jej głowę, chwyciła się za nią i zdała sobie sprawę z tego, że upadając musiała ją sobie rozbić. Była owinięta bandażem, a na nim dało się wyczuć wyschniętą krew. Odzyskała przytomność akurat, gdy przynosili obiad do pokoju, pielęgniarka wezwała lekarza, a on wytłumaczył Cyntii, że w kabinie zasłabła i uderzyła głową o kafelki, rozcinając sobie czoło, dosyć głęboko, ale rana jest już zaszyta a ona zostanie wypuszczona, gdy tylko jej babcia przyjdzie ją odebrać. Położyła się zrezygnowana, czekając aż będzie mogła wyjść. Pamiętała wyraźnie wysokiego blondyna, ale najwyraźniej tylko się jej to przyśniło. Czuła potworne zmęczenie, jakby nie spała co najmniej dwa dni, do tego ból głowy, który jak się dowiedziała, nie brał się z rozcięcia. Leżąc tak na tym szpitalnym łóżku zastanawiała się gdzie może znaleźć chłopaka z biblioteki, postanowiła, że jak tylko wyjdzie, pójdzie od razu oddać książkę, którą wczoraj przeczytała i wypożyczy następną, ale to był tylko pretekst, tak naprawdę nie miała dzisiaj ochoty czytać, ale pomyślała, że tam może być ten chłopak, nawet jeśli szanse są niewielkie, chciała spróbować. Zasnęła na chwilę i znów śnił się jej mały chłopczyk o blond włosach i znów biegli, jakby przed kimś uciekali, tym razem dobiegli do brzegu jeziora, po czym zostali złapani i zabrani do wilgotnej, ciemnej, śmierdzącej spalenizną piwnicy. Wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna chwycił Cyntię za rękę i rzucił w drugi kąt pomieszczenia i szepnął jej do ucha: ,,Teraz Ty będziesz patrzyła jak umiera Twój brat, mam nadzieję, że obaj będziecie cierpieć." Po tych słowach, mały chłopiec krzyknął do niej, że ją odnajdzie, po czym podciął sobie gardło, Cyntia zaczęła płakać i krzyczeć, rzuciła się na ogromnego mężczyznę, gryząc go w krtań, i przegryzając tętnicę szyjną. Upadł bezwładnie na ziemię, tracił bardzo szybko, bardzo dużo krwi, nie miał siły wstać, ale zachował przytomność. Cyntia szybko zatamowała krwotok, ale tylko na tyle, aby nie umarł za szybko, a następnie poszła po wielkie nożyce. Odcinała mu palce, wszystkie po kolei, wsadzając mu je do ust, później mu je zaszyła. Wzięła do ręki nóż żeby wyciąć mu na brzuchu znak, podobny do klepsydry. Gdy skończyła, usiadła naprzeciwko niego, podziwiając swoje dzieło, przypomniał jej się mały chłopiec podcinający gardło, położyła się na podłodze i znowu zaczęła płakać, zaciskając pięści i tłukąc nimi w betonową podłogę. Powtarzała w kółko: ,,Znowu musiał to zrobić, znowu." ,,To wszystko wasza wina, wasza cholerna wina." ,,Wy nam to zrobiliście a teraz nas zabijacie, dla zabawy!" Do piwnicy weszło jeszcze więcej mężczyzn a ona skierowała się do nich: ,,Zabijcie mnie jak najszybciej potraficie, inaczej nie ręczę za siebie."

PrzeznaczeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz