Obudziła się w ,,ich" sypialni. Był wieczór. Poszła nasypać Atlasowi swieżego jedzenia i nalać wody. Robiło się ciemno, znowu. Do lodówki przyczepiona była karteczka:
,,Pod miastem są lochy, jest kilka wejść. Jedno jest w szkole, do której chodziłaś." Przeanalizowała cały budynek w pamięci, po czym przypomniały się jej schody, których zawsze pilnował jakiś nauczyciel. Uśmiechnęła się, poczuła ulgę na sercu. Usiadła do stolu i zjadła płatki. Kątem oka zauważyła coś świecącego na szafce koło korytarza. Podeszła tam i zobaczyła pięć fioletowo-czerwonych kamieni, a pod nimi karteczkę: ,,Z nimi przejdziesz bez problemu przez te ścierwa na dworze." Atlas spojrzał na nią i zrobił ten sam ruch głową, gdy wcześniej chciał by na niego wsiadła. Zrozumiała, ubrała buty, wzięła telefon, pieniądze i kamienie, po czym ruszyli. Po dwudziestu minutach stali już przed szkołą. Jak tam wejść? Zastanawiała się przez dłuższy czas, aż w końcu zniecierpliwiony Atlas zaciągnął ją na tyły budynku. Znajdowała się tam dziura, a w tej dziurze drabina. To jest to! Tu jest wejście do lochów. Tylko... jak Atlas tu wejdzie? Szczeknął jakby chciał jej powiedzieć żeby się pośpieszyła i że on znajdzie inną drogę. Cyntia zeszła na dół, a on pobiegł przed siebie. Było ciemno, bardzo ciemno. Włączyła latarkę w telefonie. Szła, szła i szła. Korytarz był naprawdę długi. Po chwili usłyszała szczekanie Atlasa, był niedaleko i begł w jej stronę. Nie minęła chwila, a on stał przy niej, warcząc na ciemną postać, trzymającą w ręcę czyjąś głowę. Postać była cała czarna i śmierdziała zepsutym mięsem. Nagle stwór się zatrzymał i zaczął piszczeć. To pewnie przez kamienie, które Cyntia trzymała w kieszeni. Wsiadła na psa i ruszyli dalej. Dotarli do metalowych krat, były zamknięte na kłódkę. Atlas jednym ruchem szczęk przegryzł metalowe łańcuchy, po czym przeszli przez wejście.
- Nie jesteś zwykłym psem, co? - Nim się obejrzeli, stali już w lochach, naprzeciwko cel, bardzo starannie zamkniętych. Nagle zadzwonił jej telefon, dobrze że włączyła wibracje, bo gdyby ktoś ją usłyszał mogłoby się skończyć nieciekawie. Odebrała.
- Kochanie, to Ty idziesz w moim kierunku, prawda? Przyszłaś mnie wyciągnąć, całe szczęście, tak się cieszę. - Cyntia rozejrzała się po lochach, ale nigdzie nie słyszała ani nie widziała Matta, musiał być daleko. Więc, kogo on słyszał? Cyntia znieruchomiała z przerażenia. Wskoczyła na Atlasa i poprosiła go by znalazł szsybko Matta. Łzy znów leciały jej po policzkach. Zadzwoniła do niego. Odebrał.
- Nie martw się, to nic. Uratujesz mnie innym razem, będę silny, tak samo jak Ty. Idzie, pa. - Rozłączył się, kto idzie? Atlas najwyraźniej go usłyszał, bo przyśpieszył. Dotarli do drzwi, były to drzwi z małym okienkiem. Cyntia przez nie spojrzała, zauważyła grubego mężczyznę w lekarskim fartuchu i zielonych umazanych krwią, długich, lateksowych rękawiczkach. Usłyszała Matta. Powtarzał na przemian ,,Nie postradam zmysłów" i ,,Będzie trudno". Głosy w jej głowie mówiły: Pokaż im, nie mogą Cię zastraszyć. Zabij Matta, później tego dupka. Zobaczysz. Będzie lepiej. Złapała się za głowę i przygryzła wargę z bólu.
- Przestań! - Krzyknęła, usłyszał to mężczyzna zza drzwi. Wyszedł na zewnątrz, gdy tylko przekroczył próg drzwi, Atlas skoczył mu do gardła. Zatoczył się, upadł na betonową podłogę, obok stołu z różnymi narzędziami. Cyntia zdała sobie sprawę z tego, że teraz może zabić mężczyznę. Nie wiedziała tylko, czy najpierw uwolnić Matta, czy zająć się oprawcą. ,,Zaraz, zaraz." ,,Zabić?" ,,Ja nie chce go zabijać."
- Musisz, inaczej Ty też tak skończysz, teraz musisz go zabić. - Był spokojny, zupełnie jak Gazz. Przeraziło to ją, dlaczego? To okropne. Podbiegła do stołu z narzędziami i wzięła największy tasak jaki zauważyła. Odezwał się głos w jej głowie. ,,Wracają wspomnienia, co?" Ujrzała małego chłopca, którego w śnie musiała zabić. Zaczynała panikować, lecz nakazała sobie spokój. Nagle mężczyzna, cały poszarpany, odrzucił Atlasa w drugi bok pomieszczenia. Wleciał do małego pokoiku, będącym chyba chłodnią, zamknął go. Cyntia została sama. Matt nie był w stanie jej pomóc. Rzuciła się na grubasa z krzykiem. Skoczyła na niego, po czym poderżnęła mu gardło. Padł na ziemię, nie żył. Gdy wypuściła Atlasa, zauważyła, że na uchu ma czarną plamę.
CZYTASZ
Przeznaczeni
FantasyCyntia - obowiązkowa uczennica i wnuczka, kocha książki i nie wplątuje się w żadne kłopoty, ale czy aby na pewno to ona? Pewnego dnia poznaje tajemniczego mężczyznę o imieniu Matt, od tamtej pory wszystko się komplikuje. Tragiczne wydarzenie poci...