Cyntia wstała i poszła sprawdzić, która godzina, robiło się już jasno, w sumie to było jasno już chyba od dawna. Zegar pokazywał godzinę dziesiątą. Cyntia poszła się umyć, wysuszyła włosy, ubrała się. Zabrała z walizki trochę pieniędzy i zadzwoniła po taksówkę. Telefon wzięła ze sobą, czekała aż zadzwoni Matt, chciała mu powiedzieć, że już wie co było między nimi, że chce go zobaczc, że tęskni. Brakowało jej, go. Taksówka przyjechała po dwudziestu minutach. Zawiozła ją do Template, prosto pod supermarket. Zrobiła naprawdę duże zakupy, kupiła kilka dużych paczek suchego jedzenia dla Atlasa i kilka puszek mokrego. Sobie wzięła chipsy, dużo chipsów, lody, chrupki, czekoladę, ziemniaki i piersi z kurczaka. Chciała zjeść domowy obiab, poczuć się jak kiedyś. Gdy już zapłaciła zdała sobie sprawę z tego, że nie uniesie tego wszystkiego. Średniegp wzrostu mężczyzna o niebieskich oczach i ciemnych blond włosach, pomógł jej zanieść do taksówki.
- Nie przedstawiłem się, przepraszam. Jestem Ethan.
- Cyntia,miło mi poznać i dziękuję za pomoc. - Uśmiechnęła się, lecz uśmiech wywołany był jedynie serdecznością, nie miała ochoty się uśmiechac. Prosto do domu, jechała prosto do domu. Wiedziała, że Atlas jest bardzo głodny, ona sama również umierała z głodu.
Obiad nie wyszedł jej tak smacznie, jak wychodził jej babci, w ostateczności zjadła tylko troszkę, a resztę oddała Atlasowi. Sobie zamówiła pizzę. - Kiepsko gotuję, fatalnie, niedobrze. - Zadzwonił telefon. Matt! Cyntia szybko odebrała.
- Muszę... - Gdy tylko miała pewność, że to Matt, zaczęła mówić, nie dając mu dojść do słowa.
- Już wszystko wiem, byliśmy razem, prawda? Kochaliśmy się! Nie pamiętam jeszcze, ale widziałam album, listy, naszą sypialnię. Przepraszam jeśli sprawiam Ci ból, zapominając o Tobie! Tylko proszę, wróć tu do mnie, potrzebuję Cię, nie chce być już nigdy sama, to okropne.
- Cyntio, przecież nie zapomniałaś o mnie, dlaczego... Dlaczego tak mówisz? - Jego głos się łamał a język plątał, czyżby był pijany? - Nie mogę wrócić, on mnie trzyma, nie pozwoli mi wrócić, przepraszam. - Po tych słowach Matt się rozłączył. Cyntii zaczęło robić się słabo. Upadła, wszystko było niewyraźne, atak paniki? Nie, znowu wszystko ucichło, słyszała tylko czyjeś bicie serca i oddech. No tak mogła się domyślić. Odwróciła się a za nią stał Gazz.
- To Ty...
- A kto inny? - Prychnął jakby został urażony.
- Nikt. - Wzraz jej twarzy, głos, a nawet postawa pokazywały jak obojętna była. - Chodź, chcę porozmawiać.
- Nie mamy o czym... - Nim dokończył zdanie, Cyntia już wychodziła z domu. Mimowolnie za nią poszedł, szli aż do łąki.
- Więc kim jesteś? Moim bratem? Ze snów? Co tutaj robisz?
- Już nie jestem Twoim bratem. - Mieli takie same oczy, kolor włosów, a nawet karnację. Bez wątpienia był to jej brat.
- Bez różnicy, krew mamy taką samą.
- O nie, chyba nie wiesz o czym mówisz. Swoją splugawiłaś już dawno temu. Nie łączą nas już nawet więzy krwi.
- Mówię, że bez różnicy. Musisz pomóc mi kogoś znaleźć.
- Nic nie muszę, chyba Ci się coś pomyliło. - Cyntia bazując na informacjach ze snu, wywnioskowała, że może i jest wredny, i obojętny, ale tak naprawdę nie chce żeby umarła. Postanowiła to wykorzystac.
- Nie to nie, ale jeśli mi nie pomożesz, skoczę. - Stali nad urwiskiem, Gazz nawet nie zauważył kiedy się tam znaleźli, stał jakby zszokowany.
- Skacz sobie, nie obchodzi mnie to. - Nie wierzył, że będzie potrafiła to zrobić, nie była jeszcze w pełni świadoma tego, że się odrodzi, a nawet jeśli byłaby, to i tak byłyby z tego tylko same problemy.
- Jak chcesz. - Rozluźniła się, poczuła jak leci do tyłu, prosto w przepaść. Zamknęła oczy, bała się, ale też odczuwała ulgę. W ostatniej chwili poczuła silny uścisk na ręcę. Gazz pociągnął ją do siebie, ale w ostatniej chwili odsunął się, tak żeby nie wpadła na niego i w efekcie tego, Cyntia runęła na ziemię.
- Co to miało być?!
- Jesteś głupia, nie lubię Cię, ale nie pozwolę najwyższemu na złapanie Cię, gdyby miał Cię w swoich szeregach, wszyscy byśmy umarli, to cud że Matt znalazł Cię pierwszy, ale następnym razem możemy nie mieć takiego szczęścia. Dobrze, pomogę Ci, widzę, że nic się nie zmieniło, nadal za nim latasz. - Po tych słowach, Cyntia usłyszała głośny pisk, rozsadzający jej czaszkę.

CZYTASZ
Przeznaczeni
FantasiCyntia - obowiązkowa uczennica i wnuczka, kocha książki i nie wplątuje się w żadne kłopoty, ale czy aby na pewno to ona? Pewnego dnia poznaje tajemniczego mężczyznę o imieniu Matt, od tamtej pory wszystko się komplikuje. Tragiczne wydarzenie poci...