Jak podejrzewał młody pan, na zewnątrz zaczął padać deszcz, znów przysłaniając słońce za ciemnymi chmurami. Nie lubił takiej pogody, ale nie miał innego wyboru, niż na nią patrzeć za oknami domu. Wolał słoneczne dni, podczas których wiał nie za mocny wiatr, kołysząc liście drzew na gałęziach. Wtedy zazwyczaj siadał na wygodnym krześle na tarasie i czytał poezję.
William zszedł na dół do biblioteki, gdzie potem usiadł na miękkim fotelu. Evan zapalił ogień w kominku – oczywiście z dala od książek – co sprawiło, że atmosfera w pomieszczeniu stała się bardziej przyjemna.
– Evan, zagraj ze mną – rozkazał, po czym spojrzał na Evana, który teraz nie ukrył swojego uśmiechu, ponieważ był szczęśliwy, że jego pan nie jest wściekły za wczoraj.
– Tak, panie – odpowiedział mu, kłaniając się lekko. Przysiadł naprzeciwko Williama, a następnie zaczęli rozgrywać pierwszą partyjkę szachów.
***
Gdy młody wampir miał postawić gońca na szachownicy i ogłosić, że wygrał, poczuł pewien zapach. Położył pionek na planszy, wstał i podszedł do okna, za którym, jak zawsze, było widać główną bramę i zarośnięte gęstym bluszczem mury. Przed nimi były posadzone krzaki, z których mogły wyrosnąć niegdyś róże. Rozszerzył nieco powieki, dostrzegając w nich jakąś postać, która prawdopodobnie wydzielała ten zapach.
Wyszedł z biblioteki szybkim krokiem, a za nim Evan, który nie wiedział, gdzie zmierza. Zaskoczył się, gdy William wyszedł z domu w samej cienkiej koszuli i spodniach, które także nie były uszyte z grubego materiału.
– Panie Williamie! Co się stało?! – krzyknął kamerdyner, aby mógł go usłyszeć przez deszcz, który zaczynał lać coraz mocniej.
Chłopak, nie odpowiadając na żadne jego pytanie, podszedł do krzaków. Oniemiał, kiedy ujrzał pośród ciernistych krzewów, nieprzytomnego chłopaka. Miał na sobie brudną koszulkę i krótkie spodnie do kolan. Jego ciało było bardzo poranione i pokrwawione. Chłopak zamknął usta, opanowując nagły napływ głodu i adrenaliny. Aż go świerzbiło, aby zatopić się w jego szyi, albo chociaż wylizać z niego tą krew, która pachniała tak... słodko?
– Co tu robi człowiek? – zapytał Evan, podchodząc szybkim krokiem do wampira, który trochę się uspokoił.
– Zabierz go do środka.
– Panie, ale on jest zwykłym człowiekiem! – oburzył się trochę blondwłosy mężczyzna, przekrzykując deszcz.
William odwrócił głowę w jego stronę, a następnie spojrzał na niego chłodnie. Evan wzdrygnął się, gdy zobaczył u niego czerwone oczy przesiąknięte wyłącznie rządzę mordu. Połknął głośno ślinę, a potem, nie patrząc na oczy swojego pana, wyplątał chłopaka z krzewów. Podniósł go, po czym za swoim panem weszli do środka.
Przez tą okropną ulewę byli cali przemoknięci. William nie przejmował się tym zbytnio, a jego kamerdyner starał nie odezwać się niepotrzebnie.
– Zanieś go do pokoju gościnnego. Tam sprawdź, co mu dolega i od razu się nim zajmij jak należy.
– Tak... panie. - powiedział i posłusznie wszedł po schodach, a później skręcił w prawo, gdzie mieściły się pokoje gościnne.
Kiedy wampir zniknął z wzroku czarnowłosego, ten słabo usiadł na krześle, który stał nieopodal głównego wejścia. Zaczął cicho oddychać przez usta. Spróbował uspokoić się, ale nie mógł opanować głodu, który tak nagle się pojawił.
Ta jego krew... nie wiem dlaczego tak na początku zareagowałem, ale to chyba przez to, że prawie nigdy nie poczułem takiego zapachu... To chyba przez to. Za bardzo się przyzwyczaiłem do zwierzęcej, więc jak pod nos przyszła mi ludzka, to mój głód zapragnął jej. Ale... dlaczego ja go przyniosłem do domu? Przecież mogłem sobie zażyczyć, żeby Evan wypił jego całą krew, a potem byłoby wszystko w porządku. To, kiedy powiedział o nim, że jest zwykłym człowiekiem, jakoś mnie wkurzyło. Argh...!
Jedna z bliźniaczek, Erica, która miała ścięte włosy do ramion, wyszła z głównej sali, nosząc ze sobą miotłę i rzeczy do sprzątania. Widząc młodego pana w takim stanie, podbiegła do niego. Zmarszczyła brwi pytająco. Źrenice u chłopaka zmieniały co chwilę barwę z szmaragdowego na jasnoczerwony.
– Przynieść mi krew, bez wina – rozkazał. Służka szybko dygnęła i po kilku sekundach przyniosła kieliszek z krwią. Chłopak zabrał od niej naczynie i wypił wszystko odkładając go na srebrnej tacy. – Idź do Evana. Może będzie potrzebował twojej pomocy. Idź także z Dolly, jak nie ma nic do roboty
Dziewczyna lekko się ukłoniła i weszła do pomieszczenia, które mieściło, się za głównymi schodami. Głód ustał, na co William ucieszył się w duchu. Wstał z fotelu, który już zdążył nasiąknąć większością wody z jego ubrań. Skierował szybko swoje kroki ku sypialni, aby przebrać się w suche ubrania. Kiedy się ubrał w czarną koszulę niezapinaną przy dwóch pierwszych guzikach, dopasowane czarne spodnie i buty, wyszedł z pomieszczenia, a następnie zaczął iść do pokoju gościnnego, w którym znajdował się chłopak.
W pokoju przy łóżku stał Evan, który zakładał bandaże śpiącemu chłopcu, Erica trzymała w dłoniach dużą misę z zimną wodą, a Dolly wyciągała maści i podawała je kamerdynerowi. Młody wampir z daleka mógł dostrzec, że chłopak miał około czternaście, piętnaście lat. Miał krótkie, brązowe włosy. Z bliska natomiast widział małe znamię w jednym kąciku ust i drobne piegi na policzkach.
– Co z nim? – zadał pytanie William, kierując je do Evana.
Wampir nadal bacznie obserwował chłopaka czujnym okiem. Evan położył zimny okład na czole szatyna, a potem odwrócił się do swojego pana.
– Zemdlał. Ma wysoką gorączkę przez to, że wyszedł tak ubrany w taką pogodę. W dodatku ma kilka zadrapań, ale nie zagrażają jego życiu – odpowiedział, podając Dolly maści, których użył pewnie do ran.
Bliźniaczki wyszły z pokoju, dygając czarnowłosemu.
– Evan – syknął. Mężczyzna kolejny raz się wzdrygnął, słysząc przesiąknięty grozą i chłodną wściekłością, ton.
– Tak, panie?
– Możesz już wyjść. Ubierz się w suche ubrania.
Evan ukłonił się nisko i wyszedł z pokoju, a młody Pan nadal został. Usiadł na krześle, które stało po przeciwległej stronie łóżka. Oparł tył głowy na oparciu, założył nogę na nogę i zamknął oczy, wsłuchując się w cichy oddech brązowowłosego chłopca.
CZYTASZ
Nic nie dzieje się dwa razy
VampireWilliam Turner i jego brat Philip są wampirami, którzy mieszkają w pięknej posiadłości, którą otrzymali w spadku po swoich rodzicach. Najstarszy brat (Philip) bardzo lubił wychodzić do ludzi, ponieważ nie chciał przesiadywać codziennie w domu, w kt...