Noel
Gdy tylko się obudziłam wzrokiem próbowałam odszukać Harryego. Miejsce obok mnie było puste, podobnie jak cały namiot.
Westchnęłam cicho, kładąc dłoń na klatce piersiowej. Od razu wyczułam na swojej szyi wisior, który wczoraj mi podarował.
Leżałam w jego objęciach, palcami kreśląc wzory na jego nagim torsie. Jego ramiona owinięte były dookoła mnie, a jego głowa spoczywała tuż nad moją.
- O czym tak myślisz? - zapytałam, gdy dostrzegłam na jego twarzy konsternacje.
Spojrzał na mnie, pozwalając uśmiechowi wpłynąć na jego twarz.
- O tobie - odparł krótko, całując moje czoło - o nas, naszej przyszłości.
- I co wymyśliłeś? - po moim pytaniu, spojrzał prosto w moje oczy.
- Chcę żebyś była matką moich dzieci - oznajmił ze spokojem - Chciałbym żebyś wydała na świat dwóch synów, których mógłbym nauczyć tajników walki i córkę, którą mógłbym nazywać moją księżniczką i którą bym rozpieszczał.
Moje serce zabiło szybciej, słysząc jego wyznanie. Nie spodziewałam się, że może myśleć w taki sposób. Nie wiem dlaczego, ale ubzdurałam sobie, że dzieci to nie jego bajka.
Dreszcz wyrwał mnie z moich przemyśleń. Zorientowałam się, że zawiesił na mojej szyi wisior. Piękny medalion z ręcznie rzeźbioną powierzchnią.
- Chcę żebyś go miała - powiedział - należy do mojej rodziny od wielu lat.
- Harry.. - chciałam zaprotestować, ale on kontynuował.
- Kobiety w mojej rodzinie przekazywały go sobie z matki na córkę, do czasu, gdy dotarł do rąk mojej mamy - mówił z delikatnym uśmiechem na twarzy - nie mam żadnej siostry, ani chociażby braci, więc to ja otrzymałem go.
- Ja nie mogę tego przyjąć, przecież to twoja rodzinna pamiątka - zaprotestowałam. Wiedziałam, że napewno ma dla niego dużą wartość.
- Miałem podarować go damie mojego serca - patrzył prosto w moje oczy - Umówmy się, że gdy kiedykolwiek będziesz chciała odejść, oddasz mi medalion, wtedy będę wiedział, że twoje serce już nie chce mojego.
Z uśmiechem przyglądałam się pięknemu medalionowi. Nigdy nie zamierzałam go zwrócić, toteż nigdy nie planowałam zostawić Harolda. Znaczył dla mnie zbyt wiele. Byłam gotowa poświęcić wszystko, by tylko być z nim.
- Noel! - jego groźny głos dotarł do moich uszu. Od razu podniosłam wzrok, by dostrzec wściekłego Harolda.
Podszedł do mnie szybko ciągnąc mnie za ramię i popychając mnie na piach.
- Ty niewierna...
- Harold! - wtrącił inny głos, przerywając jego wypowiedź - Wystarczy. Nie widzisz, że jest przerażona? - powiedział John
- Nie obchodzi mnie to - głos Harryego ociekał jadem. Oczy, które skupione były na mnie płonęły od gniewu.
- A teraz powiedz, kim jesteś? -zapytał. Nie odpowiadałam nie rozumiejąc o co chodzi - Kim jesteś?!
- Harold..
- Zamknij się, John! - warknął na swojego przyjaciela - Ogłuchłaś Noel? Może ja ci pomogę - szarpnął za moje ramię i wywlekł mnie na zewnątrz. Z trudem utrzymałam prześcieradło, gdy znów popchnął mnie na ziemię.
- Do kogo należą te ziemie? - zapytał - Odpowiedz!
W końcu wiedziałam o co chodziło.
- D-do mojego wuja - odpowiedziałam cicho.
- Ah, tak? To może powiesz mi kim jest twój ojciec i po co tutaj przyjechałaś.
- Jest królem upadłej Kornwalii, mieszkaliśmy w królestwie Hiszpanii, do czasu aż rozpętano tam wojnę domową - Mówiłam, bojąc się tego, co może czekać mnie za milczenie - P-przenieśli mnie tutaj, bo mój ojciec bał się o moje bezpieczeństwo.
- Gówno prawda! - krzyknął - Nie kłam Noel.
- Nie kłamię - w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
- A może zapomniałaś o twoim pieprzonym królewskim narzeczonym? - nie rozumiałam o czym mówił. Jaki narzeczony? - Byłem dla ciebie tylko formą rozrywki? Zastępczą opcją, gdy on nie był na miejscu?
- Nie ma żadnego narzeczonego - powiedziałam, zaciskając prześcieradło przy mojej piersi.
- Ty zakłamana, zdradziecka dziwko - powiedział, patrząc prosto w moje oczy.
Moje serce rozpadło się na kawałki. Kim był ten człowiek? Gdzie był Harry, którego obdarzyłam uczuciem, dla którego gotowa byłam wyjechać do Anglii?
- Brzydzę się tobą - oznajmił, wbijąc kolejne ostrze w moje serce - Nie chcę cię tu widzieć. Wynoś się.
- Harold! - tym razem przemówiła inna osoba. To było jeszcze większym szokiem, gdy okazał się być tą osobą Joseph - Co w ciebie wstąpiło, do cholery?
Po chwili poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach. Wzdrygnęłam się, ale gdy dostrzegłam za sobą Johna, uspokoiłam się.
- Chodźmy stąd - oznajmił, pomagając mi wstać i wolno kierując w stronę swojego namiotu.
***
Hide,hide,hide! Chowam się do schronu. Czuję, że zginę za to co napisałam :xPiszcie co myślicie xx
CZYTASZ
Darling // h.s.
FanfictionUczestnik konkursu "Skrzydlate słowa" On był jednym z najbardziej odważnych i dzielnych wojowników jakich miała Anglia. Ona była siostrzenicą króla upadającej Irlandii. Wojna nigdy nie była dobrym czasem na miłość, a jednak ich dwójka mimo wszyst...