xxv.

2.9K 282 37
                                    


Noel

-Anglicy! - ktoś krzyknął, wzbudzając jeszcze wiekszą panikę. Wrzaski ludzi były donośniejsze na wiadomość, że wroga armia przedarła się przez mury do miasta. 

Wbiegłam szybko do pałacu, chcąc jak najszybciej odnaleźć mojego wuja. Moje sumienie nie pozwalało mi go zostawić samego na pastwę losu, a raczej na pewną śmierć. Szybko pokonałam pierwsze schody, uważając przy tym, by nie potknąć się o materiał mojej sukni. 

Na moment zatrzymałam się przy oknie. Tylko ten moment wystarczył, żeby moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Dostrzegłam ogrom armii angielskiej poza murami, a także już w mieście. Wiedziałam, że muszę się pospieszyć, ale lęk wpędził mnie w chwilowy paraliż. Nie potrafiłam się ruszyć z miejsca, tylko wpatrywałam się we wszystkich żołnierzy, którzy gotowi byli do ataku i mordu. 

-Panienko! - usłyszałam znajomy głos, służącej króla. Natychmiast spojrzałam w jej stronę, wyrywając się tym samym z transu - Co panienka tutaj robi? Musimy uciekać! 

-Nie - odpowiedziałam głośno - Musimy najpierw odszukać mojego wuja! On nie może tutaj zostać!

-Król jest uparty - odpowiedziała, kręcąc głową - Jeśli coś postanowi tak łatwo nic go nie ruszy.

-Moira, on pisze się na śmierć! Nie możemy na to pozwolić - mówiłam, czując na sobie presje. Czas uciekał, a i tak nie było go zbyt wiele - Gdzie go ostatni raz widziałaś? 

Spojrzałam prosto w jej oczy. Bez większego trudu można było stwierdzić, że boi się tak samo mocno, co ja - łzy w jej oczach były tego dowodem. I może ja byłam nieco twardsza od niej, bo wiedziałam, że to nie pora na płacz. Trzeba było działać, żeby szybko uciekać.

-W kaplicy - odparła, wzdychając ciężko.

-Nie musisz ze mną iść - oznajmiłam - Uciekaj.

-Niech Bóg ma cię w swojej opiece - powiedziała za nim powoli zaczęła się wycofywać.

-Ciebie też - wyszpetałam pod nosem, odprowadzając ją wzrok, a gdy tylko zniknęła za rogiem rzuciłam się pędem w stronę kaplicy.

Harry

Niczym wariat rozglądałem się dookoła, gdy wbiegałem na teren, do tej pory, nigdy nie zdobytego królestwa króla Reginalda. Widziałem angielskich żołnierzy, którzy wdzierali się do domów i od czasu do czas wywlekali z nich kilku mieszkańców, a następnie wbijając im miecze prosto w serce lub podrzynając gardła, obierali im życie. 

-Żałosne bydlaki - powiedziałem, wiedząc, że sam nie jestem lepszy. Jednak ja nigdy nie zabiłbym kogoś kto nawet nie ma możliwości się obronić. Nazywałem to zwykłym tchórzostwem.

-Cała naprzód! - krzyknąłem do moich ludzi. Czym prędzej pobiegłem w stronę zamku. Musiałem dostać się do mojej Noel jako pierwszy - na samą myśl, że ktoś mógłby mnie wyprzedzić, ściskało mnie w żołądku. 

Co jakiś czas popędzałem mojego konia, chociaż wiedziałem, że szybciej na pewno nie pobiegnie. Cały czas rozglądałem się po mieście, widząc jak Anglicy dopadają nie winnych Irlandczyków. Postawiłem sobie za cel, że gdy już uda mi się uwolnić Noel, osobiście zajmę się Edgarem i jego synalkiem, którzy urządzili to piekło.

Gdy dotarłem pod pałac od razu zeskoczyłem z konia i wbiegłem po schodach. Wpadłem na teren zamku, widząc, że kilku żołnierzy już zaczęło przeczesywać jego mury.

-Cholera - syknąłem zanim pobiegłem przed siebie. 

Nie uważając na to co dzieje się dookoła, wpadłem na kogoś. Kobieta zachwiała się i próbowała złapać równowagę, ale nie udało jej się, gdyż po chwili już leżała na ziemi. Podszedlem do niej, chcąc jej pomóc.

-Proszę - mówiła drżącym głosem - Nie zabijaj mnie.

Moje oczy rozszerzyły się, gdy usłyszałem jej prośbę. Zaraz po tym zobaczyłem, jak łzy spływają po jej pulchnych policzkach.

-Nie chcę cię zabić - oznajmiłem, patrząc po bokach czy kogoś nie ma w pobliżu - Pracujesz tutaj? 

-T-tak, panie - wydukała.

-Wiesz, gdzie jest teraz księżniczka Noel? - zapytałem, mając nadzieję, że ta kobieta pomoże - Wiem, że mi nie ufasz, ale ja chcę jej pomóc, więc jeśli wiesz, gdzie ona jest, proszę, powiedz mi.

Przez moment patrzyła na mnie jak na kogoś kto postradał zmysły, jednak po chwili przełknęła ślinę i zaczęła mówić:

-Biegła do pałacowej kaplicy, chciała przekonać króla do ucieczki - odrzekła, mrużąc oczy - Uratuj ich, proszę!

-Możesz być tego pewna!


***

Oto i rozdział :)

Mam nadzieję, że wam się spodobał i napiszecie mi co o nim myślicie xx

Wesołych świąt xx

PS jak się wam podoba nowa okładka? :)



Darling // h.s. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz