Rozdział III

238 27 5
                                    

     - Jakie z wami? - zapytał, czując jak coś nieprzyjemnego opada mu na żołądku. Czuł gniew, uniósł lekko rękę do góry, jakby wzywał kelnera. Był to ustalony znak z jego przyjacielem, że gdy jakiś osobnik dawał mu się we znaki, miał do niego podejść i odegrać swego rodzaju przedstawienie. - Nie uważasz, że jestem dla ciebie za stary? Gdybym się postarał, mógłbym być twoim ojcem.
     - Dlaczego mój wiek ci przeszkadza? Z Erosem się przespałeś, a on jest niewiele starszy ode mnie! - burknął, podnosząc się z miejsca. Widząc podchodzącego właściciela placówki, szybko się ulotnił, wiedział już, że nie ma po co zostawać dłużej. Wolał nie wylatywać z tego klubu przed północą tylko z racji tego, że powiedział parę słów za dużo. Poza tym miał ochotę się rozpłakać, kiedy mężczyzna na niego naskoczył. Tyle potrzebował czasu, żeby się przemóc i podejść, a wszystko diabli wzięli, kiedy wspomniał o zdjęciach.
     - Co się stało? - zapytał John, siadając obok niego z głośnym sapnięciem. Pracował na pełnych obrotach od otwarcia klubu i wbrew swoim zasadom, z ulgą przysiadł, by oderwać się od pracy. Spojrzał na niego pytającym wzrokiem, widząc, że jest widocznie zły. Poklepał go lekko po ramieniu, nie rozumiejąc powodu jego skwaszonej miny. - Przecież faceci lgną do ciebie, powinieneś się cieszyć!
     - Owszem, ale oni mają szesnaście lat! Wyobrażasz to sobie? - warknął, duszkiem opróżniając pozostały w szklance płyn. Wyciągnął ją w kierunku przyjaciela, by uzupełnił braki. - I jakie, kurwa, zdjęcie? Skąd im się nagle wzięło, że chcą bym ich przerżnął?
     - Te zdjęcia? Te z Erosem? Naprawdę nie wiesz kto to jest? Znaczy, ja też nie wiedziałem - zaśmiał się, kręcąc głową. Wyciągnął z kieszeni komórkę i zaczął w niej grzebać. Niestety, nie potrafił jej obsługiwać jak nastolatkowie, więc odszukanie odpowiedniej aplikacji i strony zostało okraszone paroma przekleństwami. - To jest popularny chłopak na tych wszystkich portalach. No i wrzucał wasze wspólne zdjęcia na Instagrama, nie wiedziałeś? Chyba dziesięć tysięcy ludzi lubi każde z nich. Masz, zobacz. - Podstawił Lucowi komórkę pod nos, aby mógł zapoznać się z przyczyną takiego zainteresowania jego osobą wśród nastolatków. Mężczyzna wziął telefon i przewijał każde zdjęcie, czując jak coś się w nim zaczyna gotować. Zdjęcia były nieco przyciemnione, jego twarz była ledwo widoczna, jednak każdy ko ujrzał te zdjęcia, mógł bezproblemowo go rozpoznać. Luc często spotykał się z sytuacjami gdzie to nie jego twarz, a bogato zdobiony, wytatuowany rękaw na prawej ręce, sprawiała, że ludzie poznawali go. Tak i tutaj, jedna z jego najbardziej charakterystycznych cech została ujawniona, a nawet podkreślona specjalnym filtrem, by była jeszcze bardziej widoczna. Jakby krzyczała ze zdjęcia "zapamiętajcie mnie i odszukajcie".
     - Przeklęty bachor... Jak go dorwę to przelecę tak, że odechce mu się podobnych ekscesów - burczał pod nosem, przyglądając się każdej z fotografii z osobna. Coś tam niby wspominał, że chce wrzucić to na Instagrama, jednak nie spodziewał się, ze ta mała zdzira naprawdę to zrobi. Oraz nie przewidział tego, że może być tak cholernie popularny. - Zjawił się dzisiaj? - Rozejrzał się po klubie, wyszukując wśród tłumu charakterystycznej czupryny, jednak widok zasłaniał mu natłok nastolatków, którzy rzucali mu ukradkowe spojrzenia. Ba, nawet nie ukradkowe, wlepiali w niego swe wygłodniałe ślepa! Wzdrygnął się z obrzydzeniem na samą myśl, że miałby położyć ręce na którymkolwiek z tych dzieciaków. A co jakby spotkał ich poza klubem? W miejscu pracy najlepiej. Nie pozbierałby się po tym do końca życia.

     - Tak, był, ale ostatni raz widziałem go godzinę temu - przyznał, wysuwając komórkę z dłoni przyjaciela. Cofnął do pełnej galerii i przesunął palcem na najnowsze. Chłopak wrzucał codziennie parę zdjęć, dzięki którym można było łatwo zidentyfikować, co robił i gdzie był. Ostatnie zdjęcie było wstawione dwie godziny temu, więc nie tak całkiem dawno. Wyglądał inaczej niż wcześniej, wątpił by Luc rozpoznał go w tłumie. Zerknął na niego z ukosa podając mu komórkę. - Kochanie, nie przesadzaj. Robi mi tu dobrą reklamę, mamy dobre obroty dzięki tym fotom.
     - Gówno mnie obchodzą twoje obroty, zawsze były dobre, przy czym nie panoszyły się tu dzieciaki. Wiesz, że zamkną twój lokal, gdy tylko da ktoś cynk policji? - warczał, odbierając ponownie telefon i zerknął na to, co pojawiło się na ekranie. Na zdjęciu widniał chłopak, popijający przez słomkę drinka. Miał czarne, rozpuszczone włosy, przyozdobione specjalnym łańcuszkiem, które nosiła teraz co druga dziewczyna, chcąca uchodzić za modną. Oczy miał pomalowane tak samo jak poprzednio - ciemne kreski i cień, w nieco schludniejszym wydaniu, bo zdjęcie, zapewne, zostało zrobione zaraz po wejściu do klubu. Zaś przy ich pierwszym spotkaniu, właściwie po, rano na jego twarzy ostały się resztki makijażu, roztarte, spłynięte i rozmazane od potu. Jego twarz mogła wtedy aspirować do pyszczka pandy, ponieważ ciemny cień, w wyniku intensywnej nocy spędzonej na piciu alkoholu, szalonym tańcu i zażywaniu uciech cielesnych, roztarł się dość szerokim łukiem wokół oczu. Wyglądał dosyć dziewczęco, szczególnie dlatego, że Azjaci z reguły mieli delikatną urodę i z pomocą kosmetyków potrafili przemienić się w zupełnie inną osobę. - Wygląda jak cholerna laska - skrzywił się, oddając własność przyjacielowi. Jeszcze raz rozejrzał się, jednak i tym razem nie wypatrzył w tłumie Erosa, nawet gdy zdawał sobie sprawę z tego, jak ten aktualnie wygląda. Wstał z miejsca, prostując kości z głośnym trzaskiem. - Muszę zatańczyć inaczej coś mnie rozniesie - warczał dalej, nie przejmując się tym, że zostawia towarzysza samemu sobie. I tak miał dużo pracy, rozporządzając tym lokalem. Brunet ignorował wlepione w niego cielęce spojrzenia, błagające, by zwrócił na nich uwagę. Na seks niech nawet nie liczyli, nie chciał później mieć żadnych nieprzyjemności, że uległ jakiemuś dzieciakowi. Poza tym wzbudzały w nim litość i zarazem żałość, że za swojego idola obrały jakąś puszczającą się gwiazdkę z Instagrama i ich największym życiowym celem było robienie tego co ona. Mimo wszystko tańczyć nikt mu nie zabroni, to tylko niewinne ruchy, nic nie sugerujące. W pewnym momencie dostrzegł ciemną czuprynę, z masą świecidełek we włosach, zmierzającą ku wyjściu. Przestał tańczyć i zaraz zaczął przeciskać się przez tłum, chcąc zatrzymać chłopaka. Na schodach było już mniej ludzi, wiec z łatwością przeskakiwał po dwa, trzy stopnie. Raz za razem spuszczając swój cel z oczu, jednak zaraz udało mu się go dojrzeć, jakby przystawał i czekał, aż ten narobi dzielącą ich odległość. Wypadł z klubu i rozejrzał się po prawie opustoszałej ulicy. Eros właśnie wsiadał na tylne siedzenie taksówki, ciągnąc za sobą rudzielca, z którym wcześniej rozmawiał. Po czym zamknęli drzwi i odjechali, pozostawiając wściekłego Luca na środku chodnika.

Daj mi zrobić #SelfieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz