Wattpad sprawia nam niejakie problemy.
Rozdział powstaje już trzeci raz, ponieważ po całym tekście zostaje jeden akapit. Jedyne 10% tekstu, którym chcemy się z wami podzielić!
Nie wiemy co stoi na przeszkodzie, dlatego udostępnimy wam rozdział bez uprzedniego formatowania.
Wattpadowska karma szybko wraca, zwłaszcza kiedy narzeka się na dość ubogą możliwosć dostosowywania wizualnie tekstu :)
Zapraszamy do lektury!~~~*~~~
- Kochanie, gdzie byłeś? - Ramiel czekał pod blokiem na Leviego. Denerwował się, bo właściwie nie miał pojęcia gdzie on był i co tak właściwie zaszło. Mogło zdarzyć się wiele, w końcu wielu go wyśmiewało, więc osoby do potencjalnej bójki były na każdym możliwym kroku. Nie miał pojęcia, co powiedziano mężczyźnie i jak zakończyło się spotkanie. Gdy Levi zajechał na parking i wysiadł z samochodu, ten szybko do niego podbiegł i wtulił się w niego mocno, szczęśliwy, że widzi go całego. - Stała się tobie jakaś krzywda?
Mężczyzna nie odpowiedział od razu. Ujął dłońmi twarz chłopaka i uniósł do góry, by po chwili pocałować go mocno i czule zarazem. Wyładował w ten sposób resztki gniewu, które wciąż gdzieś się w nim tliły. Nie pozwolił Ramielowi odsunąć się na krok, przyciskając go mocno do siebie. Zmuszał go do ignorowania sąsiadów czy przechodniów, którzy posyłali w ich kierunku niezadowolone spojrzenia. Miał to jednak gdzieś, co ewidentnie pokazywał nieprzerwaną pieszczotą i brakiem jakiegokolwiek zażenowania, które było jak najbardziej wskazaną reakcją na daną sytuację.
- Byłem w Mohito. Początkowo miałem się trochę zabawić z kumplami, ale jeden dupek prosił się o wskazanie, gdzie jest jego miejsce - prychnął brunet, pociągając zaraz nastolatka w kierunku wejścia na klatkę schodową.- Nie powinieneś się bić. Gdybyś miał pokazać wszystkim, którzy mnie obrażają, nie wyszedłbyś z więzienia. Po prostu to ignoruj, udawaj że nie ma. - Ramiel wyciągnął pęk kluczy i otworzył klatkę, a chwilę potem i drzwi do mieszkania. Rzucił torbę na ziemię i ponownie przytulił się do Leviego. Pocałował go w usta czule, aczkolwiek krótko, chcąc dodać parę słów. - Dziękuję, jesteś cudowny. Po raz pierwszy w życiu ktoś mnie bronił w tak.... Męski sposób.
- No to nie wyjdę, zgniję w więzieniu. Ale będę dobrze się sprawował, bym mógł cię ten raz w miesiącu przelecieć - zaśmiał się, odpowiadając na drobną pieszczotę, którą uraczył do Ramiel. Nie przejmując się niezmienionym obuwiem, poprowadził kochanka w głąb mieszkania, uważając, by w nic nie uderzył. Podtrzymywał go, by nie utracił równowagi, o co niezwykle łatwo gdy szło się tyłem. Zarejestrował przerażony wzrok chłopaka, w końcu idąc w butach przez mieszkanie z pewnością zostawili mnóstwo syfu na podłodze, który domagał się, by go sprzątnąć. Ucałował go mocno, uciszając cisnące się na jego usta wszelkie protesty. - Odkurzysz jutro. Jakiś chuj chciał sobie ciebie wypożyczyć, by cię przerżnąć i wygrać jakiś cholerny zakład. Jestem wściekły. Nie dobijaj mnie sprzątaniem po północy, tylko po prostu mnie, kuźwa, przytul.
- Nie lepiej, żebym ja też kogoś pobił? Będziemy w jednej celi, będziesz miał mnie codziennie - zaśmiał się lekko. Pociągnął go w kierunku salonu, po chwili usadzając go na kanapie. Ostatnia deska ratunku przed wejściem Leviego w zabłoconych glanach do sypialni i zbezczeszczeniem puchatego, białego dywaniku, który Ramiel ostatnio kupił. "By było milusio w stopy, jak wstajesz rano". Gdyby to nastąpiło, nie byłoby mowy o zostawieniu sprzątania na później. Salon mógł poczekać dziesięć minut dłużej. Blondyn usiadł na jego kolanach i mocno go objął, kładąc głowę na jego ramieniu. - Mam zostać na noc?
- Jak już tu jesteś, to zostań - wymruczał mężczyzna, sunąc nosem po odsłoniętej szyi kochanka. Tego mu było potrzeba, by się całkowicie uspokoić. Drugiej osoby obok i drobnych pieszczot. Chociaż nie każda osoba byłaby w stanie ugasić ten żar gniewu, który przejmował kontrolę nad jego organizmem. To musiał być konkretnie Ramiel, nawet jeśli odzywały się w nim jego natręctwa i nerwowe tiki, które tak niezmiernie drażniły bruneta. - W sumie to genialny plan. Trafmy do kicia razem, będziesz moją dupą i tylko ja będę mógł cię pieprzyć. Kolejne bójki, bo ktoś będzie chciał ciebie tknąć i nigdy stamtąd nie wyjdę. Ale nie będziemy musieli płacić rachunków i martwić się o wyżywienie.
CZYTASZ
Daj mi zrobić #Selfie
RomanceRamiel, uczeń liceum, właśnie przeprowadził się do nowego miasta. Pochodzi z bogatej rodziny, która jednak nie poświęca mu wystarczająco dużo uwagi, goniąc za pieniądzem. Jest w stanie kupić wszystko, jednak nie to czego aktualnie najbardziej mu pot...