Rozdział V

225 22 2
                                    

          Ramiel obudził się dosyć wcześnie. Nigdy nie spał długo, wystarczało mu parę godzin snu. Był z tego zadowolony, ponieważ był w stanie zrobić więcej rzeczy i szybciej skończyć, nie odbierając sobie tym dodatkowych godzin poświęcanych dla przyjemności. Oczywiście, nie wliczało się w to wstawanie do szkoły. Wtedy mógł leżeć w łóżku nawet do godziny trzynastej. Teraz jednak było koło siódmej rano, a on był całkowicie wyspany i już nie mógł wytrzymać leżąc bezczynnie z wtulonym w niego mężczyzną. Budzik Leviego był ustawiony na ósmą, więc nie było mowy o wytrzymaniu całej godziny w nieruchomej pozycji. Brunet wyplątał się z jego objęć, ignorując niezadowolone pomruki. Zajrzał do szafy, w której podczas wczorajszego spotkania znalazł ubrania. Chwilę przerzucał wciśnięte, nieposkładane koszulki i koszule, chcąc znaleźć jakieś dresy. W końcu udało mu się wyciągnąć takowe, szare i pomięte. Nie zamierzał się tym teraz przejmować i szukać żelazka, by jakoś temu zaradzić, było mu zbyt zimno w tyłek, więc nawet jego chorobliwie pedantyczny charakter nie miał nic do gadania. Wciągnął je na siebie, zaciskając jak najmocniej sznurek, co by z niego nie spadły. Jakby nie patrzeć, Levi był o niego o wiele lepiej zbudowany, więc nie było mowy o tym, że nosili choćby podobny rozmiar. Ponadto ciuchy Ramiela były idealnym potwierdzeniem istnienia zakładki "Asian Style", gdzie sukienka na kimkolwiek innym niż drobnej Azjatce nadawała się tylko na przykrótką bluzkę. Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą jak najciszej drzwi. Chciał dać mężczyźnie jeszcze tę godzinę snu przed pracą, by porządnie wypoczął. Z doświadczenia wiedział, że bycie stroną aktywną w seksie jest wyczerpujące, a skoro on czuł się fizycznie wyczerpany, nie chciał wiedzieć jak musiał czuć się Levi. 
            Poszedł do kuchni z zamiarem zrobienia sobie porannej kawy. To pociągnęło za sobą kolejny pomysł, a mianowicie zrobienie śniadania, bo był pewien, że za godzinę będzie na pewno umierał z głodu. Skoro Levi był kucharzem, z pewnością w szafkach było pełno składników. Zaczął szperać po szafkach i wyciągać poszczególne opakowania, słoiczki i torebki na ladę. Powstrzymał okrzyk radości, kiedy w lodówce znalazł szparagi i łososia. W głowie już rodził mu się pomysł na śniadanie. Był pewien, że Levi będzie zachwycony tym, co Ramiel poda. Postanowił nie ograniczać się do jednego dania, tylko do kilku niedużych, różnorodnych i smacznych porcji. Kiedy wyłożył już wszystko na blat kuchenny, zaczął wybierać potrzebne mu składniki. Zdecydował się na kanapki ze szparagami i jajkiem, polane sosem holenderskim, naleśniki gryczane z łososiem, omlet i kubek gorącej, aromatycznej kawy. Idealne do zrobienia w godzinę, a nawet szybciej. Jednak znając życie, jeśli coś zajęłoby mu więcej czasu niż planował, spokojnie mógł doliczyć do tego dwukrotne włączenie drzemki. Nie wiedział czy istnieje na świecie osoba, która nie potrzebowała ustawienia sobie kilku alarmów na pobudkę, łapiąc tym samym resztki snu i przygotowując umysł do zmierzenia się z kolejnym dniem. Mimo tego, że był pewien kamiennego snu Leviego, starał się nie robić zbyt wielkiego hałasu. Nie chciał, by ten wtrącał się do jego kuchni, jak robił to na zajęciach. Nie chciał zaczynać lekcji wcześniej niż to konieczne, zwłaszcza podczas dnia, który przeznaczył na wypoczynek, pozbawiony wizyty w szkole. Wolał także pracować w spokoju i sam.
     - Gotowe - wymruczał zadowolony, układając wszystko na tacy. Chwycił komórkę i zrobił zdjęcie swojemu dziełu, wrzucając od razu je na Twittera i Snapchata. Na Instagrama zaplanował inne zdjęcie. Położył komórkę na tacce, żeby nie kłopotać się z tym, by nie wypadła mu z ręki i zakończyła swój nędzny żywot na podłodze. Śniadanie zaniósł do sypialni, łokciem otwierając drzwi. Syknął cicho, gdy niechcący nacisnął na metal tym miejscem, które w łokciu nie jest pozbawione czucia. Położył wszystko na szafce i zrobił zaraz kolejne zdjęcie, które złapało kawałek jego dania i zaspaną, zasłoniętą do połowy kołdrą twarz kochanka. Zadowolony, napisał parę słów o śniadaniu i wrzucił zdjęcie w sieć. Teraz należało obudzić mężczyznę, nim zacznie dzwonić budzik. Miało być romantycznie i słodko, a budzik nic z tych dwóch rzeczy w sobie nie miał. Był co najwyżej irytujący. Udało mu się przyrządzić śniadanie szybciej, niż się spodziewał, co było mu na rękę. Wpakował się bezceremonialnie na łóżko, siadając na kokonie, który był szczelnie owiniętym kołdrą Levim. Położył się na nim i odgarnął nieco pierzynę, zaczynając całować jego szyję, aby go obudzić w jak najprzyjemniejszy sposób. Oczywiście przy okazji cykając parę artystycznych zdjęć.
     - Czas wstawać, śniadanie czeka - wymruczał mężczyźnie w usta, przygryzając delikatnie jego wargi. Zaspany mężczyzna wyciągnął przed siebie rękę i położył ją na jego głowie, nie otwierając oczu. Przyciągnął go do siebie, całując mocno, mrucząc z zadowolenia, gdy poczuł na ustach smak kawy.
     - Co to za okazja? - powiedział cicho, zachrypniętym głosem, kiedy dobiegł do niego aromatyczny zapach, wybudzając jego zmysły z więżącego je półsnu. Uniósł leniwie powieki i usiadł, krzywiąc się na widok Ramiela trzymającego telefon. - Jesteś od tego uzależniony.
     - Jedyna rzecz na świecie, która mnie kocha - zaśmiał się, szybko wystukując słowa na komórce. Po chwili wrzucił zdjęcie na Instagrama z podpisem "Fck off B!tches!! Hes MINE~!!1#kiss#morning#sex#handsome#gays#mine#love#selfie#instaboy#eros#bed#tired#sleep#beautiful#selfie". Rzucił komórkę w pościel i wskazał na tackę z śniadaniem. - Zrobiłem dla ciebie. Doceń.
     - Doceniam, jednak nie jesteś aż tak nieprzydatnym gnojkiem - zaśmiał się mężczyzna, przysuwając tacę do siebie. Uważnie przyglądał się każdemu daniu, a po jego minie widać było, że jest pod wrażeniem tego, co dla niego zrobiono. Wykrzywił wargi w delikatnym uśmiechu, zerkając pogodnie na młodszego bruneta. - A teraz przyznaj się szczerze, zrobiłeś to dla wyższej oceny, mam rację?
     - A chciałeś mi postawić kiedykolwiek niższą? - prychnął oburzony. Był pewien, że zasługuje na najwyższą notę i nie musiał przygotowywać łapówkarskiego śniadania, by ją uzyskać. Wystawił język w jego kierunku. - Obudziłem się wcześniej, miałem czas to i przyrządziłem coś smacznego.
     - Jestem nauczycielem, nie muszę oceniać sprawiedliwie - stwierdził oczywistą rzecz, wzruszając przy tym ramionami. Uczniowie w końcu często narzekali, że ten uwziął się na nich i specjalnie zaniżał im oceny. Nie widzieli w tym swojej winy, a tym bardziej w daniach, które przygotowali. - Nie wierzę, ze zrobiłeś cokolwiek bezinteresownie! Lepiej od razu przyznaj się co znowu zrobiłeś, szczylu - pogroził mu żartobliwie widelcem, zaraz wracając do jedzenia. Podzielił każdy z przysmaków na drobne kawałeczki i rozkoszował się ich smakiem, rozpływającym się na jego języku, dając nieziemską rozkosz jego kubkom smakowym. Mruczał przy tym, przymykając oczy. - Przepyszne.
     - Naprawdę? Sądzisz, że robię to tylko dlatego, bo coś od ciebie chcę? - warknął, czując, jak ogarnia go złość. Podniósł się z łóżka, zamierając na chwilę z przeciągłym sykiem. Ich wczorajszy, bardzo intensywny seks pozostawił po sobie ślady w postaci nieprzyjemnego dyskomfortu i bólu przy zbyt gwałtownych ruchach. Zaczął zbierać swoje rzeczy i pośpiesznie pakował je do torby, rzucając mu co chwilę wściekłe spojrzenia. Wyglądał teraz jak rozjuszony kociak, który usilnie starał się zrobić groźną minę, jednak wychodziło mu to dość niezdarnie. Nawet jeśli jego złość była jak najbardziej szczera.
     - O co tym razem się wściekasz? - prychnął starszy brunet, podnosząc się z łóżka. Podszedł do niego i ujął jego twarz w dłonie, zmuszając by spojrzał mu w oczy. - Jesteś zajebisty w łóżku, ale humorki masz gorsze niż baba. Tyle razy słyszałeś, że jesteś egoistyczną szmatą, a kiedy ja powiem, że coś robisz i chcesz coś w zamian, to ci odpierdala.
     - Bo jak chcę zrobić coś bezinteresownie i mówię, że tak jest, to mi, kurwa, nie wierzysz. Nie okłamałem cię ani razu, a przypierdalasz się do śniadania. Może jeszcze dałem ci dupy za ocenę? - fuknął, mrużąc wściekle oczy. Nienawidził, gdy ktoś nie doceniał jego starań, kiedy robił coś sam z siebie, bez żadnego paniczykowania i pokazywania kto tu rządzi. I jeszcze posądzał o takie rzeczy, że starał sobie załatwić oceny.
     - O ile pamiętam uczę gotowania, nie seksu, więc za danie dupy nie podwyższam ocen - warknął, pochylając się nieco. - To był pewien układ, zgodziłeś się na to. Niie ma nic wspólnego ze szkołą. Więc nie obrażaj ani mnie, ani siebie, że przespałeś się ze mną dla oceny. Za śniadanie dziękuję, było przepyszne, do kurwy nędzy. Ale pomyśl ile razy zrobiłeś coś bezinteresownie! Za pierwszym razem oddałeś mi się, bo chciałeś znaleźć kolejnego frajera, którym pochwalisz się na Instagramie. Więc wybacz, że nie ufam temu co robisz, bo zawsze znajdzie się jakieś "ale".
     - Nie jesteś frajerem, którym chciałem się pochwalić na Instagramie - mruknął, schodząc nieco z tonu i spuszczając wzrok. Westchnął cicho. - Po prostu to śniadanie nie było dla oceny, chciałem być po prostu... Miły? Tak najzwyczajniej w świecie.
     - I co ja mam z tobą zrobić? - mężczyzna wziął głębszy oddech, opierając swoje czoło na jego. Przysunął się bliżej, dłonie kładąc na jego biodrach. - Dziękuję za śniadanie. I przysięgam, że zrobiłbym ci więcej rzeczy bardziej lub mniej niemoralnych rzeczy, ale spóźnię się na zajęcia.
     - Zostaw mi klucze. Mówiłeś coś, że trzeba ci posprzątać łazienkę - wymamrotał, już nieco rozbawiony. Doskonale wiedział, czego tyczyła się propozycja seksu w łazience. Chciał też w jakiś sposób okazać wdzięczność za to, że mógł zostać na noc. Poza tym chciał się umyć. Nadal nie czuł się na siłach, by iść do szkoły, a jeszcze bardziej, by poruszać się komunikacją miejską w pomiętych ciuchach i na dodatek, śmierdział potem. - Nie okradnę cię. Nie ma z czego cię okradać, więc się nie bój.
     - Klucze wiszą na haczyku przy drzwiach. - Odsunął się nieco od niego, jednak zaraz złożył mocny pocałunek na jego ustach. - Jesteś cudowny, a teraz muszę się przygotować. Źle patrzą na takich jak ja w nauczycielskim zawodzie. - Przesunął dłonią przed swoją twarzą, zwracając tym gestem uwagę na kolczyki, które zdobyły jego ciało. Nie mówiąc nic więcej, odwrócił się na pięcie i odszedł, by zniknąć za drzwiami łazienki. Po chwili rozległy się dźwięki uderzania drobnych, metalowych części o ceramiczną powierzchnię zlewu, przy akompaniamencie syknięć mężczyzny, gdy niezbyt delikatnie pozbywał się kolczyków.
     - Cieszę się, że w końcu zdałeś sobie sprawę z tego, że nie bez powodu jestem gwiazdą - krzyknął za nim. Poważnym, przepełnionym szczerością głosem.

Daj mi zrobić #SelfieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz