Epilog

12.3K 1.4K 302
                                    

Proszę o zostawienie gwiazdki i skomentowanie. To oficialnie ostatni rozdział, dziękuję za wszystko i czekajcie na notkę, która ukaże się niedługo. A teraz pozwólcie mi płakać, bo to koniec.

- Bo szczerze, moje uczucia względem ciebie się nie zmieniły i codziennie od prawie dwóch lat myślałem o tobie, o tamtym pocałunku i naprawdę nie mogłem się doczekać, kiedy wrócę i mi odpowiesz. Czy ty też mnie kochasz, tak mocno jak ja kocham ciebie? - kończę i patrzę jej głęboko w oczy.

W końcu to powiedziałem. Po tak długim czasie, w końcu znalazłem odwagę by wyznać jej wszystko, ponieważ wiem, że jeżeli bym tego nie zrobił, to żałowałbym tego do końca życia.

Ja po prostu chciałbym by była moja. Bym mógł ją całować, trzymać za rękę, mówić do niej czułe słowa i po prostu ją kochać.

Dziewczyna nie odzywa się przez dłuższy czas, więc moje nadzieje stopniowo maleją. Przegrałem, ona nic do mnie nie czuje. Chcę już ją zacząć przepraszać i tłumaczyć się, że nie wiem co mnie napadło.

Ale wtedy dzieje się to.

Ona uśmiecha się szeroko, staje na palcach, przenosi dłonie na moje policzki i całuje mnie, wkładając w to naprawdę dużo pasji. Od razu oddaję pocałunek, będąc taki szczęśliwy. Ona wplata palce w moje włosy, a ja uśmiecham się powoli przez pocałunek, co robi również ona. Po chwili odsuwamy się od siebie na parę centymetrów, by móc patrzeć sobie w oczy i po prostu się uśmiechać.

- Ponad dwa lata, co ja mówię, jeszcze długo przed tym jak wyjechałeś, modliłam się byś w końcu to powiedział - mówi, patrząc mi w oczy, a ja obejmuję ją ramionami jeszcze bardziej niż wcześniej, trzymając jej ciało jak najbliżej siebie i opierając swoje czoło o jej.

- A ty teraz, tak po prostu wyskakujesz z tą swoją przemową, kiedy nie było cię tak długo? - pyta, ale na jej ustach nadal bładzi uśmiech. Posyłam jej przepraszające spojrzenie, nadal trzymając ją blisko.

- Tak? - mówię, choć brzmi to bardziej jak pytanie, dlatego ona śmieje się, po czym znów patrzy mi w oczy.

- Kocham cię Ashton, tak bardzo mocno - mówi, a ja nie mogąc się powstrzymać, znów całuję jej usta, no bo cholera jasna, tyle czasu ukrywałem swoje uczucia, tyle czasu tkwiłem w strefie przyjaźni, więc ta chwila jest dla mnie jedną z najważniejszych chwil w życiu.

I tak właśnie od ,,Seksownego Ashton'a z placu'', Ashton'a uroczego idioty, Ashton'a najlepszego przyjaciela i Ashton'a, który wyjechał awansowałem do najlepszego, co mogło mi się przytrafić. Teraz jestem Ashton'em, który jest w prawie czteroletnim związku z Raven Hood i który z dnia na dzień zakochuje się w niej coraz mocniej i mocniej. Jesteśmy razem szczęśliwi i mimo tego, że czasami zdarza nam się kłócić o różne nieistotne rzeczy, to wiemy, że w końcu i tak wszystko będzie dobrze.

Bo przecież jestem szczęściarzem, który po tylu latach czekania, w końcu zakochał się głęboko i nieodwracalnie, a co najważniejsze: z wzajemnością.

I myślę, że niedługo dostanę kolejny ,,awans''. Dlaczego? Ponieważ pierścionek zaręczynowy, który mam zamiar jej podarować kiedy będę prosił ją o rękę, już spoczywa na dnie mojej kieszeni.

***

RYCZĘ! RYYYCZĘ! TO KONIEC, NIE MA JUŻ NIC! NIIIC.

Jutro wstawię notkę, która podsumuje całe opowiadanie, dlatego czekajcie na nią.

Ale to już koniec. Co myślicie o zakończeniu? Cieszycie się? Lubiliście choć trochę to opowiadanie?

Kocham was.

Lucky Guy // Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz