Kiedy jesteśmy już w moim domu, Ashton chodzi od kąta do kąta i ogląda wszystko. Trochę się tu pozmieniało i chyba to zauważył. Kolor ścian jest troszeczkę ciemniejszy, wymieniłam kanapę na lepszą, porozstawiałam zdjęcia i różne inne małe rzeczy, które mogły zainteresować tylko jego.
- A jak z twoją rodziną? Dają sobie radę? Co u twojej mamy? Rodzeństwa? - pytam, nastawiając wodę na kawę, on ogląda zdjęcia, jednocześnie mi odpowiadając.
- U nich wszystko w jak najlepszym porządku. Harry wyrósł na małego mnie, a Lauren to niezła laska - mówi zabawnie, chichocząc, a ja śmieję się.
- Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu aż chłopaki zaczną się za nią oglądać - mówię, a on wzdycha. No bo przecież to jego siostra, dalej czuje się za nią odpowiedzialny.
- U mamy też wszystko dobrze. Wiesz czasami pytają o ciebie. Czasami, często - mówi, a ja podnoszę do góry brwi.
To takie miłe.
- Naprawdę? Fajnie, że o mnie myśleli.
- Ale wiesz, praktycznie im nie odpowiadałem no bo nie wiedziałem co u ciebie. Nie za bardzo rozmawialiśmy... - mówi i spogląda na mnie, po czym podchodzi bliżej i opiera się o ścianę ramieniem.
Dobry Boże, dlaczego i jak Ashton stał się tak bardzo seksowny?
I dlaczego ja dalej go kocham? Dlaczego jego charakter się nie zmienił? Gdyby tak było, na pewno moje uczucia do niego teraz byłyby inne.
- Wydaje mi się, że nie mieliśmy czasu... - odpowiadam, choć wiem, że to chyba nie to.
To na pewno nie to.
- Serio? Mi wydaje się, że chyba się wstydziliśmy - mówi cicho, ale nadal tak, bym usłyszała. Przełykam głośno ślinę, bo cholera on pamięta i właśnie teraz do tego wraca.
- Wstydziliśmy? Nie wiem o czym mówisz... - odwracam się do niego i patrzę w jego oczy, choć jest to teraz tak bardzo trudne.
Dlaczego jest taki idealny? Dlaczego, jak jego uczucia do mnie się zmieniły, to nie może o tym po prostu zapomnieć? Bo zmieniły się, tak?
- Nie, Raven, ja po prostu tak nie potrafię. - mówi i wplata palce w swoje włosy i ciągnie za nie lekko. Jego ton jest zdesperowany.
- Ashton...
- Dzień, w którym zostawiłem cię na lotnisku, pamiętasz? Teraz chcę znać odpowiedź. Wróciłem tu do ciebie i po twoją odpowiedź. - przerywa mi i patrzy mi w oczy. Przybliża się do mnie, tak że stykamy się ciałami i patrzy w dół na moją twarz, na której są teraz rumieńce.
Dotyka jedną dłonią mojej ręki i delikatnie bierze ją w swoją. Patrzy mi się czule i błagalnie w oczy, a ja myślę, że za chwilę zacznę drżeć z nadmiaru emocji.
Chcę wykrzyczeć mu, że go kocham. Ale nie potrafię.
- Ja po prostu chcę odpowiedzi. Powiedziałem ci wtedy coś ważnego, zrobiłem coś jeszcze bardziej istotnego i teraz chcę odpowiedzi. Co ty czujesz? - pyta, trzymając moją rękę, a ja oddycham głęboko i spoglądam na jego cudowną twarz.
Czyli on dalej mnie kocha? Czy tylko chce sprawdzić czy ja wtedy też go kochałam? Nie rozumiem, boję się sprawdzić.
- Bo szczerze, moje uczucia względem ciebie się nie zmieniły i codziennie od prawie dwóch lat myślałem o tobie, o tamtym pocałunku i naprawdę nie mogłem się doczekać, kiedy wrócę i mi odpowiesz. Czy ty też mnie kochasz, tak mocno jak ja kocham ciebie? - pyta się, a moje serce bije teraz dwa razy szybciej.
Ashton Irwin mnie kocha. Mój przyjaciel, a jednocześnie chłopak, który skradł moje serce, mnie kocha.
Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi i kiedy to wszystko w końcu do mnie dociera, uśmiecham się do niego, szykując się do odpowiedzi.
***
KOCHANI! MAM NADZIEJĘ, ŻE EPILOGIEM POBIJEMY ILOŚĆ KOMENTARZY I VOTES PROSZĘ! Niech każdy skomentuje epilog, bo bedzie on za niedługo, obiecuję!PŁACZĘ! Następny to epilog, kończę to opowiadanie, dlatego jestem tak strasznie smutna wow. Dziekuję za każde vote i każdy komentarz!
Po epilogu, proszę, nie usuwajcie tej książki z biblioteki po będzie krótkie podsumowanie i informacja dla was.
Czyli... Do ostatniego? *płacze głośno i smarka w chusteczkę*
Kocham was tak bardzo!
CZYTASZ
Lucky Guy // Ashton Irwin
Fanfiction- Ja cię tak strasznie kocham... - Czekaj, co ? Ja... - Znaczy lubię stokrotki, tak bardzo je lubię. Chodź, nazbieramy trochę stokrotek.