Chapter 5

21.6K 1.7K 345
                                    

Była 3 w nocy, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Niewiele myśląc i nadal trwając w dziwnym transie, niedokładnie przebudzona, poszłam otworzyć drzwi. Otworzyłam oczy ze zdziwnienia, gdy po drugiej stronie stał Ashton.

- Ashton, co ty tu robisz? - zapytałam, przecierając oczy i wpuszczając go do środka.

- J-ja... Obudziłem cię? - zapytał ściskając w rękach mały kocyk.

- Nie, Ashton, nie obudziłeś mnie. Pff, bo kto normalny śpi o 3 w nocy? - moja odpowiedź przepełniona była sarkazmem. Chłopak zaśmiał się cicho, ale ja w tym śmiechu nie usłyszałam wcale radości lub rozbawienia. Był taki... pusty.

- Ash... Co się stało? - zapytałam jednocześnie zamykając drzwi. On jedną ręką przeczesał włosy. Zwiesił wzrok na swoje buty.

- Raven, czy ja... mógłbym dziś u ciebie przenocować? Bo... coś sie stało. - powiedział, a ja w tym czasie odebrałam od niego jego bluzę i powiesiłam ją na wieszaku. Zaczęłam się martwić.

- Oczywiście, że możesz. Co się dokładniej stało? - zapytałam prowadząc chłopaka do pokoju gościnnego. On od razu wskoczył na łóżko i schował twarz w dłoniach. Usiadłam na przeciwko niego. Martwiłam się.

- Bo... On znowu zrobił awanturę... Krzyczał... Ja chciałem g-go uspokoić... Uderzył mnie... - powiedział i z jego ust wyleciał cichy szloch. Momentalnie przytuliłam chłopaka, on objął mnie mocniej chowając głowę w zgięciu mojej szyji. Cicho szlochał. Szeptałam mu, że już wszystko dobrze na co on kręcił przecząco głową. Głaskałam go ręką po głowie, nie mogłam znieść, widzieć go w takim stanie.

Gdy troszeczkę się uspokoił postanowiłam jeszcze zapytać.

- Jaki "on"? Kto to jest?

- T-to mój ojciec... - powiedział cicho i puścił mnie delikatnie. Spojrzał mi w oczy. Nie mogłam zniesć tego widoku. Jego były smutne i pozbawione blasku. Patrzył na mnie z bólem. Podniosłam powoli rękę i otarłam łzę z jego policzka.

- Wszystko będzie dobrze Ash... Zobaczysz. Teraz po prostu idź śpać, jesteś zmęczony... A jeżeli tylko będzie taka potrzeba, będziesz mógł zostać u mnie na dłużej. To nie będzie dla mnie problem, zawsze jesteś u mnie mile widziany, Ash - powiedziałam, na co on ściągną koszulkę, odsłaniając swój nieźle wyrzeźbiony tors. Odwróciłam na chwilę głowę, gdy pozbywał się też spodni. Wszedł pod kołdrę i przytulił do siebie, swój wczesniej przyniesiony, pomarańczowy kocyczek.

- Dziękuję Raven... - wyszeptał i jeszcze na mnie spojrzał. Pogłaskałam go po głowie i nachyliłam się by złożyć na jego czole pocałunek. Uśmiechnął się lekko.

- Nie ma za co. Dobranoc. - powiedziałam i po cichu wyszłam z pokoju. Od razu udałam się do mojej sypialni, położyłam sie na łóżku i próbowałam zasnąć.

Po 20 minutach usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Podparłam się na łokciach, odwróciłam głowe w tamtą strone i zobaczyłam Irwin'a operającego się o framugę drzwi. Podrapał sie ręką po karku, widac było, że jest niepewny, tego czego za chwilę ma dokonać.

- Raven... Nie mogę zasnąć... Mogę spać tu... Z tobą? - zapytał, a ja po rozważeniu wszystkich za i przeciw, podniosłam kawałek kołdry do góry, pokazując chłopakowi, że się zgadzam. Wykręciłam się do okna, próbując zasnąć.

Poczułam jak materac koło mnie lekko sie ugina. Chłopak przykrył sie kołdrą. Po chwili poczułam jak deliktanie, niepewnie, obejmuje mnie ręką w pasie. Lekko się spiełam.

- Mogę tak? - zapytał cicho, chcąc wziąść rękę.

- Możesz - odpowiedziałam, a on odrobine pewniej przysunął się do mnie bliżej, obejmując mnie ręką w talii. Położył się tak, byśmy przytulali się na łyżeczki. Rozluźniłam się w jego ramionach, w których poczułam sie dziwnie bezpiecznie.

Ashton właśnie przytula się ze mną na łyżeczki.

- Dobranoc Raven - wyszeptał i po chwili usłyszałam jego równomierny oddech, świadczący o tym, że juz zasnął.

To skarb miec takiego przyjaciela jak on.

***

Prosze o komentarze :)

Lucky Guy // Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz