~Padmé~
- Nic jej nie jest?- usłyszałam męski lecz młody głos.
-Nic jej nie jest, Luke. Jest cała i zdrowa.- powiedziała kobieta o starszym głosie.- Miej oko na nią Luke. Ja muszę szykować obiad.- usłyszałam oddalające się kroki. Czyli nadal żyje. Znaleźli mnie jacyś mieszkańcy planety.
- Na trzy otworze oczy i rozejrzę się.- pomyślałam.- Na trzy. Raz, dwa i trzy!!!
Otworzyłam oczy.
Czułam czyjąś obecność, ale taką znajomą obecność.
-Rozejrzę się.- pomyślałam. Wzrokiem spojrzałam w lewo i zobaczyłam osobę siedząco, która wpatrywała mi się uważnie. Gdy nagle zauważył, że też się w niego wpatruje. I zwrócił wzrok na podłogę. Osobą tą siedzącym był chłopak w gdzieś w wieku 19, miał blond włosy i niebieskie oczy. Przypominał mi kogoś kogo znałam. Tylko kogo?
- Wybacz, że cię wystraszyłem.- wymamrotał młody mężczyzna.
- Nic się nie stało. Chłopce.-powiedziałam.
- Nazywam się Luke Skywalker. A ty jak się nazywasz?- powiedział Luke, wstał i podszedł to łóżka którym leżałam i usiadł.
- Ja nadal leże w łóżku, a to nie jest dobra pozycja do rozmowy. Więc najlepiej niech usiądę.-pomyślałam. Usiadłam, a Luke zbliżył się do mnie.
- Od powiesz na moje pytanie? Czy nie?- spytał Luke.
- Czy mi się zdaję czy on jest coraz bliżej mojej twarzy?-pomyślałam.
- Jestem...Padme ...Naberri...- powiedziałam. Uczułam jego oddech.
- Padme. Ładne imię.-powiedział Luke.
Jego wargi dotknęły moich.
- Trzy, dwie, cztery czy pięć minut mnie on całuje?-pomyślałam.- Czekaj. Mówił mi, że ma na imię Luke. Tak? I że na nazwisko ma Skywalker. Dobrze myślę. O nie.