Jest już późno. Zdecydowanie za późno na wracanie do domu. Ale nie mamy innego wyboru. I tak już jesteśmy spóźnieni, ale wydaje nam się, że lepiej już dłużej nie czekać. Kate pewnie i tak za dużo się musiała martwić.
Po wyjściu ze zniszczonego, częściowo zawalonego budynku, włączamy latarkę, jedyną, jaką mamy przy sobie, i podążamy opustoszałymi chodnikami naszego miasta. Dlaczego o tej porze wszystkie ulice wyglądają tutaj, jakby od dawna nikt po nich nie chodził? Przecież jeszcze kilka godzin temu wszystkie wręcz trzęsły się od tupotu milionów przeróżnych stóp.O takiej godzinie jestem na dworze dopiero drugi raz w życiu. A może aż drugi raz? W każdym razie, wcześniej byłam bez nich. Za to towarzyszył mi mój ojciec, którego po tamtej nocy już nigdy więcej nie zobaczyłam.
Wiatr wieje dosyć mocno. Oprócz jego szumu nic nie słychać. Nie chcemy ryzykować, więc w ogóle się nie odzywamy.
Idę przodem, oni za mną. Nie muszę ich poganiać, sami wiedzą, że musimy się stąd jak najszybciej wydostać.
Wreszcie zbliżamy się do skraju lasu. Głośno przełykam ślinę i zaciskam pięści. Wiem, że to nie jest dobry pomysł. Ale tak będzie najszybciej, czyli w tym momencie najlepiej. Rozglądam się. Zatrzymuję spojrzenia na każdym z nich po kolei. Są przerażeni. Tak samo, jak ja. Może jednak uda nam się dzisiaj bezpiecznie wrócić do domu...?
Łapię jednego za rękę. Reszta sama dołącza się do naszego łańcucha. Oświetlam nam drogę. Idziemy.
W lesie słychać zupełnie co innego, niż poza nim. Wiatr tutaj nie wieje, rozróżniamy tylko odgłos łamanych gałązek, pohukiwanie sowy oraz wycie, najprawdopodobniej wilka. I coś jeszcze.Latarka nagle gaśnie. Zepsuła się? Jedyne co widzimy, to nakazująca powstrzymać oddech ciemność. Stajemy w miejscu.
Łamanie gałązek. Szarpnięcie za rękę. Ciemność. Cisza. Białe światło. Ciemność.Zostałam już sama, choć nie wiem, jak to się stało. Chcę krzyczeć, ale coś mi na to nie pozwala. Zaciskam powieki i nasłuchuję.
Szept. Bardzo cichy. Ale jaki przyjemny. Woła mnie, łaskocze w uszy. Uśmiecham się na jego dźwięk. Podmuch wiatru. Łagodny śpiew. "Chodź do mnie, albo sama cię złapię!"Idę. I już po chwili ponownie mogę spotkać się z moim tatą oraz rodzeństwem.
Tuturuu, mamy kolejną pracę :D Mi osobiście się podoba!
CZYTASZ
Nauka Kreatywności
Short StoryAkcja polegająca w głównej mierze na rozwijaniu kreatywności, tworzona przez każdą chętną osobę w społeczności wattpadowej :)