#1 Próba Powrotu Do Normalności

318 27 1
                                    

Minął tydzień od wyjścia z mojego azylu, szpitala, gdzie przebywały osoby podobne do mnie. Skrzywdzone przez los i ludzi. Tam czułam się bezpieczniej niż tutaj, na wolności. 

SeHun zaoferował, że mogę u niego zostać, ale czuje, że to może być dla niego zbyt duże wyzwanie, mieć w domu dwudziestoletnią dziewczynę z zaburzeniami psychicznymi. Przyjemniej ja to tak nazywałam. Już przed laty on uznawał mnie za młodszą siostrzyczkę, skrzywdzoną przez los. Mimo to, postanowiłam odnaleźć się w społeczeństwie. W tym celu musiałam znaleźć pracę i jakiś kąt do spania. 

Weszłam do biura, gdzie miałam dowiedzieć się o pracę. Podeszłam do jednego ze stanowisk, przy którym siedziała pewna kobieta. Głowę miała spuszczoną w dół i przeglądała jakieś dokumenty.

- Przepraszam... Ja w sprawie pracy - powiedziałam cicho, a kobieta jakby nie zainteresowana moim pojawieniem się, nadal przeglądała papiery.

- Jak każdy tutaj - odparła po kilku minutach z irytacją w głosie. - Nazwisko?

- Jung RaeRim - powiedziałam, a kobieta z zainteresowaniem spojrzała na mnie.

- RaeRim? - zapytała z nagłym przejęciem, jakby właśnie zobaczyła kogoś, kogo dawno temu straciła. Jej oczy rozbłysły, oczekując ode mnie odpowiedzi. 

- No tak... - mój głos z minuty na minutę stawał się coraz bardziej niepewny. Nagle właśnie ta kobieta wywołała we mnie strach. 

- Nie poznajesz mnie? - zapytała, a ja uważnie przyjrzałam się jej twarzy. Nagle mnie oświeciło, to była partnerka mojego ojca, którą po jakiś czasie zostawił. Przynajmniej tak utrzymywał. Działo się to cztery lata temu, ledwie przed moim pójściem do szpitala. Bardzo kłócili się o każdą pierdołę, w końcu kobieta zniknęła z naszego życia.

Pani Lee, bo tak ją zawsze nazywałam, pomagała mi przez cały czas, nawet przez te pare miesięcy po rozstaniu z moim ojcem. Wiedziała, że u nas w domu dzieje się źle, chciała podarować mi trochę matczynego ciepła, którego nigdy nie zyskałam od rodzicielki. Niestety, nie chciała tłumaczyć mi, co się stało, że się rozstali, zawsze zbywała mnie słowami, że jestem za młoda i nie powinnam zaprzątać sobie tym głowy. 

- Pani Lee... - powiedziałam, a łzy same napłynęły mi do oczu. Kobieta wstała i rozejrzała się po pomieszczeniu. Oprócz jeszcze dwóch innych urzędniczek nikogo nie było.

- Chodź. Porozmawiamy - powiedziała kobieta i wyszła zza biurka.

Po chwili siedzieliśmy w urzędowej kawiarence dla pracowników. Pani Lee zamówiła dla mnie kawę i ciastko.

- Nie trzeba było - powiedziałam zakłopotana.

- Och... Przestań. Lepiej opowiedz, co się z tobą działo przez te lata - powiedziała kobieta na jednym wydechu z niebywałym przejęciem. Krótko przed moimi urodzinami urwał się z nią kontakt. 

Rozejrzałam się po kawiarence, czy na pewno nikogo nie ma. Poczułam się bezpiecznie, gdy okazało się, że jesteśmy same.

- Po piętnastych urodzinach ojciec stwierdził, że powinnam zacząć zarabiać na siebie. Siłą zaciągnął mnie do domu... - głos mi się załamał. Nie byłam w stanie wypowiedzieć tego słowa. - To było straszne. Znajdował mi klientów, którzy wykorzystywali mnie na siłę. Po kilku dniach, czy może tygodniach, moja psychika zaczęła podupadać. Chciałam popełnić samobójstwo, ale przeżyłam i trafiłam do szpitala psychiatrycznego. Wróciłam tydzień temu - dopiero teraz zorientowałam się, że z moich oczu lecą łzy. Mimo długiej terapii, nadal ciężko mi o tym rozmawiać. Pani Lee patrzyła na mnie w ciszy. Wolałabym, żeby coś powiedziała, ta cisza była tak dobijająca.

- Przepraszam - usłyszałam w końcu i spojrzałam na nią zdziwiona.

- Za co?

- Powinnam ci pomóc, a ja nic nie zrobiłam - powiedziała kobieta i spuściła wzrok na blat stolika, przy którym siedziałyśmy.

- A ja powinnam pani powiedzieć - stwierdziłam.

-Nie mów do mnie 'pani'! To bardzo postarza! - pani Lee chciała trochę poluźnić atmosferę i jej się to udało. Kąciki moich ust delikatnie powędrowały w górę. 

- Dobrze. Czy znalazłaby się jakaś praca dla mnie? - zapytałam zmieniając temat.

- To zależy, co chcesz. Od czterech lat byłaś w szpitalu, nie masz chyba dostatecznie dobrych kwalifikacji do jakiegoś dobrego zawodu - stwierdziła kobieta ze smutkiem.

- Mogłabym sprzątać - zaproponowałam. Do tego powinnam się nadawać, a minimalna ilość pieniędzy pozwoli mi wyjść na swój rachunek i odciążyć SeHuna. 

- Chyba coś mam - pani Lee pociągnęła mnie z powrotem w stronę pomieszczenia, gdzie było jej biurko.

Posadziła mnie przed swoim biurkiem, a sama zaczęła przeglądać papiery i segregatory. Po chwili wyjęła jakąś kartkę.

- Praca dotyczy małego domku. Mieszka tam starsza pani i potrzebuje pomocy raz do dwóch razy w tygodniu - zaczęła opowiadać o pracy.

- A... nie ma nic większego? - zapytałam z nadzieją - Wolałabym coś, gdzie spędzę więcej czasu.

Co prawda, moje decyzje były podszyte ilością zarabianych pieniędzy, jednak chodziło także o czas. Sprzątając coś większego, nie wracałam myślami do tych przerażających chwil, gdy jeszcze byłam nastolatką. 

- Hmm... - westchnęła i znów zaczęła przeglądać segregatory. Po chwili zatrzymała się na jednym z ogłoszeń i uważnie je przeczytała. Patrzyłam na nią, a w powietrzu można było wyczuć napięcie.

- I co? - zapytałam i puściłam żurawia, żeby przeczytać co jest na kartce.

- Tu jest dosyć dobre ogłoszenie. Wczoraj je dodano. Tylko tutaj szukają czegoś w stylu gosposi. Oprócz sprzątania jest również gotowanie. Praca praktycznie cały dzień, w tym, że domowników praktycznie, w ogóle nie będzie w tym czasie w domu - powiedziała kobieta.

Ogłoszenie brzmiało wręcz idealnie. Cały dzień miałabym zajęcie i spokój. Praca za pewne dobrze płatna, więc mogłabym się usamodzielnić. 

Odebrałam od pani Lee kartkę z ogłoszeniem i przejrzałam warunki. Najbardziej zdziwił mnie jeden z punktów wymagań.

'Dziewczyna koło dwudziestki, ładna, lubiąca malować paznokcie'

Co to ma być? Może to ogłoszenie to jakiś kawał?

- Coś się stało? - zapytała kobieta, gdy zobaczyła moją minę. W odpowiedzi tylko podałam jej ogłoszenie i wskazałam ten punkt. - Rzeczywiście dziwne. Ale spokojnie. Jesteś pod naszą ochroną, jeżeli coś będzie nie tak, my się o tym dowiemy. Osobiście będę monitorować, czy wszystko w porządku. 

- Biorę to - powiedziałam starając się brzmieć pewnie, chociaż sama nie byłam zdecydowana, czy na pewno wybrałam dobrze.

- Dobrze. Możesz zacząć już dziś w zasadzie. Jeden z domowników zostawił nam klucz do ich mieszkania. Jak skończę prace to wpadnę zobaczyć, jak ci idzie - powiedziała kobieta i z jednej z szuflad wyjęła klucz.

Coś czuje, że to będzie dziwna rodzina...

Psychoza ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz