#9 piekło istnieje

56 2 0
                                    

Po chwili zdecydowałam się otworzyć drzwi. Mój ojciec właśnie podnosił rękę na panią Lee, która już miała ślad na policzku po uderzeniu.

- Błagam! Przestań! - zawołałam do ojca, a ten spojrzał na mnie przez ramię nieco skonsternowany tym, że odważyłam się pojawić i powiedzieć coś głośniej. 

- W końcu się pojawiła - skomentował próbując zachować spokój i podszedł do mnie.

- Zostaw ją w spokoju! - zaprotestowała zdecydowanym tonem kobieta, a ja delikatnie się skuliłam, obawiając się uderzenia. 

- Dlaczego uciekłaś? Przez ciebie musiałem przyjść aż tutaj - powiedział i wskazał na swoją byłą partnerkę, która właśnie bezsilnie opadła na podłogę. Mogłam tylko zgadywać, ile czasu trwała jego wizyta w tym mieszkaniu. 

Do moich oczu napłynęły łzy. Dlaczego, po raz kolejny, mogłam tylko bezsilnie płakać? Ojciec złapał mnie za ramię i pociągnął za sobą. Praktycznie spadłam ze schodów, gdy ciągnął mnie w kierunku dworu. Wyszliśmy na zewnątrz, a moją skórę otulił chłodny wiatr.

Deszcz padał coraz mocniej. Spadał na moją twarz skutecznie zakrywając łzy, które cały czas spływały po moich policzkach.

- Wsiadaj - rozkazał wskazując na znajome, srebrne BMW.

W duszy błagałam, żeby nie był to samochód Sehuna, jak bardzo zawiodłam się, gdy za kierownicą zobaczyłam mojego przyjaciela. Dawnego przyjaciela, poprawiłam się w myślach. Usiadłam na miejscu z tyłu i cicho zaczęłam łkać, jednak Sehun zdawał się tego nie słyszeć.

- Do hotelu - rozkazał ojciec, a samochód ruszył. Pod moje powieki napływały kolejne łzy. W tym momencie tak się bałam tego, co miało się wydarzyć. 

Po chwili staliśmy już pod największym i za razem najlepszym hotelem mojego ojca.

Uwielbiany przez gości, bardzo często uważany przez nich za przedsionek nieba, ze wspaniałą obsługą i pięcioma gwiazdkami w zestawie. Dla mnie był to budynek wyciągnięty z najgłębszych czeluści piekieł. To tutaj ciemna strona Seulu załatwiała swoje szemrane interesy, bawiła się dziewczynami w moim wieku jak jakimiś sex-zabawkami. Znów zaczęłam przeklinać Boga, że musiałam tu wrócić.

Weszliśmy do bogato zdobionego holu i od razu ruszyliśmy do windy. Sehun skrzętnie unikał mojego spojrzenia. Zachowywał się tak, jakby dowoził do klienta worek ziemniaków. Zwykły towar. Chłopak wcisnął guzik z numerem trzynaście. Dla niektórych było to piętro rozkoszy, dla innych piętro cierpienia i tortur, którym towarzyszyło tylko i wyłącznie upokorzenie.

Spojrzałam kątem oka na Sehuna, który skutecznie unikał kontaktu wzrokowego ze mną, zachowywał się jak zaprogramowana maszyna. Cały czas patrzył nieobecnym wzrokiem w jeden punkt w windzie, jego mina wskazywała na to, że nad czymś intensywnie myśli.

Gdy winda wydała charakterystyczny dźwięk, a drzwi rozsunęły się, ojciec dość brutalnie wypchnął mnie z windy. Przez chwilę ciągnął mnie przez korytarz by w końcu zatrzymać się przed drzwiami z numerem 411, moim więzieniem przez poprzednie lata. Uchylił drzwi i wepchnął mnie do środka. Nie dając mi szansy na cokolwiek, zamknął drzwi na klucz.

Bezsilnie opadłam na podłogę i zaczęłam szlochać. Nawet nie wiem ile siedziałam w tym jednym miejscu, mogłam tylko stwierdzić, że na tyle długo, by zdrętwiały mi nogi. Z tego przerażającego transu wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Przerażona podniosłam zapłakane oczy ku górze, by zobaczyć Sehuna.

- C... Co ty tu robisz? - wydukałam dławiąc się słonymi łzami.

- Wstań - odparł, jego ton był zupełnie spokojny, jakby nic się nie stało. Jakby, to, co teraz się dzieje było zupełnie normalne i zaplanowane. 

Niechętnie podniosłam się, w momencie, gdy udało mi się wyprostować poczułam silne zawroty głowy i delikatnie się zatoczyłam. Zbyt bardzo bolała mnie teraz głowa, przez ostanie godziny płaczu i stresu.

- Dlaczego...? - zapytałam, ale nie byłam w stanie dokończyć zdania. To było dla mnie zbyt wiele.

Sehun spojrzał na mnie z podniesioną lewą brwią.

- Musisz wyglądać znośnie. Zawołać kogoś żeby zrobił ci makijaż? Pomógł ci w przygotowaniach? - zapytał, a ja zbladłam.

- Po co? - zapytałam z narastającym przerażeniem.

- Wszystko w swoim czasie, malutka - odparł i rzucił na łóżko świeże ubrania. Usiadł w fotelu i wyjął telefon.

- Kto tu przyjdzie? - zapytałam siląc się na zdecydowany ton, ale i tak mój głos cały aż drżał.

- Ktoś, a teraz idź do łazienki przebrać się i zrobić jakiś makijaż. Jeżeli ojciec tak cię zobaczy każe mi cię siłą przygotować, a uwierz mi, nie chcesz tego - odparł, nie podnosząc wzroku znad swojego drogiego telefonu. Przetarłam ręką oczy i wzięłam ubrania do łazienki.

Zamknęłam drzwi, które, z wiadomych powodów, nie miały blokad. W tym więzieniu miałam nie znaleźć bezpiecznej przystani. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Oczy zaczerwienione i opuchnięte wyglądały, jakbym oberwała kilka razy. Nos delikatnie zaczerwieniony od kataru, który przez cały czas towarzyszył łzom. Usta delikatnie spękane i wysuszone, za pewne dlatego, że będąc na dworze jak zwykle beczałam.

Dlaczego nie mogę być jak te odważne dziewczyny z filmów i książek, które z podniesioną głową idą przez świat mimo wielu przeciwności?

Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Z przerażeniem gwałtownie odwróciłam głowę w tamtą stronę.

- RaeRim? Jesteś już gotowa? - spokojny, trochę stłumiony głos Sehuna rozszedł się po pomieszczeniu.

- Zaraz... - odpowiedziałam łamiącym się głosem i z prędkością światła przebrałam się w świeże ubrania.

Co dziwne, nie były to żadne wyzywające ubrania, które więcej odsłaniały niż zasłaniały. Były to jeansowe rurki i koszulka, która odsłaniała ramiona. W porównaniu do tego, co miałam do tej pory, gdy musiałam robić te okropne rzeczy, te ubrania były niezwykle... Zwykłe.

Niepewnym krokiem wyszłam z łazienki, by zobaczyć osobę, której się tutaj nie spodziewałam.

Psychoza ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz