#6 Brak tlenu

72 3 0
                                    

Kilka minut przed siedemnastą samochód Sehuna zatrzymał się obok mnie. Po chwili wahania otworzyłam drzwi i weszłam do auta zasiadając na miejscu pasażera.

- Cześć - przywitał się chłopak i ruszył przez ulice Seulu.

- Cześć - odpowiedziałam mu, ale spuściłam wzrok na swoje ręce, które miałam ułożone na własnych udach.

- Coś się stało? - spytał, a ja poczułam na sobie jego wzrok, który za pewne był zmartwiony. Po raz pierwszy obawiałam się na niego spojrzeć, miałam wrażenie, że od razu będzie w stanie odczytać moje myśli. Domyśleć się, że dziś rano zobaczyłam ojca. Z resztą i tak prędzej czy później to zrobi, a pani Lee dała mi do zrozumienia, że muszę z nim porozmawiać.

- Widziałam dziś ojca - powiedziałam i w końcu odważyłam się spojrzeć na chłopaka, na którego twarzy przeplatało się zdziwienie i... Strach? Szybko spuściłam wzrok.

- Rozpoznał cię? - zapytał, a ja pokiwałam przecząco głową, na co Sehun odetchnął z ulgą. - To dobrze.

Do końca jazdy siedzieliśmy w ciszy. Saehun zaparkował samochód na parkingu i poszliśmy do pizzerii, atmosfera stała się jakaś taka sztywna. Zaraz przy wejściu do naszych nozdrzy doszedł przyjemny zapach jedzenia, w pomieszczeniu rozlegał się przyjemny głos muzyki. Usiedliśmy do stolika i zamówiliśmy średnią pizzę, mając nadzieję, że atmosfera ulegnie poprawie.

- No więc, jak w pracy? - Sehun chciał przerwać tę ciążącą nad naszym stolikiem ciszę.

- Jest... Dobrze - stwierdziłam, nie mogłam znieść jego spojrzenia, które dosłownie przeszywało moje ciało. Odnosiłam wrażenie, że chciałby dokładnie wiedzieć, co widziałam i słyszałam. Czy wiem, że ojciec mówił na jego temat.

- To naprawdę jest jakiś zespół muzyczny?

- Tak.

- Rimmie? Czy coś jest nie tak? Zachowujesz się jakoś dziwnie. Może zmówię dla ciebie coś do picia- skwitował nie odrywając ode mnie uważnego wzroku, gdy pokiwałam głową, na chwilę odszedł i wrócił z dwoma wysokimi szklankami wypełnionymi słodkim napojem gazowanym.

- Czym ty się, tak właściwie, zajmujesz? - zapytałam cicho, gdy znów zajął swoje miejsce.

- No... - chłopak zrobił krótką pauzę - Pomagam ojcu w biznesie. Zaczynam przejmować wszystkie tajniki bycia skutecznym prawnikiem. Kiedyś muszę przejąć nasz interes - powiedział, ale instynkt i brak zaufania do ludzi w mojej głowie mówiły mi, żeby mu nie ufać. Po raz pierwszy poczułam to w odniesieniu do niego.

- Bo ojciec... On mówił o tobie różne rzeczy - zaczęłam się jąkać, ale Sehun dotknął mojej dłoni, która teraz leżała na stole.

- RaeRim, uwierz mi. Nie robię nic złego - mówiąc to, spojrzał mi prosto w oczy.

W tym momencie do stolika podeszła kelnerka z naszym zamówieniem, więc chłopak wziął rękę.

- Proszę, smacznego - powiedziała i położyła talerz z jedzeniem na stole, po czym odeszła.

W ciszy zaczęliśmy jeść, a mnie nadal męczyło, czy mogę mu zaufać. Nagle dostałam SMS'a, zerknęłam na Sehuna, który zajął się jedzeniem, więc wyjęłam telefon i sprawdziłam wiadomość.

'Może lepiej będzie, jak zamieszkasz u mnie. Trochę obawiam się o Twoje bezpieczeństwo. Dziś po ciebie przyjadę i zabiorę do siebie'

Nie spodziewałam się takiej wiadomości od pani Lee. Spojrzałam jeszcze raz na ekran czytając uważnie słowo po słowie, żeby mieć pewność, że wszystko dobrze zrozumiałam.

- RaeRim... Mówię do ciebie - usłyszałam nagle głos Sehuna i gdy tylko podniosłam głowę zobaczyłam jak macha mi ręką przed twarzą.

- Przepraszam - wyszeptałam i schowałam telefon do torebki, która leżała obok mnie. - Możemy już iść?

Sehun popatrzył na mnie dziwnie, ale w jego oczach było też zmartwienie. Niestety, nie wiedziałam, czy chodzi mu na pewno o moje zdrowie, czy może jednak chodzi o "legalne" interesy.

- Dobrze się czujesz? Nic nie zjadłaś... - zauważył i sięgnął przez stół, żeby dotknąć mojego czoła. - Nie masz gorączki. - stwierdził i usiadł na swoim miejscu.

- Po prostu... - zaczęłam, ale nie wiedziałam co powiedzieć - Boli mnie... Brzuch - wymyśliłam w końcu, a chłopak westchnął.

- Więc chodźmy - powiedział, wziął mnie pod ramię i wyprowadził z restauracji. Sehun otworzył drzwi od strony pasażera i wskazał dłonią, żebym wyszła.

- RaeRim? - usłyszałam nagle i odwróciłam się do tyłu. Za mną stali Jin i Jungkook. - To twój chłopak? - zapytał młodszy i podszedł do Sehuna przyglądając mu się przy tym badawczo.

- Nie... To... - zaczęłam, ale nie dokończyłam.

- Dlaczego ona jest taka blada? Co żeś jej zrobił?! - zapytał Jin, zupełnie nie zwracając na mnie uwagi, tylko krzyżując niechętne spojrzenie z Sehunem.

- Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś miała zemdleć... - stwierdził Kook na cały głos, a mojemu przyjacielowi chyba podniosło się ciśnienie. Wyglądał na wściekłego.

- Kim wy, do cholery, jesteście? - zapytał patrząc na chłopaków.

- Lepsze pytanie, kim ty jesteś! - zawołał Jungkook, a ja podeszłam do nich, próbując ich uspokoić.

- Jungkook... On nie... - zaczęłam, ale gdy tylko pojawiłam się bliżej od razu poczułam coś w stylu wstydu. Nie mogłam podnieść na nich głosu.

Cała trójka zaczęła się kłócić na samym środku ulicy, a ja bałam się do nich odezwać, czując wstyd, zażenowanie i zakłopotanie. Nagle zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o latarnie, która stała obok.

- Sehun... - powiedziałam szeptem i, dzięki Bogu, mój przyjaciel zwrócił na mnie uwagę.

- Wywalajcie, pajace - powiedział chłopak i praktycznie nieprzytomną włożył mnie do swojego samochodu.

- A może ona nie chce jechać z tobą! Skoro nie jesteś jej bliski, to skąd mam wiedzieć, że będzie z tobą bezpieczna? - zapytał Kook, co bardzo mnie zdziwiło. Dlaczego ktokolwiek, aż tak się mną przejmuje? Dlaczego Jungkook w ogóle to robi? Czego on może ode mnie oczekiwać?

- Uspokójcie się! - zawołał nagle ktoś. Znałam ten głos. Wszyscy umilkli, a ja poczułam znajomy dotyk na policzku - jak się czujesz? - zapytała pani Lee. Osoba, której najbardziej teraz potrzebowałam.

- Duszno mi - wysapałam i nerwowo wdychałam powietrze.

- Sehun, biorę ją do siebie. Masz jeszcze dziś przywieźć dla niej jakieś ubrania - usłyszałam, a następnie poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Zorientowałam się kto to był, tylko dzięki przyjemnemu zapachowi perfum. To był Jungkook.

Kilka minut później czułam się trochę lepiej. Otworzyłam oczy. Siedziałam na przednim siedzeniu samochodu pani Lee. Kobieta już prowadziła samochód zaciętą miną obserwując otoczenie.

- Nie powinnaś się przemęczać - powiedziała dość ostrym tonem, widząc, że już mi lepiej.

- Przepraszam... - wyszeptałam, a kobieta westchnęła.

- Jin powiedział, żebyś jutro nie przychodziła do nich.

Psychoza ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz