#4 Koreańscy Idole

224 24 0
                                    

Weszłam do srebrnego BMW Sehuna z ulgą, że już jestem bezpieczna i z obawą, że zaraz zacznie zadawać pytania. 

Rodzice chłopaka byli bogaci i nigdy nie żałowali dla niego pieniędzy, tego właśnie mu zazdrościłam. Chociażby pozornej miłości rodziców. 

- Co to były za SMS'y? - zapytał od razu, gdy tylko usiadłam na miejscu pasażera.

- Dziwne... Zdecydowanie dziwne SMS'y - powiedziałam i posłałam mu blady uśmiech próbując zakończyć tę rozmowę zanim rozkręci się na dobre. 

- To nie ty pisałaś? - upewniał się.

- Nie - odpowiedziałam. Sehun był jedyną osobą płci odmiennej, której w miarę normalnie odpowiadałam. Może dlatego, że znał moje sekrety, a mimo to nie odwrócił się do mnie plecami jak zrobiła to reszta społeczeństwa. No i znałam go od piaskownicy. Nasi rodzice byli znajomymi, a chłopak ukrywał mój przyjazd do Seulu, co czyniło go jeszcze bardziej zaufanym. 

- Komu dałaś dotknąć swojego telefonu? - zapytał zdziwiony chłopak. No tak... Nikomu nie dawałam dotykać swojego aparatu, a J-Hope już pierwszego dnia tak po prostu wziął sobie go i zaczął prowadzić konwersacje z moim przyjacielem...

- Długa historia... - westchnęłam i dotknęłam dłonią swoich skroni. Od przebywania w tamtym hałaśliwym mieszkaniu zaczęła boleć mnie głowa...

- Ale coś czuję, że będzie ciekawa - zaśmiał się Sehun patrząc na moją cierpiętniczą minę.

Po krótkiej wymianie zdań w końcu zgodziłam się opowiedzieć mu wszystko co wydarzyło się w mieszkaniu.

- Zespół muzyczny? - zdziwił się i poprawił w fotelu kierowcy. - Nie znam...

- Będę musiała sprawić w internecie... - stwierdziłam i spojrzałam przez okno samochodu. Właśnie zaczął padać deszcz, więc obserwowałam krople spływające po szybie.

- Być może przydadzą ci się takie informacje... - stwierdził mój drogi przyjaciel i wjechał w ulicę osiedli. Chwilę później skręcił w jeden z parkingów podziemnych. - W każdym razie, mam nadzieję, że to nie jacyś dziwacy jak dawniej...

Pokiwałam twierdząco głową i przymknęłam oczy, by próbować uspokoić się. 

Już w kolejnych pięciu minutach weszliśmy do domu. Od razu poszłam do pokoju i zaczęłam przeglądać internet. Dowiedziałam się, że tych siedmiu chłopaków tworzy zespół BTS, przejrzałam ich profile by wiedzieć, jak się do nich zwracać. Dowiedziałam się, że Jungkook jest ode mnie o kilka miesięcy młodszy. Było to pewnego rodzaju pocieszenie, że w tym zwariowanym domu jest ktoś młodszy, z kim będę mogła trochę swobodniej pogadać... Chwila, przecież nawet jak on jest młodszy, to ja jestem zbyt dziwna, żeby z nim normalnie porozmawiać. Za pewne na samym początku rozmowy spalę buraka i będę wpatrywała się w podłogę licząc, że zaraz się w nią wtopię.

Z moich, jak zwykle dziwnych, rozmyślań wyciągnął mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Numer był zapisany jako 'przystojniak nr 1', problem tkwił w tym, że ja nikogo tak nie zapisywałam. Po chwili wahania odebrałam połączenie.

- Halo?

- No cześć, Rimiee - po drugiej stronie usłyszałam głos Kooka. Skąd on miał mój numer? Przecież on wtedy tylko pisał z Sehunem. - Możesz jutro wpaść?

- T... Tak

- Świetnie. A o której byś była?

- Nie wiem... Może dziewiąta rano? - zapytałam, a moja twarz mimowolnie upodobniła się do pomidora. Świadomość, że rozmawiam z kimś takim powodowała, że moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Zwłaszcza, że na ekranie komputera widniała jego twarz. 

To był jeden z wielkich idoli mający setki, czy tysiące fanek. Jest uosobieniem ideału, który potrafi wszystko i wykorzystuje to, by osiągnąć sukces na miarę światową, a ja mam jedynie... nic. 

- Okej. Zostawimy ci wszystkie informacje, bo jutro wychodzimy o siódmej. To papa! - powiedział i rozłączył się.

Jak oparzona odrzuciłam telefon na biurko niemal trafiając w laptopa, który na nim stał. Zaczęłam brać wdechy i wydechy próbując się uspokoić. Po kilku minutach do pokoju wszedł Sehun.

- RaeRim... Astmy dostałaś? - zapytał z głupim uśmiechem i podał mi szklankę z wodą.

- Nie mam astmy - powiedziałam cicho, tworząc z ust dzióbek. Chłopak zaśmiał się i poczochrał moje włosy.

- Wiem, wiem... Tylko się z tobą droczę. Z kim rozmawiałaś? - zapytał i usiadł na krześle, które stało niedaleko.

- Z... Pracodawcą - powiedziałam spuszczając wzrok na swoje uda.

- Tak trudno rozmawiać ci z gościem, który dał ci pracę? Musisz być spokojniejsza, bo w pewnym momencie po prostu zemdlejesz, i co wtedy? - zapytał i podniósł się z krzesła.

- Idziesz już? - zapytałam ze smutkiem, na co on odpowiedział mi najpiękniejszym uśmiechem na świecie. 

- Tylko na chwilę.

Był równie przystojny co chłopaki z tego zespołu. Dodatkowo miał przejąć udziały ojca w wielkiej firmie prawniczej. To wszystko powodowało, że również nie mógł odpędzić się od adoratorek. 

Rzeczywiście, już po chwili wrócił z powrotem. W dodatku coś trzymał w ręce.

- Zjedz to - rozkazał podając mi kilka kolorowych tabletek, które pomagały mi zawsze przy moich stanach lękowych. Bez chwili wahania włożyłam je do buzi i popiłam kilkoma łykami wody.

Resztę wieczoru Sehun próbował wytłumaczyć mi sposoby, dzięki którym mógłbym bardziej radzić sobie ze stresem, który pojawiał się przy osobnikach płci przeciwnej. Było to bardzo miłe, biorąc pod uwagę, że opiekował się mną jak starszy brat. 

***

Na drugi dzień równo o dziewiątej weszłam do mieszkania BTS. Po zdobyciu wczorajszej wiedzy czułam się tutaj jeszcze bardziej nieswojo. Może lepiej było żyć ze słodką nieświadomością, że tych siedmiu chłopaków jest koreańskimi idolami wielkiego formatu? Weszłam do kuchni i od razu w oczy rzuciła mi się kartka położona na samym środku blatu. Wzięłam ją w ręce i zaczęłam czytać.

'Dziś nie musisz robić za dużo. Zrób tylko zakupy i ogarnij trochę mieszkanie. Nie musisz sprzątać jak wczoraj. Nie przemęczaj się tylko ^^ pod kartką są pieniądze.'

Rzeczywiście, w miejscu, gdzie prędzej była kartka teraz były pieniądze. Postanowiłam w pierwszej kolejności iść po zakupy.

***

Szłam między alejkami wypełnionym przeróżnymi produktami w poszukiwaniu mąki, gdy nagle usłyszałam znajomy głos. Głos, którego nie chciałam słyszeć. Odłożyłam koszyk z produktami na podłogę i podeszłam do końca alejki. Tam trochę się wychyliłam i zobaczyłam najbardziej znienawidzonego przeze mnie człowieka.

Psychoza ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz