#8 słodki gest

61 2 0
                                    

Chłopaki siedzieli ze mną jeszcze długo. Cały czas Kook próbował mnie rozbawić, co coraz częściej mu się udawało.

Koło dwudziestej, gdy w mieszkaniu zostałam tylko ja i pani Lee, stwierdziłam, że mam ochotę na coś słodkiego. Po moich długich prośbach pani Lee zgodziła się na moje samodzielne wyjście do sklepu. Chciałam odetchnąć w samotności, tak jak z reguły w swoim szpitalnym pokoju. 

Szłam przez tłoczne ulice. Mnóstwo osób w moim wieku teraz rozmawiało i żartowało w grupach, spędzali czas z drugą połówką, a ja? Ja szłam zupełnie sama, bez jakichkolwiek znajomych, odizolowana od świata zewnętrznego, a moim jedynym znajomym, który jeszcze o mnie pamiętał był Sehun. A teraz? Teraz już nawet nie wiem komu mogę zaufać.

Moje rozmyślania przerwał znajomy głos. Poczułam jak moje ręce zaczynają się trząść, przypominając sobie ten ton z czasów, gdy byłam głupią nastolatką. Powoli odwróciłam się w kierunku ojca, który stał tuż za mną z dziwnym uśmiechem. 

- RaeRim... Droga córciu... wreszcie wróciłaś. Tyle musimy nadrobić - powiedział i złapał mnie mocno za ramię, po czym zaczął ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku.

W przypływie adrenaliny, jakimś cudem udało mi się wyrwać z tego morderczego uścisku i zaczęłam uciekać. W przypływie bezsilności wbiegłam do jakiejś mniej uczęszczanej uliczki z nadzieją, że ojciec nie zorientuje się, gdzie skręciłam. Łzy z każdą chwilą leciały mi coraz bardziej tym samym zamazując całe pole widzenia. Nagle dobiłam do czegoś twardego. Przetarłam twarz z łez i podniosłam wzrok. Przede mną stał Suga w stroju sportowym. Wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem i podał mi dłoń, bym mogła wstać. 

- Przepraszam, Oppa - wydukałam i ruszyłam, żeby go wyminąć, ale złapał mnie za ramię.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał, a ja zrobiłam przerażoną minę. Co teraz mam mu powiedzieć? - Wszystko w porządku? 

- To nic takiego... Pójdę już - wyszeptałam i otarłam oczy rękawem.

- RaeRim... - jego głos zabrzmiał wręcz złowieszczo. - Musimy porozmawiać - stwierdził i pociągnął mnie do pobliskiej kawiarni, która w tym momencie świeciła pustkami. Złożył zamówienie, a kelnerka po posłaniu mu uwodzicielskiego spojrzenia odeszła.

Siedziałam jak na skazanie, a blondyn, jak dotąd, tylko bombardował mnie wzrokiem, oczekując jakichś wyjaśnień.

- Dziwnie się czuję... Oppa - wyszeptałam spuszczając wzrok niżej.

- Czemu wyglądałaś jakbyś uciekała przed stadem dzikich psów? - zapytał, a ja wciągnęłam gwałtownie powietrze. 

- To... To przez tatę - zdradziłam zgodnie z prawdą, a on przechylił głowę z zainteresowaniem. 

- Kim jest twoja rodzina? - zapytał w końcu, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej zakłopotana. Nie wiedziałam co mu teraz odpowiedzieć.

- Dlaczego chcesz to wiedzieć, Oppa? - zapytałam i nerwowo zaczęłam bawić się jednym z zamków bluzy.

- Chciałem znaleźć o tobie jakieś informacje, ale nic nie mogłem znaleźć - odparł i oparł ręce na stoliku, by znów wpatrywać się w moje oczy, które teraz nie wiedziały, gdzie się podziać..

- Po co ci informacje o mnie, Oppa? - zapytałam niespokojnie, na ułamek sekundy krzyżując z nim wzrok.

- Po prostu kogoś mi przypominasz - odparł Suga, a ja coraz bardziej nerwowo zaczęłam kręcić się na krześle, na którym siedziałam. - Przypuszczam, że się nie mylę, ale potrzebuję informacji.

- To na pewno pomyłka - wyszeptałam i spojrzałam w okno, za którym padał deszcz. Tak bałam się, że zaraz zobaczę tam mojego ojca.

- Dlaczego tak bardzo się denerwujesz? - zapytał chłopak, a do stolika podeszła kelnerka z jego zamówieniem.

Chłopak podał mi filiżankę z kawą i ciastko. Spojrzałam na niego zszokowana i rozkojarzona. Zazwyczaj, gdy ktoś coś mi wręczył oznaczało to jedno, czego chciał. Po raz kolejny spanikowałam. Czy on wie, że w przeszłości byłam zmuszona do prostytucji?!

- RaeRim? Spokojnie - powiedział chłopak i wyciągnął do mnie rękę.

- Ja nie mogę tego przyjąć - wydukałam, w tym momencie mój głos wydawał się być mi tak obcy...

- Przestań. Jesteś zmarznięta, w dodatku długo biegłaś. Musisz naładować energię - odparł Suga przysuwając bliżej mnie talerzyk z ciastem. 

-A ty, Oppa? - zapytałam niepewnie sięgając po smakołyk.

- Po treningu nie mogę jeść słodyczy - odparł i zaczął przyglądać się, jak ja zaczynam dłubać widelczykiem w ciastku.

- Dlaczego to robisz? - zapytałam po dłuższej chwili, wskazując brodą talerzyk i w połowie wypitą kawę, nieco je w siebie wmusiłam, by nie robić przykrości mojemu towarzyszowi. Jednak Suga miał też trochę racji, że cukier zawarty w cieście nieco podniósł moją energię. 

- Skoro widzę, że tego potrzebujesz, to dlaczego nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Nikt nie był dla mnie tak miły już od dawna - odparłam ze smutkiem.

Siedzieliśmy jeszcze przez kilka minut w zupełnej ciszy, gdy wypiłam do końca kawę Suga podniósł się i rozciągnął mięśnie, nieco rozluźniając też atmosferę. 

- Chodź, odprowadzę cię - powiedział spokojnie i okrył mnie swoją bluzą. - Może trochę walić, bo ćwiczyłem, ale jeśli zachorujesz przez przewianie to będzie wtopa. 

- Zmokniesz, Oppa - stwierdziłam mocniej opatulając się ciepłym materiałem, jednocześnie ignorując jego uwagę odnośnie teoretycznego zapachu bluzy. 

- Co ty tak zawsze 'Oppa' i 'Oppa' przy każdym zdaniu? - zapytał z delikatną irytacją i westchnął.

Co miałam mu odpowiedzieć? Że to przyzwyczajenie z ostatnich lat? Jak potraktowałby mnie wtedy? Zostawiłby mnie tutaj? Wyśmiał? Poczułby do mnie obrzydzenie?

- Przepraszam... - wyszeptałam w końcu, a Suga jakby westchnął z bezsilności.

- Zdecydowanie masz wyjątkową osobowość - stwierdził z lekkim rozbawieniem i ruszył w stronę wyjścia, ruszyłam zaraz za nim.

Wyjątkową? Byłabym w stanie założyć się, że chciał powiedzieć 'dziwną'. Chyba potrzeba mi znów wizyty u mojego psychiatry, a najlepiej znów trochę czasu w szpitalu. Przez spotkanie mojego ojca, cały strach powrócił. Psychoza sprzed lat... 

Weszliśmy na ulicę, na której jakiś czas temu spotkałam tatę. Moje ciało zaczęło się trząść ze strachu. Co zrobię, gdy ojciec mnie zobaczy w towarzystwie Sugi? Co zrobi blondyn? 

- RaeRim, zachowujesz się trochę dziwnie. Na pewno nic się nie dzieje? - zapytał, gdy tylko stanęliśmy przy drzwiach do bloku, gdzie teraz mieszkałam.

- Tak... Dziękuję, Oppa - odparłam cicho i oddałam mu bluzę.

Szybko weszłam do bloku i wbiegłam po schodach, jednak, gdy miałam otworzyć coś mnie powstrzymało. Po drugiej stronie, w mieszkaniu, słychać było krzyk i awantury. Tego nie powinno być. 

Psychoza ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz