Rozdział 9

162 12 0
                                    

Pełzając w mojej skórze
Te rany, one się nigdy nie zagoją
Strach jest sposobem, w jaki upadam
Sprawiając, że trudno się połapać, co jest prawdziwe

By MrsBorussen (perspektywa Sary)

Nadeszła noc, a wraz z nią nowy pomysł na ucieczkę. Jednym ruchem ręki ściągnęłam prześcieradło z mojego łóżka i rzuciłam je Van.

- Po co mi to? - zapytała zdziwiona dziewczyna.

- Zrobimy z tego linę - odparłam, rozbierając kołdrę z poszewki.

- Jak to?! I ty myślisz, że ja wyjdę przez balkon po prześcieradłach przywiązanych do barierki?

- No wiesz, zawsze możesz zostać tu z Harrym - powiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach.

Moja przyjaciółka chyba postanowiła trzymać się planu ucieczki, bo zaczęła uważnie związywać ze sobą poszewki i prześcieradła. W głowie Vanessy nadal panował rozsądek, który chronił ją przed śmiercią i ryzykiem. Był on, co prawda znacznie mniejszy niż wcześniej, ale i tak dawał o sobie znać.

Gdy ,,lina" była już gotowa, starannie przywiązałam ją do balustrady. Spojrzałam w dół, ostatni materiał dotykał ziemi.

Pociągnęłam za prześcieradła, parę razy by upewnić się czy są mocno przywiązane, przeszłam przez barierkę i ześlizgnęłam się w dół.

- Teraz ty - powiedziałam, rzucając ostre spojrzenie, lekko przestraszonej Van stojącej na balkonie.

- Okay. Zrobię to - odrzekła Vanessa tak cicho, że ledwo usłyszałam, co powiedziała.

Dziewczyna złapała mocno ,,linę" i zsunęła się po niej na ziemię.

Odwróciłyśmy się z nadzieją ucieczki, a naszym oczom ukazali się Marco i Niall.
Spojrzałam w cudne, zielone oczy blondyna i nie czekając ani chwili dłużej pocałowałam go czule.

Niall i Van obściskiwali się obok szepcząc sobie coś na ucho.

Nasza chwila namiętności niestety nie trwała długo, bo za sobą słyszałam już strzały z pistoletu.

Odwróciłam się gwałtownie i zaczęłam uciekać w stronę lasu. Nie mogłam odpuścić takiej okazji, teraz albo nigdy postawiłam wszystko na jedną kartę, mogłam za to zapłacić życiem, ale już nie raz pchałam się w ramiona śmierci.

Duża ilość strzałów zaczęła padać niebezpiecznie blisko. Gdy byłam już odpowiednio daleko, stanęłam na chwilę, by sprawdzić, czy każdy uciekł i wtedy zobaczyłam jak jedna z kul dosięgła ręki Van.

Dziewczyna padła na ziemię, a Niall pobiegł w jej stronę. To musiało się źle skończyć.

Patrzyłam z przerażeniem w oczach, jak jeden z pocisków wbija się Niallowi w ramię. Porywacze bez wahania wzięli Vanessę na ręce i uciekli do budynku. Podbiegliśmy do zakrwawionego Nialla i pomogliśmy mu wstać.

***

Nasza wędrówka przez las wydawała się długa i mozolna, choć minęło dopiero 40 minut.

- A co z Vanessą? - spytałam, patrząc na Marco.

- Wrócimy po nią, nie martw się.

Tak też zrobiłam, Harry przecież zadba o zdrowie Van, więc jej życiu nic nie zagraża.

Niall już ledwo szedł i z każdym metrem tracił coraz więcej krwi. Wiedziałam, że w takim stanie każda minuta się liczy.

Po chwili jednak dotarliśmy do szpitala. Lekarze natychmiast zabrali naszego przyjaciela do zabiegowni, a ja i Marco usiedliśmy w poczekalni.

Położyłam głowę na ramieniu chłopaka ze zmęczenia i powiedziałam:

- Boję się, że nigdy stąd nie uciekniemy, a Harry zawsze będzie nas dręczyć.

- Uciekniemy, gdzieś daleko, gdzie nawet Harry nas nie znajdzie i będziemy już zawsze razem, przysięgam - wyszeptał blondyn, całując mnie w czoło.

Zaginione 3 || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz