Stoję na środku dużej, opuszczonej sali.
Jestem sama.
Jest zimno, a chłód przenika całe moje ciało. Wiatr głośno świszcze owiewając pomieszczenie i poruszając folią luźno przyczepioną do okien.
Na drewnianej podłodze walają się połamane deski, piasek i szkło z powybijanych szyb. Ściany pokryte są napisami i malunkami.
Na jednej ścianie uśmiecha się do mnie czarnooki potwór, na innej mogę przeczytać jakiś tekst.
Po drugiej stronie pomieszczenia dostrzegam zniszczony szary fotel i dopiero wtedy zauważam że znajduję się tak naprawdę w opuszczonym domu. Pod warstwą brudu i spreju zauważam niebieską tapetę, a gdy patrzę w górę dostrzegam ogromny żyrandol.
Podchodzę do okna i wyglądam na zewnątrz. Widzę zarys drzew na tle granatowego nieba usłanego białymi punktami. Noc wydaje się spokojna i przyjazna. Jakby zaprasza, aby zanurzyć się w jej ciemnościach i odpłynąć wraz z szumem wiatru.
Nagle słyszę za sobą poruszenie, więc odwracam się i podskakuję przestraszona.
Przede mną stoi chłopak w moim wieku. Zaskoczona jak się tu pojawił cofam się i czuję za sobą zimną ścianę. Spoglądam znów na chłopaka. Jest wysoki. Blond czupryna lekko opada mu na czoło, a jego niebieskie oczy zdają się przenikać mnie na wskroś. Usta zaciśnięte w cienką linię nie wyrażają nic, ale te oczy... Mam wrażenie że cieszy się na mój widok. Widzę w nkch wesołe iskierki.
Całą się rozluźniam, gdy nie znajduję w nim potencjalnego zagrożenia. Moje ciało wręcz garnie się, by choć trochę się do niego zbliżyć jednak stoję w miejscu. W końcu to on pierwszy wykonuje ruch i wyciąga do mnie rękę. Dłonią delikatnie głaszcze mnie po policzku jakby bał się że jeden silniejszy ruch może wyrządzić mi krzywdę, ale to przecież ja jestem zła. Jego dłoń jest ogromna, zakrywa połowę mojej twarzy. Jej ciepło i szorstka faktura wypełniają mnie poczuciem bezpieczeństwa.. Patrzy na mnie tymi swoimi oczami, lecz nagle całe bijące od niego ciepło nagle znika. Wyraz jego twarzy zmienia się. Widać w nim ból, smutek, obrzydzenie... wszystko co najgorsze. Cofa rękę i robi krok w tył.
Wie o mnie, wie co zrobiłam- przelatuje mi przez myśl, ale wtedy zauważam że nie patrzy już nie na mnie, ale na coś po mojej prawej stronie. Ja również przenoszę tam wzrok i widzę wysokiego, potężnego mężczyzne. Wygląda na zniszczonego, zepsutego. Tłuste, czarne włosy opadają na jego twarz. Podkrążkne oczy, gęsty zarost i usta wykrzywione w złośliwym uśmiechu.
-Potwór- mówi w pustkę przed sobą, lecz od razu wiem że chodzi mu o mnie.
Boję się go. I wtedy jego twarz się zmienia. Czarne włosy zastępuje blond czupryna. Twarz mimo starego wieku trzyma się dosyć dobrze. Stare, zniszone ubrania zastępuje dopasowany garnitur.
-Potwór- powtarza.
Cofam się i wpadam na chłopaka za mną. Jego ciepłe ręce spoczywają na moich ramionach, czuję jego oddech na karku. Szepcze mi do ucha.
-Uciekaj-odwracam się w jego stronę.
Patrzę na niego i mężczyznę za mną. Łapię chłopaka za ręce, chcę mu pomóc, by mógł uciec, ale on tylko patrzy na mnie smutnym wzrokiem i kręci głową. Odsuwa się ode mnie. Jego usta krzyczą bym uciekła i tym razem tak robię. Biegnę najszybciej jak mogę. Nie odwracam się.
Oddech mam przyspieszony, łzy cienką po policzkach, ale ja myślę tylko o chłopaku. Mimo iż biegnę szybko, mężczyzna mnie dogania. W pewnym momencie tracę grunt pod nogami. Spadam. Czuje jego ręce, które są wszędzie. Zrywają że mnie ubrania i pchają do przodu.
Słyszę tubalny śmiech i czyjś krzyk, który jak się okazuje należy do mnie. Potem widzę tylko ciemność.
Gdy się budzę leże na podłodze zlana potem. Krzycze i szarpie kołdrę.Witam w moim nowym opowiadaniu😃. Mam nadzieję, że choć odrobinę wam się spodoba. Okładka zrobiona jak zrobiona no, ale cóż. Dziękuję za każdą odsłonę i zapraszam do czytania 😀😀😀
CZYTASZ
Between dream and reality
RandomPo prostu się znają. Po prostu los postanowił połączyć dwa zagubione serca. A oni po prostu napisali razem swoją historię.