4

11 4 0
                                    

Następnego ranka kiedy wstaję ogarnia mnie jakieś złe przeczucie. I nagle przychodzi olśnienie.
Zrywam się z łóżka i biegnę do kuchni.
Liczę róże. Osiem
Liczę znowu i znowu, i znowu...
Osiem, osiem, osiem, osiem...
Czuję jak oddech zamiera mi w piersi i ciało przeszywa przerażenie w najczystrzej postaci. Dziś jest 8 sierpnia. Do głowy wybijają się słowa, które świadczą o mojej bliskiej klęsce.
Po chwili stwierdzam że nie dam rady. Już po chwili stoję w salonie z telefonem przy uchu.
Nawet nie minęły 2 sygnały, gdy usłyszałam osobę po drugiej stronie.
-Halo?-rozległ się męski głos
-Manson? To ja. Ja potrzebuję cię-wyszeptałam drżącym głosem.
-Spokojnie skarbie. Powoli. Powiedz co się stało- spytał.
-Ja... Brody, on.... I jeszcze ten sen.... I róże... Osiem...-wyjąkałam
-Dobrze Renee, już jadę. Zamknij drzwi. Będę za pół godziny- powiedział szybko i rozłączył się.
Wiedziałam że Manson zawsze będzie przy mnie. Znał prawie całą moją historię z Brodym. Nie znał jednak mojej przeszłości i nie wiedział jak potężny oręż dzierży Brody.
Gdyby wiedział straciłbym i jego. Bo on był wspaniały, a ja byłam niczym.

Tak jak powiedział po 30 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam do drewnianej powierzchni i zerknęłam przez wizjer. Widząc zaniepokojoną twarz bruneta od razu otworzyłam.
Drzwi z hukiem odbiły się od ściany, a ja wtuliłam się w chłopaka. Znajomy zapach otulił mnie, a ciepła dłoń gładziła moje plecy. Dało mi to chwilowe ukojenie.
-Chodź. Wejdziemy do środka-wprowadził mnie do mieszkania i dokładnie zamknął drzwi
Uśmiechnełam się lekko na widok znajomej twarzy. Gdy chłopak zdjął buty i kurtkę poszliśmy do kuchni.
-Siadaj słonko, a ja zrobię herbatę i zaraz wszystko mi opowiesz- niesamowite dla mnie było jak ten chłopak potrafił zachować spokój, kiedy ja byłam w środku roztrzęsiona.
Otworzył szafkę i zagwizdał.
-Widzę że nasza ulubiona kolekcja zyskała nowe dzieci.
Znam Mansona od tych dwóch lat i odkąd zaczęłam pracować w kawiarni oraz dostawać resztki różnych herbat, czy tych w nadmiarze, zaczął traktować to zbieranie poważnie i jak widział w sklepach jakąś herbacianą 'nie mogłem jej przegapić' okazję to kupował i uzupełniał moje szafki nowymi 'dziećmi'. Przejawy jego dziwnej obsesji mimo wszystko pomogły rozładowałć moje napięcie i usiadłam wygodniej na krześle ciesząc się z obecności przyjaciela.
Kiedy woda się zaparzyła i po kuchni rozszedł się aromat owoców leśnych chłopak w końcu usiadł przy stole i postawił przede mną parujący kubek.
-A teraz gadaj wszystko od początku- podnosi rękę- Jesteś chora prawda?
Niechętnie kiwam głową, a on od razu zrywa się i wychodzi. 
Po chwili wraca niosąc koc, który od razu ląduje na moich ramionach.
-Wyglądasz jak trup- mówi patrząc na mnie z głową opartą na ręce- Możesz już mówić.
-On wrócił. Wczoraj dostałam osiem róż. To nie może znaczyć nic dobrego. Nie wiem co teraz zrobi. On jest nieobliczalny i jeszcze ten liścik- przesunęłam kawałek papieru w jego stronę- Boję się. Cholernie się go boję....
-Kotku, jesteś sto procent pewna że to on?- zapytał poważnie.
-Tak, ten liścik i róże to mógł być tylko on. On wrócił po mnie- wyszeptałam.
-Spokojnie kochana. Przeprowadziła się na razie do mnie. Ja jutro wyjeżdżam, ale tam przynajmniej cię nie znajdzie.
Pokręciłan głową.
- Nie mogę się do Ciebie przeprowadzić. Alysha spodziewa się dziecka, tylko bym wam przeszkadzała. I nie nalegaj bo się nie zgodzę. Będę po prostu bardziej uważała i zamykała drzwi na klucz.
-Skarbie...
- Nie Mason. Nie przekonasz mnie- powiedziałam twardo.
-Dobrze, ale jeśli cokolwiek cię zaniepokoji masz natychmiast udać mi znać, zgoda?- skinęłam głową- Co Ci się stało w rękę?
-Pamiętasz ten sen, o którym Ci kiedyś wspominałam?-gdy chłopak potwierdza kontynuuję- Tak naprawdę to śni mi się on codziennie, a wczoraj spotkałam chłopaka ze snu- zmilkłam na chwilę by mógł to przyswoić- Od tego czasu nie mogę się na niczym skupić-pokazałam mu rękę owiniętą bandażem- Oto skutek mojej niezdarności połączonej z całą tą sytuacją.
-Powiedź mi co się wczoraj stało.
Upiłam łyk gorącego napoju zanim zaczęłam mówić.
-Wczoraj się rozchorowałam i miałam taaaką ochotę na pizzę-chłopak roześmiał się.
-Jak zawsze-spojrzałam na nigo poważnie i momentalnie zamilkł.
-Otworzyłam drzwi i zobaczyłam chłopaka. Zaczęłam z nim rozmawiać i wtedy zobaczyłam jego. I on...jego widok. Ja....- nie wiedziałam co powiedzieć- On po prostu uciekł...
-Tak po prostu? Jesteś pewna że go nie znasz? Może jednak spotkaliście się w przeszłości i przestraszył go twój widok. Może kiedyś łączyło was coś ważnego.
-Kiedy ja go kompletnie nie kojarzę- westchnełam.
-Opowiedz mi jeszcze raz ten sen.
-Jestem w jakimś domu, przedemną stoi chłopak. Nie boję się co, czuję się z nim bezpieczna, ale nagle patrzy na kogoś innego. Boi się mężczyzny, który stoi za mną. Twarz tego mężczyzny się zmienia i widzę.... mojego wuja. On mówi złe rzeczy. Uciekam i próbuje pociągnąć ze sobą chłopaka, ale on dalej stoi i tylko patrzy się na mnie. Uciekam, ale zawsze mnie dogania. Manson nie znasz całej mojej przeszłości i nie jestem w stanie Ci jej opowiedzieć, ale ten sen sprawia że znów tam jestem. Nie chcę tam być‐ szlocham.
Chłopak przyciąga mnie do siebie i zamyka w szczelnym uścisku.
-Ciiii kochana, jesteś tu.
Kiedy udaje mi się uspokoić chłopak delikatnie mnie odsuwa. Ocieram łzy grzbietem dłoni i siadam z powrotem na swoim miejscu.
-Zdaje mi się że spotkanie z chłopakiem może pomóc Ci zrozumieć sen, a nawet może przestanie on Ci się śnić. Musisz się z nim spotkać i dowiedzieć jak to wygląda z jego perspektywy.
Kiwam głową, ma rację. Ale czy to aby na pewno dobry pomysł?
-A co jeśli on wie więcej niż ja? Co jeśli on wie o mnie wszystko?
Wzdycham i odkładam pusty kubek do zlewu po czym wychodzimy z Mansonem na balkon. Spoglądam na przechodniów, a już po chwili czuję jak chłopak staje obok.
-Czasami jak patrzę na przechodniów to wydaje mi się że go widzę. Tego chłopaka ze snu. Miałam wątpliwości czy on istnieje do wczoraj- spojrzałam w szare oczy przyjaciela- Boję się że jak przyjdzie co do czego to on albo mnie odtrąci, albo okaże się taki jak Brody. Nie chcę znów cierpieć.
Manson przyciągnął mnie i przytulił.
-Nie wszyscy są tacy jak Brody. Musisz poczekać i przekonać się jaki jest ten chłopak. I nie zatrzymywać się, ale iść na przód.

Nie kontynuowaliśmy dalej tej rozmowy, bo wiedziałam że nie będę w stanie dłużej ukrywać przed przyjacielem całej prawdy.
Po prostu leżałan wtulona w bok przyjaciela i razem z nim oglądałam lecący w telewizji film.
Wieczorem jeszcze raz sprawdził jak się czuję i dał mi leki.
Przed odjazdem kazałam mu pozdrowić Alyshę, a następnie szczelnie zamknęłam za nim drzwi.
Ten dzień był dobry. Miło było mieć przy sobie kogoś kto wesprze miłym słowem nie zadając przy tym pytań.
Po krótkim zastanowienia wracam do sypialni i kładę się do łóżka. Na telefonie przeglądam media społecznościowe.
I wtedy w głowie świta mi myśl.
Pora wypróbować moje zdolności stalkerskie, które swego czasu były nawet niezłe. I tak już po dziesięciu minutach odnajduję odpowiednie konto.
Calum Hood
Wchodzę w galerię i niemal od razu zauważam zdjęcie bruneta  na którym pozuje wraz z blondynem.
Niebieskie tęczówki towarzyszą mi kiedy zapadam w sen.

Between dream and realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz