6

10 3 0
                                    

Następnego dnia budzę się w o wiele lepszym humorze jednak niepokój z wczoraj nadal we mnie siedzi. Manson wyszedł wczoraj dosyć późno, dzięki czemu poczułam się bezpieczniej. Wiedziałam jednak że skoro Brody mnie znalazł to nie będzie długo czekał.
Słysząc płukanie do drzwi wstaję i podchodzę do wizjera.
Widzę w nim uśmiechniętą twarz Caluma, więc od razu mu otwieram.
Napisałam do niego wczoraj wieczorem i chłopak stwierdził że wpadnie dzisiaj na chwilę.
Oczywiście stwierdził że jeszcze dwa dni temu byłam chora i mimo że objawy zmalały to i tak uparł się bym odpoczywała.
Dlatego aktualnie leżę w salonie pod kocem na kilku poduszkach i trzymam w rękach kubek z parującym napojem.
-Twoja szafka z herbatami...-zaczął chłopak spoglądając na mnie-To bardzo ciekawe....coś. Wytłumaczysz się? Bo jakby co mam namiary na dobrego psychologa- zaśmiałam się na jego słowa.
-Pracuję w kawiarni jak już wiesz i trafia do mnie wiele pudełek z tamtąd i do tego mój przyjaciel zaczął traktować te pudełka jako jego kolecję i co chwila dokupuje kolejne 'dzie....- kichnięcie- 'dzieci'.
-Na zdrowie
-Wczoraj kiedy Manson tu był ja...
-Manson?-przerwał mi chłopak
-Tak. Przyjaciel od 'dzieci-herbat'- chłopak skinął głową- W każdym razie, musiał oczywiście przynieść kolejne pudełka, więc jego kolekcja zrobiła się jeszcze większa-pokręciłam głową że śmiechem.
-Rozuuuuumiem.
-Jaki on jest?- spytałam po chwili ciszy.
Westchnął i spojrzał za okno.
-Luke jest jedną wielką tajemnicą, ma dużo sekretów. Potrzebuje zaufania i czasu żeby się otworzyć. Ale kiedy ci zaufa to zobaczysz przed sobą prawdziwy skarb. Luke dba o bliskie mu osoby i zrobi dla nich wszystko- kiedy chłopak mówił miałam wrażenie że są oni naprawdę blisko
-Jak długo go znasz?
-Znam go od zawsze. Luke jest moim przegranym bratem. Kiedy jego ojciec i moja matka się zeszli zyskałem nie tylko brata, ale i najlepszego przyjaciela. Uwierz mi niedługo go poznasz. Obiecuję, ale narazie naprawdę warto poczekać.
-No dobrze. Powiedz mi coś o sobie- uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Oj trochę tego będzie...- zaczął chłopak.

Calum wyszedł dwie godziny później. W ciągu tego czasu dowiedziałam się że razem z Lukiem studiowali muzykę oraz że zamierzają założyć swój zespół. Oprócz tego poznałam też jego zainteresowania i opowiedział mi co lubi. Oczywiście i on poznał mnie lepiej.
Kiedy wychodził kazał mi na siebie uważać i zostawił mi swój domowy numer.
Zamarłam kiedy zrozumiałam jak niewiele dzieli mnie od Luka.
Prze drzwiach przytuliłam jeszcze chłopaka i pojechałam mu na pożegnanie.
Przez leki, które brałam zrobiłam się strasznie senna. Postanowiłam zrobić sobię krótką drzemkę.

Gdy się budzę czuje ogromne pragnienie. Wstaje i powoli kieruje się do kuchni. Siadam przy stole z szklanką wody w dłoni. Za oknem się ściemnia i dochodzi godzina osiemnasta.
Przespałam połowę dnia.
Dziś rano wciąż miałam koszmar jednak wcześniej w nocy non stop się budziłam i nie mogłam spać.
Poszukuję gdy po domu rozchodzi się dźwięk walenia w drzwi.
Zrywam się na równe nogi i jak najciszej potrafię podchodzę do drewnianej powłoki i zaglądam przez wizjer.
Widzę chłopaka, na którego widok moje serce zamiera. Gwałtownie wyciągam powietrze i zakrywam usta ręką.
Jak najciszej umiem zasuwam wszystkie zamki i siadam pod przeciwległą ścianą. Czuje walenie w chłodną  powierzchnie za moimi plecami. I wtedy rozlegają się krzyki.
-OTWIERAJ RENEE. WIEM, ŻE TAM JESTEŚ. JEŚLI NIE OTWORZYSZ TO JE WYWAŻĘ, A WTEDY POŻAŁUJESZ!
Mimo iż słowa same cisną mi się na usta to siedzę cicho.
-Otwórz Renee. Wiem że chcesz. W końcu do tego jesteś stworzona.
-Odejdź. Bo zadzwonię na policję! Zostaw mnie w spokoju!- mówię głośno głeboko oddychając.
Łzy uciekną mi po policzkach. Wspomnienia wracają i znów czuję na sobie jego zapach.
Nie znajduje w sobie siły, więc po prostu siedzę i czekam. Walnięcia słabną, aż w końcu przestaje je słyszeć. Na drżących nogach podchodzę do drzwi i przykładam twarz do wizjera. Wtedy nagle nadchodzi kolejny, najmocniejszy ze wszystkich cios. Przestraszona odskakuję i  potykam się przez co ląduję na ziemi. Czuje ciepłą ciecz w ustach. Drzwi wytrzymują, ale jestem pewna że kilka uderzeń więcej i wywarzy je.
Jednak po chwili słyszę ciężkie kroki kiedy mój były zbiega po schodach. Leżę na podłodze na środku korytarza bez sił, żeby wstać.
Czuje ból. Ból wywołany jego powrotem.
Dlaczego wrócił?
Czemu nie zostawił mnie w spokoju?
Przecież może mieć wszystko to po co mu jeszcze ja.
Udaje mi się doczołgać na kolanach do kanapy w salonie i położyć się niej.
Złe myśli znów wkładają moim umysłem.

Po pewnym czasie wstaję.
Od kilku dni moje życie składa się tylko z jedzenia, spania i użalania się nad sobą. Chwytam telefon z półki i piszę do Kary.
Do Kara:
Hej, spotkamy się jutro? Zrobimy jakieś zakupy, pogadamy.
Już po chwili dostaję odpowiedź
Od Kara:
No jasne. Jutro mam wolne, więc mam dla Ciebie cały dzień. Muszę Ci coś opowiedzieć ;)
Pozytywnie nastawiona na jutrzejsze wyjście złapałam książkę i poszłam na balkon.
Przyda mi się chwila relaksu bez tych wszystkich zmartwień.
Zapalam lampkę i z uśmiechem zagłębiam się w coraz to kolejne strony romansu i nawet nie zauważam kiedy dochodzę do połowy książki, a za oknem panuje całkowita ciemność.
Niechętnie odkładam książkę i siadam na kanapie w salonie. Wyszukuję w telewizji jakiś film i zagłębiam się w fabule.

Between dream and realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz