7

9 3 0
                                    

Budzę się czując ręce chwytające moją twarz.
Gwałtownie otwieram oczy, jednak uspokajam się widząc znajomą twarz.
Serce z powrotem wyrównuje swój rytm.
Unoszę się wyżej nie patrząc na chłopaka.
-Co się stało?- pyta po chwili patrząc na moją rozciętą wargę.
-Nic, potknęłam się na korytarzu- nie chce mu mówić o swoich problemach.
-O co się niby na tym korytarzu potknęłaś?- pyta unosząc ciemną brew.
-No po prostu o drzwi- mówię i wstaję by udać się do łazienki.
W pomieszczeniu wykonuję poranną toaletę, ubieram się w jakieś ciuchy leżące na pralce i nakładam na twarz delikatny makijaż.
Spoglądam na siebie. Czarne leginsy i biała, luźna koszulka. Niech będzie.
Zaplatam jeszcze włosy w dwa warkocze dobierane i jestem gotowa
Kiedy wychodzę z pomieszczenia czuję zapach naleśników, więc od razu kieruję się w stronę kuchni. Zastaje mnie tam widok Caluma ze stosem naleśników. Dlatego kiedy on męczy się z plackami, ja postanawiam przygotować herbatę.
- Nie czujesz się tu za bardzo jak u siebie?- pytam na co chłopam kręci przecząco głową- Okej- wzruszam ramionami
-Co pamiętasz z nocy?-pyta kiedy siedzimy już przy stole.
Marszczę brwi i kręce głową.
-Nie wiem o czym mówisz. O co chodzi?
Biorę naleśnika z talerza i smaruję to dżemem.
-Zadzwoniłaś do mnie i mówiłaś coś o jakimś Brody'm i że się boisz. Przyjechałem najszybciej jak mogłem, ale już spałaś.
-Jak weszłeś do środka?-zapytałam.
-Drzwi były otwarte. Kiedy do mnie zadzwoniłaś mówiłaś coś że otworzysz mi drzwi bo się mnie nie boisz tylko żebym był cicho.
Te informacje wpawiają mnie w konsternację. Nic nie pamiętam. Wyjmuję telefon i faktycznie widzę że dzwoniłam do Caluma w nocy.
-Och... Ja przepraszam. Nic nie pamiętam- mówię po chwili.
Chłopak złapał moją dłoń.
-Spokojnie. Tak się czasami zdarza. Powiedź mi... Kim jest Brody?
Zerknęłam na niego niepewnie.
-Pierwsze słyszę to imię. Jesteś pewien że właśnie o nim mówiłam?- nie patrzę mu w oczy.
Od razu zauważyłby że kłamię.
- Tak. Powiedziałaś dokładnie "Brody tu był. Strasznie się boję".
- Nie wiem o co mogło mi chodzić. Może miałam jakiś koszmar-wzruszam ramionami i wbijam wzrok w talerz
-Rozumiem-odpowiada uśmiechając się lekko- No jedź- skinął na mój talerz.
Po zjedzonym śniadaniu chłopak musi jechać do pracy.
Przytulam go kiedy wychodzi. Odwraca się do mnie jeszcze w drzwiach i puka w nie.
-Uważaj na drzwi. Jakby jakieś znów cię atakowały to dzwoń. A właśnie- spojrzał na mnie poważnie- wyjeżdżam, więc jakby naprawdę coś złego się działo to dzwoń na domowy.
-Okej. Nie martw się-kiedy wychodzi zamykam drzwi na wszystkie zamki. Kiedy bliżej przyglądam się zamkowi na górze okazuje się że jest on częściowo wyrwany z framugi. Na szczęście da się nadal zamknąć.
Siadam na kanapie w salonie i przecieram oczy.
Nagle po pomieszczeniu rozchodzi się dźwięk wiadomości od Kary.
Piszę że wpadnie po mnie o 12, więc do jej przybycia zostały jeszcze cztery godziny. Postanawiam dobrze spożytkować ten czas.
Sprzątam w domu, a potem robię ciasto. Kiedy nie mam już co robić włączam telewizor i wynajduję na jednym z kanałów jakiś film, który dopiero sie zaczął.
W pół do 12 wstaję i ruszam do swojego pokoju. Wykonuję delikatny makijaż. Zakładam czarne boyfriendy i wkasuję w nie prostą, niebieską koszulkę z zieloną kieszonką.  Do małej torebki wpakowywuję porwał i kilka pańskich bibelotów po czym postanawiam poszukać jeszcze jakiejś delikatnej biżuterii.
W końcu po domu rozchodzi się dźwięk płukania do drzwi.
Widząc po drugiej stronie przyjaciółkę oddychacm z ulgą. Ach ta paranoja.
-Hej, skarbie- mówi kiedy otwieram drzwi.
Łapię torebkę z fotela w salonie i wychodzę z mieszkania.
-Cześć- uśmiecham się do Kary.
-To od jakich sklepów zaczynamy- pyta kiedy schodzimy po schodach
-Oczywiście od naszych ulubionych- chichoczę.
Razem z Karą uwielbiamy chodzić do lumpeksów. Za niewilkie pieniądze można kupić tam perełki. Można tam znaleźć zupełnie nie zniszczone ubrana oraz takie które ciężko dostać w normalnych sklepach.

Na miejsce dojeżdzamy cudownym Chevroletem Impalą Kary. Ten samochód to moje największe marzenie. Jest piękny więc zawsze namawiam Karę by to ona była naszym kierowcą.

Pierwsze trzy sklepy to istny szał zakupów. Do przymierzalni chodzimy po kilka razy z całym naręczem zakupów. Mimo to większość z nich odpada.
Mimo iż niektóre są naprawdę dobre to zdarzają się takie które nie dokońca są w niezłym stanie. Albo mają dziurę, albo są za duże. Jesteśmy też bardzo krytyczne wobec ciuchów z którymi jest wszystko ok tylko dziwnie leżą.
W każdym razie wchodzimy do kawiarni obładowane torbami.
Kiedy Kara jeszcze raz przegląda kupione rzeczy, ja idę do kasy.
-Dzieńdobry- uśmiecham się do chłopaka za ladą- Poproszę dwa razy średnia latte z karmelem.
-To wszystko?- pyta chłopak i podnosi na.mnie wzrok z kasy.
- Tak, dziękuję.
On odwraca się i zaczyna przygotowywać zamówienie, a ja zatapiam się w myślach.
Ten chłopak jest naprawdę przystojny- myślę- ale nie aż tak jak Luke...
O czym ja myślę. Jego twarz usilnie wyryta jest w mojej pamięci i w moich myślach.
-No to o czym chciałaś mi powiedzieć? -pytam kiedy siadam na przeciwko niej.
-Poznałam wczoraj chłopaka. Przystojny, miły, no ideał. Ale to co powiedział.... opowiedział mi o jakiejś dziewczynie. Był przejęty bo widział jak przytula innego chłopaka i bał się że może to być jej partner. Ale to nie ważne. Kiedy mówił o tej dziewczynie widziałam w jego oczach niesamowitą miłość. Obiecał mi że kiedy będzie pewien co w związku z tamtą dziewczyną to da mi znać. Zresztą mamy się jeszcze spotkać, ale muszę cię z nim zapoznać.
Słuchałam jej, a jednak w głowie pojawiła się myśl że chciałabym, aby Luke tak o mnie myślał.
Reszta dnia minęła szybko. Obładowana torbami weszłam do domu i razem z Karą urządziłyśmy sobie maraton filmowy.
Było mnóstwo śmiechu i rzucania żelkami co pozwoliło na chwilę zapomnieć o problemach w moim życiu.
Kiedy nadszedł wieczór, zaczełam być bardziej spięta. W drzwiach żegnam Karę i zamykam dokładnie wszystkie zamki. Myślę by zadzwonić do Masona, ale ostatecznie postanawiam nie zawracać przyjacielowi głowy.
Pospiesznie bazgrzę na jakiejś kartce informację 'Dla sąsiadki' o moim rzekomym wyjeździe.
Równo o 21 słyszę na korytarzu ciężkie kroki.
-Kpisz sobie ze mnie Renee?- słyszę jego głos i odgłos gniecionej kartki.
Całe moje ciało się spina, gdy ciężka pięść opada na drzwi.
-Dziś cię zostawię Renee. Ale to ostatni raz kiedy odpuszczam.

Between dream and realityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz