-Nie wierzę. Jesteś na to za miła- zaśmiał się chłopak.
-No, a co miałam według Ciebie zrobić? Powiedzieć miło "Nie dziękuję"? Mogłam albo go uderzyć i uciekać, albo wepchnąć do stawu i uciekać. Wybrałam to drugie- wzruszyłam ramionami.
-Gość musiał być nieźle zaskoczony.
-Nieźle to on był podpity. Rano pewnie nawet nie wiedział co się stało- uśmiechnęłam się przypominając sobie zaskoczony wzrok chłopaka kiedy wylądował w wodzie.
Nie moja wina że dosyć nie elegancko przedstawił mi co chciałby ze mną zrobić. Musiałam coś zrobić, a niewielki staw za nim wydawał mi się najlepszą opcją.
-A jak niby Ty byś zareagował, gdyby dajmy na to jakaś laska się na tobie uczepiła i zaczęła proponować rzeczy, na które na pewno nie masz ochoty?
- Nie miałbym ochoty?- zapytał unosząc brew.
-Powiedzmy że masz dziewczynę- westchnęłam
-No to... grzecznie bym podziękował- odparł po chwili.
-Aleeee ona tak bardzo chceeeee- przeciągnęłam wcielając się w bohaterkę rozmowy
-Ale ja tak bardzo nie chcęęęęę. Mówię po czym uciekam. Na pewno nie posunąłbym się do tak drastycznych środków jak Ty.
Zaśmiałam się cicho na jego słowa. Potrafił sprawić że w ciągu godziny zapomniałam o wczorajszych wydarzeniach i siniakach na mojej twarzy. Jedno spojrzenie na jego roześmianą twarz sprawiało że przez całe moje ciało przepływała fala ciepła. Jego wzrok skupiony na mnie sprawiał że istnieliśmy tylko my.
Z całą świadomością mogłam powiedzieć że zaczynałam coś czuć do Luke'a.
-Chodźmy- zamyślenia wyrwał mnie jego głos.
Skinęłam głową i chwyciłam rękę wyciągniętą w moim kierunku.Idziemy, a on nadal trzyma mnie za rękę. Jest to tak naturalne, a jednocześnie wprawia mnie w zakłopotanie. Z całego tego zamieszania związanego z naszą dwójką, poprzez mojego byłego przeszliśmy do trzymania się za ręce. Ta relacja toczy się zbyt szybko. Nie to że żałuję że go poznałam i że jestem tu teraz z nim, ale boję się że mogę nie wytrzymać. Moje serce może nie wytrzymać tego chaosu, który nagle zawirował w moim życiu. Jeszcze nie zdążyłam jakoś przetrawić tego że Brad wrócił do mojego życia niosąc ze sobą cały bagaż z moją przeszłością, a już idę za rękę z chłopakiem, do którego z całą pewnością coś czuję mimo że prawie go nieznam.
Nie wie o mnie nic, nie wie kim jestem i wiem że gdyby znał prawdę o mnie nie potrafiłby trzymać mnie teraz za rękę i być w obec mnie taki ufny. Wiedziałby że jestem nikim, niczym.
Mimo wewnętrznego oporu wyplątuję rękę z jego uścisku i odpuszczam wzrok. Czuję na sobie jego spojrzenie, ale nic nie mówi.W końcu docieramy pod niewielki, szary budynek.
- Co to?- pytam.
-Tutaj uciekam od przeszłości- powiedział.
Zadrżałam kiedy poczułam jego dłoń w dole moich pleców popychającą mnie do przodu.
Moje ciało powiało chłodem powietrze kiedy weszliśmy do środka. Zmroczona jeszcze przez słońce musiałam chwilę poczekać, by znowu widzieć obraz przede mną.
W końcu moim oczom ukazała się niewielka sala. Na środku na podestach stały dwa ringi, a po lewej stronie widziałam rząd drzwi prowadzących zapewne do szatni i magazynku.
Nie widziała nikogo, ale zza jednych uchylonych drzwi dało się słyszeć jakieś odgłosy.
-Jesteś bokserem? Walczysz na ringu?- zapytałam lekko zdziwiona.
-Po prostu trenuję, ale nie biorę udziału w walkach. Po prostu mam tutaj okazję choć na chwilę zostawić za sobą przeszłość.
-Luke?- rozległ się męski głos.
Z jednego z pomieszczeń wyszedł wysoki brunet.
Miał na sobie czarną koszulkę z jakimś logo zapewne miejsca w którym się znajdowaliśmy.
-Brett- chłopak obok mnie uśmiechnął się i razem z brunetka uścisneli się- Poznaj Renee.
Wzrok Bretta spoczął na mnie. Uśmiechnęła się nieśmiało i wyciągnęłam do niego rękę.
-Jestem Renee.
-Brett, trener Luka- chłopak odwzajemnił uśmiech przez co momentalnie całkowicie się rozluźniłam- Jesteś jego dziewczyną?
Na jego słowa spojrzałam na Luka.
- Tak właściwie to nie- odparłam.
- Tak naprawdę to skomplikowane- powiedział w tym samym momencie Luke.
-Okejj- powiedział zdezorientowany Brett- Pewnie przyszliście tu bez powodu. Stanowisko drugie jest wasze, a ja uciekam bo nie płacą mi za stanie.
Po tych słowach odszedł.
Luke chwycił mój nadgarstek i pociągnął więc posłusznie za nim ruszyłam.
Przeszliśmy do stanowiska stojącego dalej od wejścia.
Luke wskoczył szybko na podest sięgający mu pasa i odwrócił śpię do mnie z wyciągniętą dłonią.
-Nauczę Cię jak uderzać. Będziesz miała okazję się obronić, a przy okazji możesz trochę zrzucić teraz napięcie. Zauważyłem jak cały czas się rozglądasz.
Zaskoczyły mnie jego słowa. Nawet nie zauważyłam że aż tak to widać. Robiłam to nieświadomie i kilka razy się na tym złapałam.
Po za tym podobał mi się pomysł treningu. Miałam nadzieję że następnym razem uda mi się zareagować z większym powodzeniem.
-Stań tak jak ja- wyrwał mnie z zamyślenia głos Luka.
Spróbowałam ustawić się tak jak on.
-Łokieć nico wyżej- odezwał się i podszedł do mnie- Wyprostuj się trochę.
Powiedział i ułożył ręce na mojej talii ustawiając mnie w odpowiedniej pozycji.
Stał tuż za mną. Jego ciepłe dłonie powodowały dreszcze na moim ciele.I tak minęła nam godzina. On pokazywał mi co mam robić, a potem poprawiał. Po tym czasie umiałam jakieś podstawowe uderzenie, a całe moje ciało wciąż czuło na sobie każdy dotyk chłopaka.
Przed chwilą przyszedł też Brett z pytaniem czy Luke chce odbyć swój trening. Okazało się że zazwyczaj właśnie teraz ma jeden ze swoich treningów.
Oczywiście Luke nie chciał go odbyć ze względu na mnie.
Ostatecznie udało mi się to przekonać żeby się mną nie przejmował.
Aktualnie leżałam na macie obok podestu i patrzyłam na trening.
Luke przebrał się w szarą koszulkę teraz z lamą potem i luźne czarne spodenki.
Mimo iż był mocno skoncentrowany na treningu co rusz spoglądał na mnie po czym z powrotem skupiał się na ćwiczeniach.
-Chwila przerwy- powiedział Brett- Idę do magazynku.
Kiedy brunet ruszył do pomieszczenia Luke zeskoczył z ringu i podszedł do mnie.
Podałam mu zaczętą przeze mnie butelkę wody kiedy usadowił się obok mnie.
-Na pewno Ci się tu nie nudzi?- zapytał odkręcając korek.
- Nie, jest w porządku- wzruszyłam ramionami.
-Chodź Luke- zawołał Brett niosący rękawice.
Chłopak obok szybko wstał i ku mojemu zawstydzeniu ściągnął koszulkę po czy rzuciwszy ją koło mnie zauważył że się gapię i puścił mi oko.
No cóż... Treningi dużo mu dały bo miał boskie ciało.
Nie to żebym wybrzydzała, ale nigdy nie podobało mi się napakowani goście, ale on był idealny.
Spojrzałam z powątpieniem na fałdki na brzuchu i dosyć szerokie uda. Może nie byłam jakoś mega gruba, ale zdecydowanie miałam kilka zbędnych kilo. Nie wiem w czym mogłabym się podobać.
A jeśli ktoś myśli że mam piękne wnętrze to powiem że jestem straszliwą konformistką, marudą i niezdarą. Nie umiem wyrazić swojego zdania, a przy tym jestem strasznie uparta przy swoich racjach.
Natomiast chłopak przede mną wydawał się być ideałem.
Nie mogłam pozwolić by ciągnący się za mną cień pochłonął i jego.
CZYTASZ
Between dream and reality
RandomPo prostu się znają. Po prostu los postanowił połączyć dwa zagubione serca. A oni po prostu napisali razem swoją historię.