Rozdział 3

2.5K 158 8
                                    

~Isabelle~
Czuje jak wynurzam się z ciemności. Choć przychodzi mi to z trudem (i wielkim bólem głowy) -nie poddaje się. Już za dużo czasu zmarnowałam przebywając w ciemności. Muszę się przecież przygotować do wyjazdu do Anglii i... i pożegnać Wiktora... więc muszę już wstać!
Nagle słyszę głosy. Znajome głosy.

-To już tyle trwa... Nie wiem co robić. Czuję się taka... bezbronna- mówi smutno moja mama.
-Da sobie radę, przecież ją znasz. Niedługo, zapewne wyskoczy z łóżka i powie swoim dziarskim głosem: 'Co wy tu tak sterczycie? Przecież musimy się spakować przed wyjazdem. Chyba nie zapomnieliście że jedziemy do Anglii? Mi wystarczy maksymalnie godzina.' - pociesza mamę tata.
Postanawiam wstać, już za długo leżałam.
Otwieram powoli oczy chcąc przyzwyczaić się do światła. Rozglądam się po pokoju i rozbawiana patrzę na nerwowo chodzącą mamę (zawsze tak robi gdy jest zdenerwowana) i tatę patrzącym na nią z smutnym uśmiechem. Postanowiłam zrobić im żart i wykorzystać wcześniejszą wypowiedź mojego ojca. Zerwałam się na nogi i dziarskim, choć trochę ochrypłym od spania głosem wołałam:
- Co wy tu tak sterczycie? Przecież musimy spakować się przed wyjazdem. Chyba nie zapomnieliście, że jedziemy do Anglii? Mi wystarczy maksymalnie godzina.-zakończyłam z szerokim uśmiechem.

Rozbawiona patrzę jak zaskoczona mama zatrzymuje się na środku pokoju i odwraca się w moją stronę z szokiem wymalowanym na twarzy. Tata patrzy na mnie ze zdumieniem i jednocześnie rozbawieniem. Mama gwałtownie wciąga powietrze- wiem co za chwilę się stanie. Zawsze jest tak samo.
-ISABELLE LILANNE STAY! CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ! DOSTAŁAŚ DWOMA SILNYMI, CZARNOMAGICZNYMI KLĄTWAMI, LEŻAŁAŚ PRAWIE DWA MIESIĄCE NIEPRZYTOMNA, A TERAZ JAKBY NIC SIĘ NIE STAŁO WSTAJESZ NA ZIMNĄ PODŁOGĘ NA BOSAKA! TOĆ TO NIE POWAŻNE! KTO CIEBIE WYCHOWAŁ, DZIEWCZYNO- wywracam oczami, a tata cicho chichota na ten gest. Jestem przyzwyczajona do krzyków mamy, podobna regułka jest głoszona gdy zapomnę wziąć leków.

-Tak mamo ja też cieszę się, że jestem już z powrotem. - mówię z uśmiechem- A co najlepsze moje 'wizje' są coraz normalniejsze - dokańczam zadowolona

- Miałaś wizję podczas śpiączki? Jak to możliwe?- pyta zaciekawiony mój tata.

- Nie wiem jak to możliwe, ale miałam dwie wizje. W jednej słyszałam tylko głosy, a w drugiej, z kolei tylko widziałam.

- A opowiesz co...- zaczyna tata.

-Lucasie Arthurze Stay ! Isabelle wstała po prawie dwóch miesiącach śpiączki, a ty każesz jej się przemęczać?! Co z Ciebie za ojciec?- pyta tatę oburzona mama.

-Trwałam w śpiączce prawie dwa miesiące?- pytam zdezorientowana

-Tak Belle, dziś mamy 29 sierpnia.- odpowiada ojciec.

-Przespałam swoje urodziny.- mówię ze smutkiem. Nie, nie chodzi mi o prezenty. Po prostu tego dnia czuje się... taka inna i wolna. To bardzo miłe, choć trochę dziwne uczucie.

- Nie przejmuj się, Belle za rok kolejne- mówi z uśmiechem tata. Cóż, co dużo mówić - ma racje.

-Kiedy będę mogła wyjść z łóżka? - pytam mamę.

-Raczej wieczorem, bo jak widzę dobrze się czujesz.-mówi z przekąsem mama- Chcesz pożegnać się z Wiktorem?- Pyta domyślnie.

- Tak, chce mu powiedzieć, że wyjeżdżam. - mówię ze smutnym uśmiechem. - Pewnie zrobi ze mnie sowę wywiadowczą.- mruczę niezadowolona.

- Do czego? - pyta zaciekawiony ojciec

- Do obserwacji 'Herominy'- mówię ze śmiechem.

-Herominy?

- Na prawdę nazywa się Hermiona Grenger i chodzi do Hogwartu. Wik tak ją nazywa, wiesz ma spory problem z językiem angielskim- chichotam, przypominając sobie jak pisałam za niego listy do 'pięknej, krętowłosej Gryfonki'.

/1 września, dworzec King Cross/

-No to gdzie ten peron 9 i 3/4?- pytam znudzona rodziców

- Już niedaleko, Belle.- odpowiada tajemniczo tata.

-Mówisz to, tato od 15 minut.

Odpowiada mi milczenie. Tak... ignorujcie Isabelle, bo przecież ona jest tylko nic nieznaczącą czarownicą, która przerobiła teoretycznie materiał z siódmej klasy z eliksirów, tansmutacji i zaklęć. Już ja się im odwdzięczę, jak osiągnę pełnoletność. Pewnego pięknego poranka obudzą się z pryszczami na całej skórze i ogonem trytona zamiast nóg.

-Isa, już jesteśmy- mówi mama.

-Czyżby nasza Belle odpłynęła?- pyta rozbawiony ojciec.

-Hahahahaha, bardzo zabawne. No to gdzie ten peron 9 i 3/4? Bo ja tylko widzę peron 9 i 10.-odpowiadam znużona ich przytykami, które zaczęli mi serwować od poranka.

-Trzeba wejść w tą metalową barierkę między peronem 9 a 10.- odpowiada ze sentymentalnym uśmiechem moja mama. Ha! I to ja jestem niby ta najbardziej sentymentalna?

-Przecież ja się rozbije! Nie ma mowy.- protestuje oburzona. Nie ze mną takie numery.

-Belle nic Ci się nie stanie, uwierz mi.-mówi tata.

-Jeśli się boisz to wbiegnij w nią. Nic się nie bój, nie rozbijesz się.- mów z wyrozumiałym uśmiechem mama.

-Niech wam będzie.- mówię zrezygnowanym tonem- Ale jeśli się połamie to wy będziecie mnie łatać!

-Belle, nic Ci się nie stanie, nie histeryzuj tak.

-Nie histeryzuje! - prycham oburzona i nie czekają na kolejne przytyki biegnę w stronę barierki. Przygotowuję się na niemiłe spotkanie z barierką, zamykam oczy. Nagle czuję jakbym przebijała się przez niewidzialną barierkę i... i chyba jestem na miejscu. Jednak mam problemy z wyhamowaniem wózka i... wpadam na kogoś. Tak... historia kołem się toczy. W porcie w Bułgarii gdy pierwszy raz poszłam do szkoły też się wywaliłam. Ja to mam farta.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I tym wypadkiem kończę 'Rozdział 3', mam nadzieje, że nie zjecie mnie za to.

Tę część dedykuje IceMrea, która jako pierwsza skomentowała rozdział, dziękuję Ci za to.

Postanowiłam dodawać rozdziały raz na tydzień, we piątek.

Więc do następnego piątku(25.09).

Isiak




Magia jest mną, a ja jestem magią |zawieszone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz