Leże w moim pokoju na łóżku przykryta moim ukochanym, fioletowym kocykiem, oglądając kolejny odcinek, kolejnej bajki i pijąc gorącą czekoladę, gdy czuję znajomy uścisk żołądka.
No nie! Znowu?
Szybko odstawiam kubek, bo pamiętam jak skończyła się moja ostatnia podróż z napojem. Po chwili czuję szarpnięcie i... znikam.
Przez chwilę lecę tunelem czasoprzestrzennym, by po chwili pojawić się na podłodze.
Albo po raz kolejny się rozpłaszczyć się.
Jak kto woli.
A wy to się nie odzywajcie!
Spokojnie, Wysłanniczko. Chyba nie chcesz znowu przypomnienia z twojej pierwszej misji?
Uhhh... Okey, tylko się przymknijcie.
Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym się znalazłam jednocześnie wstając na nogi. Ciepłe kolory ścian, kominek, drewniana podłoga, ciężki, dębowy strój z grupą gapiących się na mnie ludzi, ruchome zdjęcia, krzesełko do karmienia dziecka...
Zaraz, zaraz ruchome zdjęcia?
- Na serio wysłaliście mnie do magicznej części Londynu?- szepcze cicho
-Kim ty jesteś?- pyta średniej wielkości mężczyzna, z nienaturalnie szybko kręcącym się błękitnym okiem i całą twarzą w bliznach oraz wycelowaną różdżką we mnie.
-Szalonooki? No, no to się trochę cofnęłam w czasie... - mówię przyglądając się kolejnym postacią- Nieważne kim ja jestem, ważne, jak jest dzisiejsza data.- mówię ignorując coraz bardziej wściekłego aurrora.
-Nie ignoruj mnie, bo..- zaczyna Moody
-Bo co? Zamienisz mnie w fretkę?- mówię drwiąco- A nie to był Crouch Junior, choć zachowywał się podobnie, muszę przyznać. Nieważne, który dzisiaj mamy?
-12 lipca- odpowiada orzechowooki okularnik spoglądając na mnie nieufnie, a ja wykręcam oczami
-A rok to nie łaska podać? Na serio, nawet w średniowieczu ludzie byli inteligentniejsi- cała grupa spogląda na mnie zszokowana, a ja znowu wywracam oczami.
-No co ty, profesorku, nie wiesz kim jestem?- pytam Dumbledore'a- Chyba Ci z góry musieli cię odpowiednio przygotować, co nie?- w błękitnych oczach dyrektora pojawia się błysk zrozumienia
-Wysłanniczka...-szepcze zszokowany.
-Ta, Wysłanniczka, Wspomożycielka, Pomocniczka, Pośredniczka, jakkolwiek mnie będziesz nazywał i tak jestem tą samą osobą- wkur***oną, 15- latką, której znowu przerwano zobaczenie miny Adriena, który się dowiedział, że Marinette to Biedronka*- drugą część wykrzykuje z głową zadartą w górę, na co odpowiadają mi grzmoty za oknem.
-Serio? Nadal korzystacie z usług bogów Olimpijskich? Przecież wywiązałam się z tamtej umowy- mruczę gniewnie pod nosem i po raz kolejny spoglądam na znowu zszokowaną grupę- Dobra, przechodzimy do zadania, który mamy rok?
-1981-odpowiada nieśmiało kasztanowłosa kobieta z dzieckiem na rękach
-Okey, więc zgodnie z przepisami mam wam powiedzieć wszystkie niezbędne informacje, które pomogą wam w pokonaniu wroga - w tym wypadku Lorda Voldemorta. No więc, od czego zacząć?- zamyślam się
-Może od tego kim on jest?- pyta nieśmiało piękna brązowooka brunetka
-Dobry pomysł, Dorcas Meadowes- kiwam głową
CZYTASZ
Magia jest mną, a ja jestem magią |zawieszone|
Fanfic(...)Ognisto-rudowłosa, szczupła dziewczyna o orzechowych, błyszczących oczach i malinowych ustach wykrzywionych w lekkim uśmiechu weszła dumnym krokiem do Wielkiej Sali, za nią ku zdziwieniu pozostałych lewitował związany i oblany atramentem Iryte...