Zayn
Wchodzę z powrotem do mojego gabinetu i rozsiadam się wygodnie na moim czarnym skórzanym fotelu za biurkiem.
Myślami błądzę do sytuacji w której jeszcze zaledwie pół godziny temu, pieprzyłem tu Margaret. Przyszła do mnie z niespodziewaną wizytą i była strasznie napalona. Trochę czuję się winny. Gołym okiem widać, że coś do mnie czuje, ale ja nie potrafię odwzajemnić jej uczuć. Jej czułe pocałunki nie robią na mnie żadnego wrażenia. Są niczym. Wiem, że ją ranię, ale potrzebna mi jest tylko i wyłącznie do sprawiania przyjemności.
Dochodzi jeszcze do tego Lauren. Jednocześnie jestem na nią wściekły, ale również chce mi się z niej śmiać. Ta kobieta w krótkim czasie potrafi doprowadzić mnie do białej gorączki. Jej charakter jest tak cholernie ciężki. Ma pazury. I to mnie tak w niej cholernie kręci. Niejednokrotnie zaspokajałem się myśląc o blondynce. Po prostu tak mocno ją pragnę.
Ale ona jest inna. Nie da mi się. Od początku postawiła rzeczy jasno. I to jeszcze bardziej sprawiło, że mi się podoba.
Jej cięty język. Po prostu go uwielbiam. Dodatkowo dzisiejsza kara. Po prostu czuję się nieziemsko.
Nagle usłyszałem dźwięk mojej komórki.
Z głębokim westchnięciem, wyjąłem telefon z kieszeni i na ekranie ukazał mi się napis "Mama".
Zmarszczyłem zdziwiony czoło i odebrałem połączenie.
-Cześć, mamo.
-Witaj, kochanie. Co u ciebie słychać?
-Yyyy, dobrze. Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie?
Trochę głupio było mnie o to spytać, ale moi rodzice niezbyt często do mnie dzwonili. Zazwyczaj jeśli już to robili, to mieli jakąś sprawę.
-To już matka nie może zadzwonić do własnego syna, aby dowiedzieć się jak się czuje?- pyta z żalem.
-Mamo, to nie tak...- jęknąłem rozdrażniony.
-W porządku. Nie tłumacz się. Chcieliśmy, abyś zrobił sobie wolne na dwa tygodnie, ponieważ organizujemy zjazd rodzinny.
Kurwa.
Nienawidzę takich spotkań.
Cała rodzina gromadzi się w jednym domu i jest strasznie głośno. Na dodatek wszyscy się pytają o moją tajemniczą dziewczynę, której w rzeczywistości nie ma.
-No nie wiem, mamo. Naprawdę nie mam czasu. Nie zostawię tak firmy.
Nie zrozumcie mnie źle. Bardzo kocham moją rodzinę, ale czasami mam ich dosyć.
-Daj spokój, Zayn. Jesteś szefem własnej firmy i nic się nie stanie, jeśli w niej nie będziesz przez jakiś czas.
Wzdycham.
-Okay, przyjadę.
-Świetnie- mówi uradowana.
-Mhm- odpowiadam niechętnie.
-A i jeszcze jedno. Masz się pojawić ze swoją dziewczyną. Chcemy ją w końcu poznać.
Zbladłem.
Przeszedł mnie dreszcz.
Noż kurwa ja pierdole.
-To raczej niemożliwe. Ona pracuje i nie będzie wstanie sobie zrobić wolnego.
-Zayn, musisz nam ją w końcu przedstawić. Babcia jest w ciężkim stanie i o niczym innym nie marzy, jak poznanie ukochanej swojego najstarszego wnuka przed swoją śmiercią. Zrób to dla niej. Postaraj się załatwić to z jej szefem.
I co ja teraz zrobię?
-Dobrze. Przywiozę ją ze sobą, a teraz muszę kończyć, bo mam mnóstwo pracy.
-Kocham cię, Zayn.
-No ja ciebie też.
Rozłączyłem się i zacząłem wyklinać cały świat.
Jak ja znajdę tak szybko dziewczynę?
Żadna się nie nadaje.
Przejechałem ręką po swoich włosach, burząc je.
W każdym razie trzeba zacząć działać.
Ponownie chwyciłem telefon w rękę i wybrałem pierwszy numer.
_______________________________________
Na razie jest naprawdę nudno ale myślę, że od 5 rozdziału zrobi się dla was ciekawiej. Przynajmniej mam taką nadzieję :)
Do piątku :*
![](https://img.wattpad.com/cover/36709573-288-k572748.jpg)
CZYTASZ
Difficult choices // z.m. ✔
FanfictionJak bardzo nienawidzę mojego szefa? Niewyobrażalnie. To zapatrzony w siebie egoistyczny dupek. Natomiast ja, jestem jego asystentką.