Fifty three

28.9K 1.2K 70
                                    

Ślub był przepiękny. Podczas przysięgi, z moich oczu polały się łzy wzruszenia. Jane i Dylan są tacy szczęśliwi. Zakochani. Ja także tego pragnę, lecz na razie jestem beznadziejnie zadurzona w nieodpowiednim facecie. Miłość to gówno.
-Lauren! Tak się cieszę, że przyszłaś!- ściska mnie.
-Ja również i chcę wam życzyć wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
-Dziękuję. Czekaj...
Jej wzrok utkwił w jakimś punkcie za mną.
-Co to za kukła u boku Zayna?!
Posyłam jej smutny uśmiech.
-Nie wie co traci.
Śmieję się.
-Muszę uciekać do mojego mężulka. Już się za nim stęskniłam. Mam nadzieję, że jeszcze się zgadamy- całuje mnie w policzek na pożegnanie i odchodzi.
Jane wygląda przepięknie w białej sukni.
Zostaję sama, lecz nie na długo.
-Chyba pomyliliście partnerów- odwracam się w stronę Valentiny.
-Ale kto?
Udaję głupią.
-Ty i mój starszy wnuk. Kochanie. Gołym okiem widać, że się kochacie. Nie wiem do czego między wami doszło, że aż tak was to poróżniło, ale oboje cierpicie. Cały czas cię obserwuje. Ty nie kochasz Willa, a on nie kocha tamtego czegoś z czym przyszedł.
Śmiejemy się.
-Dajcie sobie szansę, skarbie. Pamiętaj, że prawdziwa miłość zawsze zwycięża choćby nie wiem co.
Przytula mnie i odchodzi w kierunku reszty.
Na chwilę pozostaję znowu sama. Analizuję jej słowa.
Gdyby to jeszcze było takie proste.
Przeszedł mnie dreszcz. Czuję jego obecność za mną. Nikt nie wywołuje we mnie takich motylów w brzuchu jak on.
-Zatańczysz?
Odwracam się i dostrzegam dłoń, którą mi wystawia. Zerkam na jego twarz, w której dostrzegam pragnienie.
Kiwam niepewnie głową i ujmuję jego rękę.
Wychodzimy na środek, gdzie tańczą też inne pary. Muzyka jest wolna. Dlatego też zaplatam swoje ramiona na jego szyi, on natomiast ujmuje moje biodra. Aby uniknąć jego wzroku, kładę głowę na jego torsie. Słyszę jak głośno bije mu serce. Poruszamy się wolniej niż reszta.
Nasz taniec jest bardziej intymny. Pełen boleści, tęsknoty i namiętności.
Emocje, które się we mnie gromadzą, powodują burzę w moim poranionym wnętrzu.
Nie mogę wytrzymać jego dotyku. Jego bliskości.
Odsuwam się od niego i uciekam z sali. Z moich oczu leci wodospad łez.
Potrzebuję się stąd wydostać.
-Lauren! Stój!
Biegnie za mną, ale ja go nie chcę. Pragnę być sama.
Dopada mnie i oplata swoimi silnymi ramionami. Następnie obraca ku sobie i gwałtownie atakuje moje usta.
Na ślepo wchodzimy do jednego z pokoi dla gości. Pośpiesznie pozbywamy się ubrań.
Podnosi mnie i oplatam go w talii. Jego wargi całują moją szyję i dekolt.
Następnie opadamy na łóżko. Patrząc mi prosto w oczy, zdejmuje moją oraz jego bieliznę. Pociągam go ponownie do siebie i złączam nasze wargi w niezdarnych pocałunkach.
Nagle we mnie wchodzi. Przez co z gardła wyrywa mi się głośny jęk. Syczy kiedy zaciskam się na jego penisie. Zaczyna się we mnie mocno poruszać. Jednocześnie pięści ręką moje piersi. Kręci i ciągnie za sutki przez co wiję się z rozkoszy. Wchodzi we mnie cały i mocno penetruje moje wnętrze. Wbijam paznokcie w jego plecy i przejeżdżam po całej długości. Łapie za ramę łóżka, aby doznania były lepsze. Na przemian z naszych ust wychodzą jęki rozkoszy.
Po jakimś czasie zaczynam drżeć i osiągam orgazm. Niedługo po mnie szczytuje Zayn, który krzyczy moje imię.
Opada na miejsce obok. Oboje dyszymy zmęczeni. Patrzymy się w sufit, próbując się uspokoić.
-Kocham cię, Lauren.
Zamieram.
Malik odwraca się w moją stronę i unosi na ramieniu.
-Kocham cię- powtarza.
Z moich ust wydobywa się szloch. Podnoszę się z łóżka i zbieram porozrzucane części garderoby. Ubieram się szybko.
-Lauren, poczekaj!
Chce mnie zatrzymać.
Muszę się stąd wydostać.
Na sali wpadam na Willa.
-Kochanie, gdzie byłaś? Wszędzie cię szukałem.
-Źle się czuję. Wracam do domu.
Nie mogę spojrzeć mu w oczy.
-Lauren!- krzyczy Zayn.
Wymijam zdezorientowanego Williama i opuszczam budynek.
_______________________________________
Strasznie mi się dzisiaj spać chce :/
Do zobaczenia w piątek ♡♡♡

Difficult choices // z.m. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz