Fifty one

27.2K 1.1K 42
                                    

Przysięgam, że jeszcze chwilę, a stałaby mu się krzywda.
Trzaskam zdenerwowana drzwiami. Po chwili wychodzi Will, który chce się ze mną przywitać, ale nie pozwalam mu na to. Wpijam się w jego usta i zaczynam go rozbierać.
-Uwielbiam takie powitania- mruczy.
-Pieprz mnie tak, abym o wszystkim zapomniała.
Uśmiecha się i kieruje nas do sypialni.
...
Następnego dnia w pracy mam delikatne problemy z chodzeniem. Wczorajszy wieczór i noc były dość intensywne. Robiłam co w mojej mocy, aby zapomnieć o Zaynie. W końcu Will miał dosyć i poszliśmy spać. No w sumie nie dziwię się.
Jak zwykle idę do biura szefa, gdzie o dziwo tylko pracuje.
-Za chwilę wybierzesz się ze mną na spotkanie z panem McLarenem. Wydrukuj te pliki, które są na pendrive'ie.
Wychodzę z jego biura do pomieszczenia z drukarką.
Jest dzisiaj cichy. Jeszcze mnie nie obraził. Mogłabym stwierdzić, że jest miły choć to tylko kilka zdań, ale z jego strony, to uprzejmość.
Zbieram wydrukowane kartki i chcę już odchodzić, ale na kogoś wpadam.
Zayn.
-Cholera, wybacz.
Przez niego te papiery leżą porozrzucane na podłodze.
Zaczyna mi pomagać zbierać.
W pewnym momencie dochodzi do zetknięcia naszych dłoń.
Przechodzi mnie ten przyjemny dreszcz, który pojawia się tylko w jego obecności.
Czuję jego palący wzrok na sobie przez co unoszę głowę do góry.
Spoglądam mu w oczy, które dokładnie skanują moją twarz. Skupia się na moich ustach, które oblizuję, bo poczułam jak mi zaschły.
Jego głowa zaczęła się zbliżać w moją stronę, lecz nagle zadzwonił mu telefon.
-Kurwa- klnie, a ja w tym czasie podnoszę się z miejsca.
Odbiera połączenie i zaczyna rozmawiać.
Po około pięciu minutach kończy rozmowę i możemy już iść. Czekamy na windę, a ja w tym czasie nerwowo tupę nogą. Po chwili znajdujemy się w ciasnym pomieszczeniu.
Jak na złość prawie na każdym piętrze się zatrzymujemy. Wtedy musimy się cofać.
Czy to nie ma żadnego limitu?
W tej chwili jestem dociśnięta do Zayna, który opiera się o ścianę. Czuję jego gorący oddech na mojej szyi. Zaczynam dyszeć. Umieszcza swoje dłonie na moich biodrach. Jego wzwód wbija się w mój tyłek przez co zaczynam być tak samo podniecona. Zamykam oczy z przyjemności i z niecierpliwością czekam, aż dojedziemy na parter.
Nikt z obecnych nie zauważył tej intymności pomiędzy mną, a naszym szefem. Wszyscy są zajęci rozmową.
Wreszcie docieramy do celu i powoli każdy wychodzi. Tracę kontakt z jego skórą co powoduje nieprzyjemny chłód. Tak bardzo mi go brakuje.
Bez słowa prowadzi mnie do swojego samochodu. Nadal panuje pomiędzy nami gęsta atmosfera. Najchętniej rzuciłabym się na niego, ale wiem, że to koniec i nie wypada.
-Wybierasz się na ślub?- odzywa się pierwszy.
-Chyba tak. Jane do mnie dzwoniła z prośbą o to- odwracam głowę w kierunku szyby, gdzie obserwuję ruch uliczny.
-No to się spotkamy- odpowiada cicho.
Zostawiam to bez komentarza.
Jest tak bardzo niezręcznie.
Po pół godziny jesteśmy na miejscu. Firma pana McLarena jest ogromna, lecz Zayn ma większą.
Recepcjonistka wskazuje nam numer piętra i sali. Po chwili znów jesteśmy w tej przeklętej windzie, lecz tym razem sami. Na szczęście na krótko.
Witamy się z właścicielem, który jest trochę nachalny. Ciągle się uśmiecha w moją stronę i jego zdania są pełne podtekstu. Gdyby jeszcze był o dziesięć lat młodszy, to by mi może to nie przeszkadzało. Ale teraz uważam to za obleśne.
Zayn okazuje się moim wybawicielem, bo odciąga biznesmena na bok. W podzięce posyłam mu lekki uśmiech i niemo wypowiadam "dziękuję".
_______________________________________
No to przed nami ostatni tydzień ^-^
Miłej niedzieli i do jutra ♡

Difficult choices // z.m. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz