6.

502 37 3
                                    

Wybiegłam z pociągu jak strzała wciąż trzymając przy uchu telefon gdyż Luke za wszelką cenę nie chciał bym się rozłączyła i pilnował tym samym czy stosuję się do obietnicy.  Weszłam na całe szczęście do pustego domu i wręcz skoczyłam na łóżko otwierając laptop.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. -przełknęłam ślinę czując lekkie pieczenie w gardle po morderczy biegu ze stacji kolejowej do domu.
-Nie możesz się teraz wycofać. Obiecałaś mi więc dotrzymaj danego słowa. Hidden proszę potrzebuję tego.
Zacisnęłam powieki czując jak łzy powoli zaczynają się w nich gromadzić, ktoś mnie potrzebował, ktoś w końcu chciał mojego towarzystwa. Nie mogłam odmówić.
Dam radę on chce tylko mnie zobaczyć nic więcej.  Zrób to dla niego idiotko tyle mu zawdzięczasz.  Nacisnęłam na ikonkę Skype i od razy zobaczyłam że Luke jest dostępny.
-Mogę się rozłączyć na telefonie? -spytałam z cichą nadzieją, że mi na to pozwoli choć w głębi duszy wiedziałam że się nie zgodzi.
-Nie, Hids nie możesz dopóki nie porozmawiamy z kamerą.  Boję się tego, że kiedy się rozłączysz już na nic mi nie odpowiesz.
-Miej do mnie choć trochę zaufania.
-W tej kwestii nie mogę. Dzwoniłem 10 a dopiero teraz jestem tu gdzie jestem i z tobą rozmawiam więc odbierz do cholery tego Skype'a!
Podniósł głos przez co lekko się wzdrygnęłam lecz słysząc potem nieudolnie zatrzymany szloch sama się rozpłakałam naciskając po raz kolejny dzisiaj zieloną słuchawkę.  Przez chwilę wszystko było ciemne ale później gdy jakby ktoś odsłonił rolety zauważyłam chłopaka siedzącego tuż przede mną.  Przyjaciela, który był niemal na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko ją rozprostować i trafić na załamujacy widok ekranu komputera.
-Nie płacz, Hidden. Nie chcę być powodem tych łez. -jego głos brzmiał zupełnie inaczej przez telefon i przez urządzenie na moich kolanach. Zasłoniłam usta dłonią.  Mogłabym przysiąc, że w całym swoim życiu nie widziałam tak pięknej istoty , choć w świetle zapewne latarni zza okna wszystko wydawało się być mroczniejsze. Włosy miał blond koloru tak jak opowiadał, zgodnie z prawdą w wardze tkwił czarny kolczyk ale moim ulubionym elementem jego całego na pewno będą oczy.
-Nie wierzę w to, że Cię widzę. -uprzedził mnie z tą uwagą.  Patrzyliśmy na chwilę na siebie po czym on podniósł dłoń zapewne dotykając ekranu. - Dlaczego musisz żyć tak daleko ode mnie?
Spojrzał na mnie zimnym spojrzeniem jakbym znała odpowiedź na to pytanie ale nie znałam.
-Chyba życie jest po prostu niesprawiedliwe a odległość jest zwykłą suką . -uśmiechnęłam się lekko pociągając nosem w dość nie uroczy sposób ale miałam to teraz całkowicie gdzieś.  Gdy zaczął mi mówić co dzieje się u niego nie mogłam przestać wsłuchiwać się w jego głęboki głos. Położyłam się na łóżku kładąc laptopa obok.
-Przyjedź do mnie.
To mnie ocuciło z fazy między snem a rzeczywistością bo mogłabym zasypiać przy jego słowach, w pozytywnym znaczeniu.
-Nie mogę moi rodzice mi nie pozwolą.
-To w takim razie ja przyjadę do ciebie.
-Masz niezłą wyobraźnię, Lucas.
-Nie żartuję. Potrzebujemy się.
-Znamy się dopiero 3 miesiące.
-Niektóre pary po 3 miesiącach biorą ślub więc nie powiesz mi, że my nie możemy się po tym czasie zobaczyć na prawdę.
-Wciąż uważam, że to beznadziejny pomysł.-westchnęłam cicho i pokręciłam głową.
-Hidden, zależy mi. Przez to co dzieje się tutaj chcę tylko i wyłącznie stąd uciec a ty jesteś moją jedyną drogą ucieczki.
-Czyli zależy ci tylko na tym by wyrwać się z domu?-zabolało cholernie zabolało ale wolałam słuchać by nie oskarżać go na próżno.
-Nie, nie tak. Źle mnie zrozumiałaś skarbie.  Zależy mi na wszystkim. Na ucieczce także ale głównie tu chodzi o naszą przyjaźń.  Na prawdę. .-wziął głęboki wdech. -..tu chodzi tylko o ciebie.  Zależy mi na tobie choć tego nie okazuje.

Sad Tumblr.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz