8.

341 29 3
                                    

Notka pod rozdziałem!!!

------------------------------------------
- Cześć Ciociu. -uśmiechnęłam się szeroko i pobiegłam ją przywitać. Zawsze przyjeżdżała na moje urodziny więc nie wiem z czego wzięło się moje zaskoczenie. Może w głębi chciałam by to był ktoś inny. Ktoś na kim zależało mi od dobrych kilku miesięcy. Ale niestety nadzieja matką głupich.
Było mi jednak smutno przez cały wieczór jaki z nią spędziłam. Pojechałyśmy razem nawet na moje ulubione ciasto ale nie zjadłam go. Bałam się, że to może przez moją wagę przestał się mną interesować bo trochę z jego namową przytyłam.
Miałam wrażenie, że świat się zawalił dlatego niezwykle się ucieszyłam gdy wróciliśmy do domu a ja mogłam spokojnie zasiąść do laptopa i użalać się nad sobą. Był aktywny ale nie pisał. Zabolało i to bardzo choć nawet ja nie miałam odwagi teraz nic napisać. Płakałam już teraz i nie wiem jakie wyzwiska mogłyby zostać przeze mnie napisane. Przetarłam twarz i trzęsącymi się dłońmi wpisałam w wyszukiwarce "tumblr". Nie chciałam do tego powracać ale coś mnie do tego ciągnęło musiałam tam zajrzeć przez kilka dni nieobecności. Wytarłam łzy i skuliłam się oglądając zdjęcia przeze mnie wstawiane. Zobaczyłam zdjęcie swoich ud i automatycznie ich dotknęłam. Już się zagoiły ale blizny i tak zostały. W sumie to było tak oczywiste jak to że czarne jest czarne a nie białe. Reblogowałam wszystko co nasuwało mi się na tablicy powstrzymując potoki łez. Te urodziny można było zdecydowanie zaliczyć do najgorszych.
Trzy kropki pojawiły się przy jego imieniu świadcząc o tym, że pisze ale szybko zamknęłam laptopa wybuchając gromkim płaczem. Miałam ochotę wszystko zniszczyć, zdemolować ale nie miałabym siły. Telefon wpadł w trans wibracji nie przestając przez dobre kilka minut, które zmarnowałam na gapienie się w sufit. Nie czułam już nic. Wróciłam do punktu wyjścia.
W końcu sięgnęłam po telefon, który zaczął mnie już irytować do szpiku kości i obejrzałam powiadomienia.
14 nieodebranych połączeń.
5 nieodczytanych wiadomości
I to wszystko od Luke'a.
Może nie powinnam tego czytać ale mój palec automatycznie wylądował na miniaturce koperty obrzucając mnie obowiązkiem przeczytania ich wszystkich.

"Hidden, przepraszam ale nie mogłem zadzwonić "

"Zabrali mi telefon zrozum mnie proszę "

"Dlaczego nie odbierasz? Co się dzieje?"

"Chciałem Ci złożyć życzenia ale nie wyszło. Hidden proszę "

Zakryłam usta dłonią i rzuciłam się do szafy pakując do torby, którą miałam na wierzchu szybko jakieś ubrania. Rzuciłam skarbonką, która miała pieniądze zbierane przeze mnie na nowy laptop i telefon o ścianę roztrzaskujac czarną czaszkę na małe kawałeczki. Wyzbieralam wszystko co do grosza i wzięłam jeszcze kartkę by napisać rodzicom wiadomość. Powtórzyłam w myślach kilka razy adres na,który ostatnio wysłałam paczkę i wyszłam oknem.
Tak bez słowa po prostu biegłam przed siebie do centrum sprawdzając w internecie następny lot do Australii. Próbowałam nie myśleć o niczym ale ostatnia wiadomość wciąż huczała w mojej głowie.

"Jestem w szpitalu"

-------------------------------------------------
Hej. Chciałabym was prosić o 5 gwiazdek lub więcej pod tym rozdziałem oraz o przynajmniej 2 komentarze. To nie wiele ale niesamowicie motywuje.

Sad Tumblr.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz