Rozdział Piąty

83 11 8
                                    

Wielobarwne kawałki otaczają jej bose, niewielkie stopy. Z rozwagą odgarniam ostre szczątki lampki kucając przed ciałem brunetki, nieśmiało przesuwam palce po okrytym kroplami potu czole odgarniając pojedyncze kosmyki włosów osłaniające jej oczy. Długie rzęsy okraszają jasnoniebieską głębie tęczówek sprawiając, że tracę oddech znikając pod taflą niebieskiej poświaty.

-Charlotte.- Szepcze ostrożnie opierając dłoń na rozgrzanym policzku kobiety. Jej ciało drży, a drobniutkie dłonie obejmują okryte starymi jeansami kolana. Zasysam dolną wargę próbując powstrzymać się przed otuleniem jej skruszonego ciała własnymi ramionami.- Nie uderzę cię, spokojnie.-Dodaje po chwili wypuszczając z pomiędzy warg krótkie westchnięcie. Wizja długich kart więźniów podpisanych jej nazwiskiem pojawia się w moim umyślę, gdy unoszę szczupłą sylwetkę brunetki dociskając jej duszę do własnego serca. Opuszczam ciemne pomieszczenie sypialni łokciem odszukując plastikowy włącznik światła. Jeden ruch uruchamia sekwencję żarówek oświetlając kaszmirowy dywan wypełniający wąską podłogę korytarza. Gęsta kropla krwi opada na moją dłoń, przesuwa się po kciuku i powolnie otacza nadgarstek. Nogą wypycham drewniane drzwi łazienki, ostrożnie wsuwam niebieskooką na śliski blat okalający umywalkę i odchylam się do tyłu ściągając z wieszaczka śnieżnobiały ręczniczek. Nieporadnie wciskam puszysty materiał pod strumień chłodnej wody, staję pomiędzy szczupłymi udami dziewczyny dociskając nawilżona gęstwinę niteczek do okrytych ranami dłoni. Duszę w sobie chęć poznania dokładnych okoliczności niewielkiego wypadku, unikam jej wzroku nie chcąc zamykać dziewczyny w klatce przerażenia. Krwista pokrywa aksamitnej skóry znika, jej miejsce zastępują głębokie bruzdy zatopione w jedwabiu jej dłoni. Niepewnie spoglądam w bladoniebieski ocean niepokoju chwytając słodkie uczucie podekscytowania w chwili gdy zatrzymuje swój wzrok na mojej twarzy przez dłużej niż jedną sekundę. Z koncentracją zasysam dolną wargę, chylę się i owijam chude nadgarstki kobiety grubą warstwą bandaża.

-Nie uciska cię zbyt mocno ?- Pytam przejęty wrzucając brudny ręcznik w ciemnobrązowy kosz na pranie. Dziewczyna kręci głową wciskając drżące palce pomiędzy szczupłe uda.- Pomogę ci wstać.- Oznajmiam łagodnie owijając ramię wokół pasa niebieskookiej. Słodki zapach jabłek otula me zmysły odpychając demony przeszłości pożerające me serce. Zatapiam się w aurze słodkości otaczającej drobną jednostkę Charlotte i unoszę ją do góry utrzymując jej ciało w bezpiecznym uścisku. Opuszczam wykafelkowane pomieszczenie łazienki, mijam cienkie drzwi klitki, w której musiała spać po czym kieruję się w stronę skąpanej w ciemni sypialni. Szeroki materac łóżka przyjmuje kruche ciało kobiety otaczając je swoją miękkością. - Chciałabyś się przebrać? Nie zdążyłem kupić ubrań, które pasowałyby do twojej sylwetki, ale jestem w stanie oddać jedną ze swoich koszulek byś czuła się swobodnie. - Panicznie kręci głową. Przyjmowanie części garderoby obcego mężczyzny jest zbyt wielkim krokiem. Zagryzam wargę przyjmując jej odmowę. Próbuję zignorować przerażenie skrywające się w jasnym odbiciu tęczówek obserwujących me ruchy, nasuwam na wąskie ramiona brunetki grubą warstwę puchu otoczonego jedwabną pościelą po czym wycofuje się. Ostrożnie naciskam chłodną powierzchnię klamki wciskając zamek w wyżłobienie framugi. Pozostawiam jej zbolałą duszę w pustej przestrzeni obszernego pokoju. Opieram czoło o płaskie drewno wejścia, przymykam powieki wypuszczając z pomiędzy warg haust rozgrzanego powietrza. Ocieram opuszki palców o ciemnobrązową, dębową deskę próbując poczuć słodkie dreszcze towarzyszące chwili, w której odgarniałem miękki kosmyk włosów ślizgający się po mokrym policzku brunetki. Zaciskam zęby odrzucając od siebie obraz złotych tęczówek przepełnionych iskrami szczęścia. Chichot Hope przepełnia me uszy, dociera do najciemniejszych zakamarków parszywego umysłu, odbija się od pustych ścian serca by po chwili rozerwać je na drobniutkie strzępki. Dyszę przerażony sposobem w jaki wspomnienia niszczą me wnętrze. Potrzebuję ratunku, małego światła, które przerwie szorstką linę otaczającą mą szyję. Nie potrafię odnaleźć koła, które pozwoli mi utrzymać się na powierzchni oceanu bólu, próbuję wysunąć twarz nad powierzchnię lodowatej wody, lecz gruby głos lekarza oznajmiającego śmierć Hope wpycha me ciało w ciemną otchłań. Czy śmierć może okazać się jedyną formą ukojenia ?

Crown Witness [H.S]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz